Pechowy czwartek....
Czwartek, 1 lipca 2010 | dodano:02.07.2010Kategoria 50.00 - 99.99 km., po 3M, praca - sama przyjemność, W szponach Kugu, w towarzystwie
Może kiedyś będę miała to szczęscie być na takim koncercie.... ehh....
Zaspałam – to jeszcze nic.... w połowie drogi jakieś dziwne przeczucie... hmmm czy są klucze w kieszeni? Macam się po udzie a tam nic....Nie wierzę!!! Panika!! Wypadły!! Niemożliwe – kieszeń głęboka;/ może zostawiłam na ladzie w sklepie – ale po co miałam je wyciągać;/ Tysiąc myśli na minutę.... telefon do Ani – finał...klucze zostały w drzwiach – gdzie ja mam głowę.... z powrotem do domu... plan pojawienia się w pracy na 7.30 legł w gruzach – było mi już wtedy obojętne na którą przyjadę – turlałam się trochę ślimaczym tempem – słońce uśmiechało się do mnie – więc nie za bardzo śpieszyło mi się do roboty...... Po drodze zaczepił mnie Szymon, który wypatrzył mnie na ścieżce i zjechał autem na pobocze aby się przywitać – chwila rozmowy i dalej w drogę – mały przystanek przy piekarni, aby zaopatrzyć się w standardowy zestaw: faworek oraz pizza z pieczarkami i serem..... spacerek aby spałaszować faworka;D jak prowadzę rower to zawsze przechodnie patrzą się czy przypadkiem nie złapałam kapcia;)
Po pracy kursy zaopatrzeniowe – zaniosłam w końcu kliszę do wywołania – ehh teraz do soboty oczekiwanie na efekty;) zeszło mi trochę – w domu pojawiłam się przed 19 spragniona ciepłego posiłku;) ale nie było mi dane odpocząć za długo – wyciągnięto mnie na rower – nie miałam na tyle silnej woli aby odmówić – zmęczona nie byłam – może trochę głodna, jednak szybka obiado - kolacja załatwiła sprawę i o 19.30 znów na kołach pomykałam w stronę Sopotu...;)
Już jutro weekend....;D
Pozdrower!!!
Zaspałam – to jeszcze nic.... w połowie drogi jakieś dziwne przeczucie... hmmm czy są klucze w kieszeni? Macam się po udzie a tam nic....Nie wierzę!!! Panika!! Wypadły!! Niemożliwe – kieszeń głęboka;/ może zostawiłam na ladzie w sklepie – ale po co miałam je wyciągać;/ Tysiąc myśli na minutę.... telefon do Ani – finał...klucze zostały w drzwiach – gdzie ja mam głowę.... z powrotem do domu... plan pojawienia się w pracy na 7.30 legł w gruzach – było mi już wtedy obojętne na którą przyjadę – turlałam się trochę ślimaczym tempem – słońce uśmiechało się do mnie – więc nie za bardzo śpieszyło mi się do roboty...... Po drodze zaczepił mnie Szymon, który wypatrzył mnie na ścieżce i zjechał autem na pobocze aby się przywitać – chwila rozmowy i dalej w drogę – mały przystanek przy piekarni, aby zaopatrzyć się w standardowy zestaw: faworek oraz pizza z pieczarkami i serem..... spacerek aby spałaszować faworka;D jak prowadzę rower to zawsze przechodnie patrzą się czy przypadkiem nie złapałam kapcia;)
Po pracy kursy zaopatrzeniowe – zaniosłam w końcu kliszę do wywołania – ehh teraz do soboty oczekiwanie na efekty;) zeszło mi trochę – w domu pojawiłam się przed 19 spragniona ciepłego posiłku;) ale nie było mi dane odpocząć za długo – wyciągnięto mnie na rower – nie miałam na tyle silnej woli aby odmówić – zmęczona nie byłam – może trochę głodna, jednak szybka obiado - kolacja załatwiła sprawę i o 19.30 znów na kołach pomykałam w stronę Sopotu...;)
Już jutro weekend....;D
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 54.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Komentarze
Hmmm - tak teraz pomyślałam, że w sumie coś tam na tej mojej dzielnicy jest pewnie "w centrum" - ale ja mieszkam w pasie przygranicznym ;)
yoasia - 08:46 sobota, 10 lipca 2010 | linkuj
Olala :) Gratuluję nowych 4 ścian :)
To się można najeździć- ja się rok temu przeprowadziłam z centrum do dzielnicy obok - takiej typowo "mieszkalnej" - choć nie "luksusowej" (dziś rano obudził mnie młody przystojny policjant, bo 2-gi raz w ciągu tego roku włamali się w nocy do marketu który mam naprzeciwko okien).
No i skutek taki, że prawie nie zsiadam z roweru... yoasia - 08:44 sobota, 10 lipca 2010 | linkuj
To się można najeździć- ja się rok temu przeprowadziłam z centrum do dzielnicy obok - takiej typowo "mieszkalnej" - choć nie "luksusowej" (dziś rano obudził mnie młody przystojny policjant, bo 2-gi raz w ciągu tego roku włamali się w nocy do marketu który mam naprzeciwko okien).
No i skutek taki, że prawie nie zsiadam z roweru... yoasia - 08:44 sobota, 10 lipca 2010 | linkuj
Kuguar, rany jakie dystanse codziennie pokonujesz! Żeby w środku tygodnia 50 km :) Rozpusta :)
A ta praca to chyba świeża rzecz, prawda? Co poczyniasz tam?
yoasia - 20:54 piątek, 9 lipca 2010 | linkuj
A ta praca to chyba świeża rzecz, prawda? Co poczyniasz tam?
yoasia - 20:54 piątek, 9 lipca 2010 | linkuj
Jak miło, że można "zadzwonić do Ani" i usłyszeć, że klucze są... :)
...może trochę odpoczynku jest Ci potrzebne? ;) alistar - 12:50 piątek, 2 lipca 2010 | linkuj
Komentuj
...może trochę odpoczynku jest Ci potrzebne? ;) alistar - 12:50 piątek, 2 lipca 2010 | linkuj