BT Gdańsk XC
Sobota, 16 kwietnia 2011 | dodano:17.04.2011Kategoria 0.00 - 49.99 km, Arab, po 3M, w towarzystwie, XC
Nowo odkryty - co utwór to lepszy....
&feature=related
Co tu dużo pisać.... pojechałam sobie na start na Abrahama - zapisałam się i czekałam na godzinę zero! Pierwsze moje zawody MTB i to do tego XC a nie maraton... ,,Jak spaść to z wysokiego konia;)"
Siostra przyszła mi pokibicować i podtrzymać na duchu, przy okazji popstrykała parę fotek, efekt:
Start chwila po 12, zawodniczek trochę na starcie się zebrało... Asia zagaduje mnie, abym nie uciekła:) Pierwsza górka do pokonania, udało się nawet nie zejść z roweru... jednak to co stało się chwilę później było dla mnie szokiem... dwie dziewczyny miały kraksę zjeżdżając z pierwszej górki... nie wiem ile stałam i patrzyłam na to co się działo. Ktoś krzyknął, żeby dzwonić po karetkę - miałam komórkę, więc zrobiłam z niej użytek - Pan dyspozytor jednak nie za bardzo chciał współpracować, z resztą ktoś ze zgłoszeniem mnie uprzedził... Dziewczynami zajęli się dwaj mężczyźni. Powoli zjechałam na dół... przyznam się, że w tym momencie odechciało mi się jechać dalej, nie wiem ile straciłam na tą całą akcję, ale wybiła mnie z rytmu totalnie, później było tylko gorzej. Kolejny podjazd - trzy gleby (tak, tak - normę wywrotek w spd wyrobiłam na wyścigu za wszystkie czasy) wpięcie się na miękkim przełożeniu, gdy jest jeszcze do tego pod górkę - to wcale nie jest łatwe. Dorobiłam się dziary na łydce od przedniej zębatki.... Gdy w końcu wpięłam się w te głupie pedały i zaczęłam jechać - byle jak ale do przodu - powiedziałam sobie, że ukończę ten wyścig, nie ma - nie poddam się! Będę ostatnia (z resztą tak się stało) ale ukończę go....
Zjazdy trochę ostrożnie... Udało się dojechać do mety z trochę mieszanymi uczuciami...
Wnioski po wszystkim: jeszcze sporo pracy przede mną..... oj słabo ze mną, słabo...
Kto wie, może kolejny start już w maju;)
Po południu jeszcze trochę szwendania po Gdańsku w przemiłym towarzystwie Kasieńki!
Pozdrower!!!
&feature=related
Co tu dużo pisać.... pojechałam sobie na start na Abrahama - zapisałam się i czekałam na godzinę zero! Pierwsze moje zawody MTB i to do tego XC a nie maraton... ,,Jak spaść to z wysokiego konia;)"
Siostra przyszła mi pokibicować i podtrzymać na duchu, przy okazji popstrykała parę fotek, efekt:
Może jeszcze ucieknę i nikt nie zauważy...;)© R.M.
Pogaduchy przed startem© R.M.
Pierwsza pętla za mną...© R.M.
Start chwila po 12, zawodniczek trochę na starcie się zebrało... Asia zagaduje mnie, abym nie uciekła:) Pierwsza górka do pokonania, udało się nawet nie zejść z roweru... jednak to co stało się chwilę później było dla mnie szokiem... dwie dziewczyny miały kraksę zjeżdżając z pierwszej górki... nie wiem ile stałam i patrzyłam na to co się działo. Ktoś krzyknął, żeby dzwonić po karetkę - miałam komórkę, więc zrobiłam z niej użytek - Pan dyspozytor jednak nie za bardzo chciał współpracować, z resztą ktoś ze zgłoszeniem mnie uprzedził... Dziewczynami zajęli się dwaj mężczyźni. Powoli zjechałam na dół... przyznam się, że w tym momencie odechciało mi się jechać dalej, nie wiem ile straciłam na tą całą akcję, ale wybiła mnie z rytmu totalnie, później było tylko gorzej. Kolejny podjazd - trzy gleby (tak, tak - normę wywrotek w spd wyrobiłam na wyścigu za wszystkie czasy) wpięcie się na miękkim przełożeniu, gdy jest jeszcze do tego pod górkę - to wcale nie jest łatwe. Dorobiłam się dziary na łydce od przedniej zębatki.... Gdy w końcu wpięłam się w te głupie pedały i zaczęłam jechać - byle jak ale do przodu - powiedziałam sobie, że ukończę ten wyścig, nie ma - nie poddam się! Będę ostatnia (z resztą tak się stało) ale ukończę go....
Zjazdy trochę ostrożnie... Udało się dojechać do mety z trochę mieszanymi uczuciami...
Wnioski po wszystkim: jeszcze sporo pracy przede mną..... oj słabo ze mną, słabo...
Kto wie, może kolejny start już w maju;)
Po południu jeszcze trochę szwendania po Gdańsku w przemiłym towarzystwie Kasieńki!
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 45.00 | Km teren: | 14.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Arab |
Komentarze
Kuguar - już dawno ci chciałam napisać że boski masz ten rower - ale po obejrzeniu tych zdjęć napiszę (przepraszam wszystkie dzieci poniżej lat 12)
ZAJEBIŚCIE WYGLĄDASZ NA TYM BOSKIM ROWERZE !!!
A to twój pierwszy maraton terenowy, czy jeździłaś wcześniej?
Pozdrawiam gorąco!!! yoasia - 21:13 niedziela, 24 kwietnia 2011 | linkuj
ZAJEBIŚCIE WYGLĄDASZ NA TYM BOSKIM ROWERZE !!!
A to twój pierwszy maraton terenowy, czy jeździłaś wcześniej?
Pozdrawiam gorąco!!! yoasia - 21:13 niedziela, 24 kwietnia 2011 | linkuj
Oj, ja pamietam swoj pierwszy maraton, tez zaliczylam maly wypadek, ale to mnie gociu wpadl i przygniotl do gleby. Oj, krecily mi sie gwiazdy!!
Vampire - 16:03 niedziela, 24 kwietnia 2011 | linkuj
szok nie szok ale start ostry i z przygodami. Mam nadzieje że nie zraziłaś się do MTB, a szczególnie zawodów :) Początek z XC to nie najlepszy sposób na rozpoczęcie "zawodniczego" sezonu. Dziewczymy miały pecha na szybkim zjeździe. Teraz mają dużo czasu na analizę tego co się stało. Następny start w Wejherowie na softowym maratonie Mtb na początku maja, co Ty na to? ...do roboty!
geemax - 10:01 poniedziałek, 18 kwietnia 2011 | linkuj
Heeeeeeeeeeeeej !
No w końcu :) Wspaniale, że zaczynasz przygodę z MTB.
Pamiętasz jak zapraszałam Ciebie na kościerski maraton podczas naszego spotkania na KR? Teraz już nie możesz odpuścić :) emonika - 05:59 poniedziałek, 18 kwietnia 2011 | linkuj
No w końcu :) Wspaniale, że zaczynasz przygodę z MTB.
Pamiętasz jak zapraszałam Ciebie na kościerski maraton podczas naszego spotkania na KR? Teraz już nie możesz odpuścić :) emonika - 05:59 poniedziałek, 18 kwietnia 2011 | linkuj
Miło przeczytać ,że rozpoczynasz przygodę ze ściganiem. Ścigi to całkiem nowa odsłona rowerowania. Nie zrażaj się takimi niebezpiecznymi sytuacjami. Z czasem nauczysz się je przewidywać na trasie i po prostu ich unikać. Potrzeba tylko trochę czasu ,by nabrać ścigowego obycia. Wkrótce poczujesz się jak ryba w wodzie -tymbardziej że upór o którym piszesz -wróży Ci sukcesy. Będę trzymał kciuki :)
marusia - 22:08 niedziela, 17 kwietnia 2011 | linkuj
Spoko :-) Nie ma się co zrażać. Z każdym kolejnym występem będziesz nabierać wprawy, techniki, itd. Trening czyni mistrza :-)
Nie od razu Kraków zbudowano :-P marchos - 21:24 niedziela, 17 kwietnia 2011 | linkuj
Nie od razu Kraków zbudowano :-P marchos - 21:24 niedziela, 17 kwietnia 2011 | linkuj
No to pierwsze koty za płoty :) A przy następnej okazji będzie pudło :)
KOCURIADA - 20:08 niedziela, 17 kwietnia 2011 | linkuj
Komentuj