Wpisy archiwalne w kategorii
Arab
Dystans całkowity: | 2406.40 km (w terenie 268.90 km; 11.17%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 54 |
Średnio na aktywność: | 44.56 km |
Więcej statystyk |
BT Gdańsk XC
Sobota, 16 kwietnia 2011 | dodano:17.04.2011Kategoria 0.00 - 49.99 km, Arab, po 3M, w towarzystwie, XC
Nowo odkryty - co utwór to lepszy....
&feature=related
Co tu dużo pisać.... pojechałam sobie na start na Abrahama - zapisałam się i czekałam na godzinę zero! Pierwsze moje zawody MTB i to do tego XC a nie maraton... ,,Jak spaść to z wysokiego konia;)"
Siostra przyszła mi pokibicować i podtrzymać na duchu, przy okazji popstrykała parę fotek, efekt:
Start chwila po 12, zawodniczek trochę na starcie się zebrało... Asia zagaduje mnie, abym nie uciekła:) Pierwsza górka do pokonania, udało się nawet nie zejść z roweru... jednak to co stało się chwilę później było dla mnie szokiem... dwie dziewczyny miały kraksę zjeżdżając z pierwszej górki... nie wiem ile stałam i patrzyłam na to co się działo. Ktoś krzyknął, żeby dzwonić po karetkę - miałam komórkę, więc zrobiłam z niej użytek - Pan dyspozytor jednak nie za bardzo chciał współpracować, z resztą ktoś ze zgłoszeniem mnie uprzedził... Dziewczynami zajęli się dwaj mężczyźni. Powoli zjechałam na dół... przyznam się, że w tym momencie odechciało mi się jechać dalej, nie wiem ile straciłam na tą całą akcję, ale wybiła mnie z rytmu totalnie, później było tylko gorzej. Kolejny podjazd - trzy gleby (tak, tak - normę wywrotek w spd wyrobiłam na wyścigu za wszystkie czasy) wpięcie się na miękkim przełożeniu, gdy jest jeszcze do tego pod górkę - to wcale nie jest łatwe. Dorobiłam się dziary na łydce od przedniej zębatki.... Gdy w końcu wpięłam się w te głupie pedały i zaczęłam jechać - byle jak ale do przodu - powiedziałam sobie, że ukończę ten wyścig, nie ma - nie poddam się! Będę ostatnia (z resztą tak się stało) ale ukończę go....
Zjazdy trochę ostrożnie... Udało się dojechać do mety z trochę mieszanymi uczuciami...
Wnioski po wszystkim: jeszcze sporo pracy przede mną..... oj słabo ze mną, słabo...
Kto wie, może kolejny start już w maju;)
Po południu jeszcze trochę szwendania po Gdańsku w przemiłym towarzystwie Kasieńki!
Pozdrower!!!
&feature=related
Co tu dużo pisać.... pojechałam sobie na start na Abrahama - zapisałam się i czekałam na godzinę zero! Pierwsze moje zawody MTB i to do tego XC a nie maraton... ,,Jak spaść to z wysokiego konia;)"
Siostra przyszła mi pokibicować i podtrzymać na duchu, przy okazji popstrykała parę fotek, efekt:
Może jeszcze ucieknę i nikt nie zauważy...;)© R.M.
Pogaduchy przed startem© R.M.
Pierwsza pętla za mną...© R.M.
Start chwila po 12, zawodniczek trochę na starcie się zebrało... Asia zagaduje mnie, abym nie uciekła:) Pierwsza górka do pokonania, udało się nawet nie zejść z roweru... jednak to co stało się chwilę później było dla mnie szokiem... dwie dziewczyny miały kraksę zjeżdżając z pierwszej górki... nie wiem ile stałam i patrzyłam na to co się działo. Ktoś krzyknął, żeby dzwonić po karetkę - miałam komórkę, więc zrobiłam z niej użytek - Pan dyspozytor jednak nie za bardzo chciał współpracować, z resztą ktoś ze zgłoszeniem mnie uprzedził... Dziewczynami zajęli się dwaj mężczyźni. Powoli zjechałam na dół... przyznam się, że w tym momencie odechciało mi się jechać dalej, nie wiem ile straciłam na tą całą akcję, ale wybiła mnie z rytmu totalnie, później było tylko gorzej. Kolejny podjazd - trzy gleby (tak, tak - normę wywrotek w spd wyrobiłam na wyścigu za wszystkie czasy) wpięcie się na miękkim przełożeniu, gdy jest jeszcze do tego pod górkę - to wcale nie jest łatwe. Dorobiłam się dziary na łydce od przedniej zębatki.... Gdy w końcu wpięłam się w te głupie pedały i zaczęłam jechać - byle jak ale do przodu - powiedziałam sobie, że ukończę ten wyścig, nie ma - nie poddam się! Będę ostatnia (z resztą tak się stało) ale ukończę go....
Zjazdy trochę ostrożnie... Udało się dojechać do mety z trochę mieszanymi uczuciami...
Wnioski po wszystkim: jeszcze sporo pracy przede mną..... oj słabo ze mną, słabo...
Kto wie, może kolejny start już w maju;)
Po południu jeszcze trochę szwendania po Gdańsku w przemiłym towarzystwie Kasieńki!
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 45.00 | Km teren: | 14.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Arab |
Leń....
Piątek, 15 kwietnia 2011 | dodano:15.04.2011Kategoria 0.00 - 49.99 km, Arab, po 3M, praca - sama przyjemność
Z półki eksperyment.....
Dwa dni zebrane w jednym.... nie ma co pisać, po pracy do serwisu wyregulować przerzutki w Arabie.... od dwóch dni pochłaniam tylko makaron;D Czas trochę odpocząć po ciężkim tygodniu!
Pozdrower!!!
Dwa dni zebrane w jednym.... nie ma co pisać, po pracy do serwisu wyregulować przerzutki w Arabie.... od dwóch dni pochłaniam tylko makaron;D Czas trochę odpocząć po ciężkim tygodniu!
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 48.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Arab |
Zderzenie z rzeczywistością
Wtorek, 12 kwietnia 2011 | dodano:13.04.2011Kategoria 0.00 - 49.99 km, Arab, po 3M, praca - sama przyjemność, treningi, w towarzystwie
Skoro po polsku wczoraj, to może tym razem Raz Dwa Trzy...
Pochmurna pogoda nie napawa optymizmem, chcę słońce..... i trochę wyższe temperatury;) w długich spodniach nawet zimno... Na Grunwaldzkiej mijanka z Marchosem;)
Na Arabie do pracy jechało się zadowalająco dobrze;) może z takim wyjątkiem, że mam za mocno sprężyny w pedałach ustawione i bloki strasznie ciężko się wypinają, po południu trzeba będzie to wyeliminować.
Na 16 pędzę do Wrzeszcza. Po drodze niespodziewane spotkanie z koleżanką z teamu, dalej jedziemy już razem na Abrahama. O 17 rozpoczęcie treningu przed sobotnim BT. Nie powiem, mam pietra przed tymi górkami, które piętrzyły się już na samym początku lasu. Ogólnie grupka chętnych na objazd trasy dość liczna. Obstawiam tyły, co nie wyszło mi na dobre – wlekę się pod górkę, wlekę się z górki – z obawy żeby nie wylądować na drzewie..... hmmm koniec końców – grupa mi gdzieś ginie w lesie, robię samotnie nie długą traskę i wracam do domu, zrezygnowana i załamana brakiem wszystkiego, kondycji i umiejętności. W czwartek tam wrócę – podejście drugie.... nie dam się tak łatwo;)
Pozdrower!!!
Pochmurna pogoda nie napawa optymizmem, chcę słońce..... i trochę wyższe temperatury;) w długich spodniach nawet zimno... Na Grunwaldzkiej mijanka z Marchosem;)
Na Arabie do pracy jechało się zadowalająco dobrze;) może z takim wyjątkiem, że mam za mocno sprężyny w pedałach ustawione i bloki strasznie ciężko się wypinają, po południu trzeba będzie to wyeliminować.
Na 16 pędzę do Wrzeszcza. Po drodze niespodziewane spotkanie z koleżanką z teamu, dalej jedziemy już razem na Abrahama. O 17 rozpoczęcie treningu przed sobotnim BT. Nie powiem, mam pietra przed tymi górkami, które piętrzyły się już na samym początku lasu. Ogólnie grupka chętnych na objazd trasy dość liczna. Obstawiam tyły, co nie wyszło mi na dobre – wlekę się pod górkę, wlekę się z górki – z obawy żeby nie wylądować na drzewie..... hmmm koniec końców – grupa mi gdzieś ginie w lesie, robię samotnie nie długą traskę i wracam do domu, zrezygnowana i załamana brakiem wszystkiego, kondycji i umiejętności. W czwartek tam wrócę – podejście drugie.... nie dam się tak łatwo;)
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 40.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Arab |
Niedzielny poranek...;)
Niedziela, 10 kwietnia 2011 | dodano:10.04.2011Kategoria 0.00 - 49.99 km, Arab, po 3M
Brody Chłopaki mają w dechę.... tylko na głośno - inaczej nie ma efektu;D
&NR=1
Z rana słońce bystro świeciło - wiedziałam, że muszę wykorzystać ten czas na przetestowanie Araba (tak właśnie nazwałam krossa - wszystko za sprawą tego, że jak wracałam z wycieczki, poklepałam go po górnej rurze w taki sposób jak głaszcze się konia po dobrze wykonanym skoku!)
Sesja nad morzem;D
Później trochę w teren... w drodze powrotnej spotkałam Romjana – chwila pogawędki i w długą do domu.
Jazda z amorem to zupełnie inna bajka – wszystkie nierówności, dziury wyłapuje rewelacyjnie. Chociaż brakuje mi przyspieszenia, które jest na ostrym albo szosie. Dziwnie mi tak gdy patrzę na przednie koło i zamiast cienkiej oponki widzę 6 cm protektor, który buczy na asfalcie jak rozjuszony szerszeń. Pozycja też jest trochę inna, nie jestem tak pochylona, brakuje mi możliwości zgięcia się i złapania kiery w dolny chwyt... mam nadzieję, że szybko się przyzwyczaję.
Pozdrower!!!
&NR=1
Z rana słońce bystro świeciło - wiedziałam, że muszę wykorzystać ten czas na przetestowanie Araba (tak właśnie nazwałam krossa - wszystko za sprawą tego, że jak wracałam z wycieczki, poklepałam go po górnej rurze w taki sposób jak głaszcze się konia po dobrze wykonanym skoku!)
Sesja nad morzem;D
Arab© Kuguar
Arab© Kuguar
Później trochę w teren... w drodze powrotnej spotkałam Romjana – chwila pogawędki i w długą do domu.
Jazda z amorem to zupełnie inna bajka – wszystkie nierówności, dziury wyłapuje rewelacyjnie. Chociaż brakuje mi przyspieszenia, które jest na ostrym albo szosie. Dziwnie mi tak gdy patrzę na przednie koło i zamiast cienkiej oponki widzę 6 cm protektor, który buczy na asfalcie jak rozjuszony szerszeń. Pozycja też jest trochę inna, nie jestem tak pochylona, brakuje mi możliwości zgięcia się i złapania kiery w dolny chwyt... mam nadzieję, że szybko się przyzwyczaję.
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Arab |