Szosowo - Ostrzyce.....
Niedziela, 24 lipca 2011 | dodano:24.07.2011Kategoria 50.00 - 99.99 km., Kanarek, w towarzystwie, wyścigi szosowe
Po prostu niewiarygodne.......;)
Jakiś czas temu powiedziałam sobie, że w tym roku muszę wystartować w zawodach szosowych - tak się przytrafiło, że w niedalekiej odległości rozgrywały się wyścigi szosowe Mastersów... nie mogłam sobie ich darować. W wyścigu mogli również startować kolarze bez licencji.
Pogoda nienastrajała zbytnio - brak słońca, ciągły deszcz - nie mam coś ostatnio szczęścia do pogody na zawodach! Na początku startowali grupy Masters V i IV - jak Oni naparzali - głowa mała - Mężczyźni grubo po 50 a taki power w nogach, że sama bym tak chciała.
Później puścili nas! Udało się stanąc w pierwszej linii - ale co z tego, koła może dotrzymałam towarzyszom może przez 4 km - tempo, które narzucili chłopaki było nie dla mnie. A że nie miałam żadnej towarzyszki to musiałam walczyc sama ze sobą. Po drugim okrążeniu rozpadało się straszliwie - czasami deszcz tak mocno zacinał, że ledwo co widziałam drogę, tak mrużyłam oczy;/
Najlepsi zdublowali mnie raz.... śliska nawierzchnia na zjazdach nie pozwalała szalec... jeden podjazd - strasznie selektywny - nie polubiliśmy się za bardzo. Zjazd do mety - bardzo szybki - pilnowałam się za każdym razem aby przy składaniu przypadkiem się nie wysypać w głupi sposób;)
Przez te kilka okrążeń przemarzłam straszliwie - nie miałam nic suchego na sobie. Przebranie w suche ciuchy okazało się zbawienne - i uchroniło mnie przed chorobą.
Po powrocie czułam pewien niedosyt z braku konkurencji, brak dziewczyn bardzo mi doskwierał - nie miałam odniesienia dla swojej ,,formy" a chciałabym w końcu to kiedyś zweryfikować;)
Pozdrower!!!
Jakiś czas temu powiedziałam sobie, że w tym roku muszę wystartować w zawodach szosowych - tak się przytrafiło, że w niedalekiej odległości rozgrywały się wyścigi szosowe Mastersów... nie mogłam sobie ich darować. W wyścigu mogli również startować kolarze bez licencji.
Pogoda nienastrajała zbytnio - brak słońca, ciągły deszcz - nie mam coś ostatnio szczęścia do pogody na zawodach! Na początku startowali grupy Masters V i IV - jak Oni naparzali - głowa mała - Mężczyźni grubo po 50 a taki power w nogach, że sama bym tak chciała.
Później puścili nas! Udało się stanąc w pierwszej linii - ale co z tego, koła może dotrzymałam towarzyszom może przez 4 km - tempo, które narzucili chłopaki było nie dla mnie. A że nie miałam żadnej towarzyszki to musiałam walczyc sama ze sobą. Po drugim okrążeniu rozpadało się straszliwie - czasami deszcz tak mocno zacinał, że ledwo co widziałam drogę, tak mrużyłam oczy;/
Najlepsi zdublowali mnie raz.... śliska nawierzchnia na zjazdach nie pozwalała szalec... jeden podjazd - strasznie selektywny - nie polubiliśmy się za bardzo. Zjazd do mety - bardzo szybki - pilnowałam się za każdym razem aby przy składaniu przypadkiem się nie wysypać w głupi sposób;)
Przez te kilka okrążeń przemarzłam straszliwie - nie miałam nic suchego na sobie. Przebranie w suche ciuchy okazało się zbawienne - i uchroniło mnie przed chorobą.
Po powrocie czułam pewien niedosyt z braku konkurencji, brak dziewczyn bardzo mi doskwierał - nie miałam odniesienia dla swojej ,,formy" a chciałabym w końcu to kiedyś zweryfikować;)
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 55.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kanarek - Sprzedany |
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj