Zapach lipy.... :D
Środa, 30 czerwca 2010 | dodano:01.07.2010Kategoria 0.00 - 49.99 km, po 3M, praca - sama przyjemność, W szponach Kugu
Uśmiech sam na usta się ciśnie oglądając ten teledysk.....
Podczas drogi do pracy tylko w dwóch miejscach pachną lipy, reszta jeszcze w pąkach.... zawsze zwalniam w tych okolicach – a zapach jaśminu pomieszanego z lipą – po prostu czuję się jak w niebie....
Po pracy trochę postać w kolejce w oddziale UPC... Kolejki to specyficzne miejsce, czy to jest poczta, apteka, przychodnia – ludzie zawsze zachowują się tak samo. Nie trzeba długo czekać aby znalazł się jakiś cwaniaczek, który chce się niby tylko o coś zapytać i wcisnąć się na sam początek, licząc na naiwność reszty czekających. Ale tutaj lekkie zaskoczenie – ponieważ w niepozornej babci/dziadku budzi się lwica/lew i zaczyna się walka, może niekoniecznie kończące się rozlewem krwi, ale ciśnienie co niektórym skacze w takich momentach. Nigdy nie zabieram głosu we wspomnianej sytuacji – rozjuszeni starsi ludzie nie są dobrymi kompanami do dyskusji – młodszy i tak zawsze jest na traconej pozycji....
Na szczęście przy okienku poszło sprawnie... w drodze powrotnej spotkałam Fabiana, który starał się wytłumaczyć rozjuszonemu kierowcy, że tarasowanie przejścia dla pieszych i ścieżki rowerowej autem – nie zostawiając skrawka na przejście/przejechanie jest niezgodne z przepisami.... myślałam, że dojdzie do rękoczynów – na szczęście i tutaj skończyło się bez rozlewu krwi....
Jeden z milszych akcentów dzisiejszego dnia – spotkanie z Siostrą na deserze lodowym o smaku bananowym w Grycanie, później już do domu.....
Pozdrower!!!
Podczas drogi do pracy tylko w dwóch miejscach pachną lipy, reszta jeszcze w pąkach.... zawsze zwalniam w tych okolicach – a zapach jaśminu pomieszanego z lipą – po prostu czuję się jak w niebie....
Po pracy trochę postać w kolejce w oddziale UPC... Kolejki to specyficzne miejsce, czy to jest poczta, apteka, przychodnia – ludzie zawsze zachowują się tak samo. Nie trzeba długo czekać aby znalazł się jakiś cwaniaczek, który chce się niby tylko o coś zapytać i wcisnąć się na sam początek, licząc na naiwność reszty czekających. Ale tutaj lekkie zaskoczenie – ponieważ w niepozornej babci/dziadku budzi się lwica/lew i zaczyna się walka, może niekoniecznie kończące się rozlewem krwi, ale ciśnienie co niektórym skacze w takich momentach. Nigdy nie zabieram głosu we wspomnianej sytuacji – rozjuszeni starsi ludzie nie są dobrymi kompanami do dyskusji – młodszy i tak zawsze jest na traconej pozycji....
Na szczęście przy okienku poszło sprawnie... w drodze powrotnej spotkałam Fabiana, który starał się wytłumaczyć rozjuszonemu kierowcy, że tarasowanie przejścia dla pieszych i ścieżki rowerowej autem – nie zostawiając skrawka na przejście/przejechanie jest niezgodne z przepisami.... myślałam, że dojdzie do rękoczynów – na szczęście i tutaj skończyło się bez rozlewu krwi....
Jeden z milszych akcentów dzisiejszego dnia – spotkanie z Siostrą na deserze lodowym o smaku bananowym w Grycanie, później już do domu.....
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 38.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Komentarze
boje sie spytac jak bedzie sie nazywal nastepny wpis :D
ooooo grycan grycan jak to dobre :D
pzdr i do zobaczenia wkrotce ;) bartek9007 - 18:11 czwartek, 1 lipca 2010 | linkuj
Komentuj
ooooo grycan grycan jak to dobre :D
pzdr i do zobaczenia wkrotce ;) bartek9007 - 18:11 czwartek, 1 lipca 2010 | linkuj