Wpisy archiwalne w kategorii
50.00 - 99.99 km.
Dystans całkowity: | 4522.45 km (w terenie 212.00 km; 4.69%) |
Czas w ruchu: | 08:32 |
Średnia prędkość: | 21.26 km/h |
Maksymalna prędkość: | 48.00 km/h |
Liczba aktywności: | 67 |
Średnio na aktywność: | 67.50 km i 2h 50m |
Więcej statystyk |
Ostry piątek...
Piątek, 18 czerwca 2010 | dodano:20.06.2010Kategoria 50.00 - 99.99 km., ostre ustwki, po 3M, praca - sama przyjemność, W szponach Kugu, w towarzystwie
Jakiś czas temu utwór polecony przez częstego słuchacza, warto przypomnieć;)
W pracy godziny w piątki zawsze wleką się niemiłosiernie…. Patrzę 10, no dobra jeszcze długo…. Pracuję, pracuję znów patrzę na zegarek – 10.15 – no nie wierzę… dopiero minął kwadrans….:D w końcu fajrant….
Szybki sprint do domu w celu ogarnięcia się, ale główny cel: zabrać kask o którym zapomniałam rano - znów do miasta na obiad – naleśniki smakowały jeszcze lepiej w doborowym towarzystwie pań A. i A. i przy rozmowach...
Później na ustawkę. Tym razem tłumy;) aż 5 ostrych – niestety Kuba tylko przyjechał powiedzieć ,,Cześć” i pojechał sobie – jego strata. Białe ostre robi się naprawdę popularne: z pięciu trzy właśnie w tej kolorystyce:
Kwadrans dla spóźnialskich i w drogę;D plan na dziś: skoro zbliża się Noc Świętojańska – trzeba poszukać kwiatu paproci na Świętojańskiej w Gdyni… jeden z przystanków w Orłowie…
Na ulicach w Gdyni nie zauważyliśmy w ogóle oznak nocy: ludzi tyle, tłok - w kawiarniach barach wszędzie tłumy.
Pamiątka z trasy, tatuaż – wzór całkiem oryginalny:
Nie mogło zabraknąć parkingu, chłopaki dali niezły popis - mi pozostało tylko się na razie przyglądać i robić zdjęcia… Kazumi w akcji:
To może kiedyś:
Trzy białasy w kupie…;)
Zaczęło się robić zimno – znak, że czas obrać kierunek dom…. Kładłam się padnięta do łóżka, ale z uśmiechem na ustach, że kolejny dzień został wykorzystany maksymalnie;)
Pozdrower!!!
W pracy godziny w piątki zawsze wleką się niemiłosiernie…. Patrzę 10, no dobra jeszcze długo…. Pracuję, pracuję znów patrzę na zegarek – 10.15 – no nie wierzę… dopiero minął kwadrans….:D w końcu fajrant….
Szybki sprint do domu w celu ogarnięcia się, ale główny cel: zabrać kask o którym zapomniałam rano - znów do miasta na obiad – naleśniki smakowały jeszcze lepiej w doborowym towarzystwie pań A. i A. i przy rozmowach...
Później na ustawkę. Tym razem tłumy;) aż 5 ostrych – niestety Kuba tylko przyjechał powiedzieć ,,Cześć” i pojechał sobie – jego strata. Białe ostre robi się naprawdę popularne: z pięciu trzy właśnie w tej kolorystyce:
Zgrupowanie....© kuguar
Trochę inna perpektywa.....© kuguar
Kwadrans dla spóźnialskich i w drogę;D plan na dziś: skoro zbliża się Noc Świętojańska – trzeba poszukać kwiatu paproci na Świętojańskiej w Gdyni… jeden z przystanków w Orłowie…
Orłowskie molo...© kuguar
Na ulicach w Gdyni nie zauważyliśmy w ogóle oznak nocy: ludzi tyle, tłok - w kawiarniach barach wszędzie tłumy.
Pamiątka z trasy, tatuaż – wzór całkiem oryginalny:
Tratuaż...© kuguar
Nie mogło zabraknąć parkingu, chłopaki dali niezły popis - mi pozostało tylko się na razie przyglądać i robić zdjęcia… Kazumi w akcji:
Też mi się kiedyś uda…© kuguar
To może kiedyś:
Stójka Mateusza....© kuguar
Trzy białasy w kupie…;)
O.K. jest ok© kuguar
Zaczęło się robić zimno – znak, że czas obrać kierunek dom…. Kładłam się padnięta do łóżka, ale z uśmiechem na ustach, że kolejny dzień został wykorzystany maksymalnie;)
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 77.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Ostry piątek.....
Piątek, 11 czerwca 2010 | dodano:12.06.2010Kategoria 50.00 - 99.99 km., ostre ustwki, po 3M, praca - sama przyjemność, W szponach Kugu, w towarzystwie
Zasłyszane w Trójca i wciągnięte na listę…. Przyjemne dla ucha;)
W pracy każdy myślał już o weekendzie i mijające godziny przybliżały do wolnego... Cały dzień ostra parówka, ale nie narzekam na słońce – tyle na nie czekałam, że cieszę się każdym dniem gdy mogę je oglądać – nawet jak jest 30 w cieniu;) o 15.30 rozpętała się straszna burza, na szczęście w największy deszcz jeszcze siedziałam w biurze – jak wychodziłam to tylko delikatnie już padało, jednak zmoczona doszczętnie zostałam prze barana kierowcę, który z widoczną przyjemnością wjechał z dużą prędkością w ogromną kałuże chlapiąc przechodniów, grrr....
Jednak w połowie drogi zza chmur zaczęło przedzierać się słońce, uwielbiam patrzeć w niebo po burzy;) dzisiaj zostałam bohaterką jednej parki którą poratowałam pompką, chłopaczek wypatrzył mnie z daleka a raczej pompkę przymocowaną do ramy i gonił przez jakiś kawałek abym pomogła napompować koło dziewczynie;) przy okazji gdy pompowaliśmy koło, pojawił się Flash, chwilka rozmowy i dalej w drogę do domu. Szybka zmiana mokrych ciuchów, w miarę doprowadzić siebie i rower do porządku i dalej w trasę do Brzeźna na ustawkę...
Tym razem grupka liczyła 4 ostre - Damian, Zachar, Kazumi i ja... plan – ruszamy na Westerplatte – propozycja została przyjęta jednogłośnie;D jechało się wspaniale, może do momentu gdy postanowiliśmy przy okazji zobaczyć twierdzę Wisłoujście... Dziura na dziurze – określę to tak – czasami jechało się asfaltem;D lampka się przydała;) Damian miał ze sobą kamerkę, uwiecznił trójkę śmiałków na filmie, ale trochę czasu potrwa zanim coś zmontuje;)
Cel Westerplatte został osiągnięty, na szczęście droga powrotna wiodła zdecydowanie lepszymi drogami;) Tym razem nie zgubiłam się ani razu:D jeszcze na chwilę nad Motławę i do domu gdzie byłam grupo bo północy... Po prowrocie padłam jak betka - spać;D
Pozdrower!!!
W pracy każdy myślał już o weekendzie i mijające godziny przybliżały do wolnego... Cały dzień ostra parówka, ale nie narzekam na słońce – tyle na nie czekałam, że cieszę się każdym dniem gdy mogę je oglądać – nawet jak jest 30 w cieniu;) o 15.30 rozpętała się straszna burza, na szczęście w największy deszcz jeszcze siedziałam w biurze – jak wychodziłam to tylko delikatnie już padało, jednak zmoczona doszczętnie zostałam prze barana kierowcę, który z widoczną przyjemnością wjechał z dużą prędkością w ogromną kałuże chlapiąc przechodniów, grrr....
Jednak w połowie drogi zza chmur zaczęło przedzierać się słońce, uwielbiam patrzeć w niebo po burzy;) dzisiaj zostałam bohaterką jednej parki którą poratowałam pompką, chłopaczek wypatrzył mnie z daleka a raczej pompkę przymocowaną do ramy i gonił przez jakiś kawałek abym pomogła napompować koło dziewczynie;) przy okazji gdy pompowaliśmy koło, pojawił się Flash, chwilka rozmowy i dalej w drogę do domu. Szybka zmiana mokrych ciuchów, w miarę doprowadzić siebie i rower do porządku i dalej w trasę do Brzeźna na ustawkę...
Tym razem grupka liczyła 4 ostre - Damian, Zachar, Kazumi i ja... plan – ruszamy na Westerplatte – propozycja została przyjęta jednogłośnie;D jechało się wspaniale, może do momentu gdy postanowiliśmy przy okazji zobaczyć twierdzę Wisłoujście... Dziura na dziurze – określę to tak – czasami jechało się asfaltem;D lampka się przydała;) Damian miał ze sobą kamerkę, uwiecznił trójkę śmiałków na filmie, ale trochę czasu potrwa zanim coś zmontuje;)
Cel Westerplatte został osiągnięty, na szczęście droga powrotna wiodła zdecydowanie lepszymi drogami;) Tym razem nie zgubiłam się ani razu:D jeszcze na chwilę nad Motławę i do domu gdzie byłam grupo bo północy... Po prowrocie padłam jak betka - spać;D
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 78.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Co piątkowa rozrywka
Piątek, 14 maja 2010 | dodano:17.05.2010Kategoria 50.00 - 99.99 km., ostre ustwki, po 3M, praca - sama przyjemność, W szponach Kugu, w towarzystwie
Oj nie raz sobie nuciłam ten utwór, a refren w szczególności:D
Rano jak zawsze do pracy w środku dnia na chwilę wyskoczyłam na PG do promotora, ostatnie już konsultacje przed zamknięciem pracy i coraz większy stres przed zbliżającym się terminem....
Pod wieczór pogoda dopisała, czyli copiątkowa ustawka nie została odwołana... Nie obeszło się, abym nie zgubiła się gdzieś po drodze.... ale na szczęście szybko powróciłam do grupy, która poczekała na mnie. Niestety z pewnych względów musiałam w Orłowie zawrócić do domu, a reszta pojechała do Centrum Gdyni... jak się później okazało, nie tylko ja się dzisiaj gubiłam...
Pozdrower!!!
Rano jak zawsze do pracy w środku dnia na chwilę wyskoczyłam na PG do promotora, ostatnie już konsultacje przed zamknięciem pracy i coraz większy stres przed zbliżającym się terminem....
Pod wieczór pogoda dopisała, czyli copiątkowa ustawka nie została odwołana... Nie obeszło się, abym nie zgubiła się gdzieś po drodze.... ale na szczęście szybko powróciłam do grupy, która poczekała na mnie. Niestety z pewnych względów musiałam w Orłowie zawrócić do domu, a reszta pojechała do Centrum Gdyni... jak się później okazało, nie tylko ja się dzisiaj gubiłam...
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 58.55 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Długo.....
Czwartek, 1 kwietnia 2010 | dodano:01.04.2010Kategoria 50.00 - 99.99 km., po 3M, praca - sama przyjemność, W szponach Kugu
Nie wiem dlaczego akurat ten utwór, po prostu przyszedł na myśl i tyle.....
Mimo że dzisiaj 1 kwiecień nikt mnie nie wkręcił, ale nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności i zrobiłam dwa małe psikusy, mam nadzieję, że już dawno zostały wybaczone...... chociaż kuzynka to mało co przeze mnie nie osiwiała...........:)
Dystans to suma dwóch wypraw: standardowo do pracy i z powrotem ~13.25, a reszta to popołudniowe wojaże: Gdańsk Wrzeszcz-Sopot-Gdynia Cisowa- Rewa -Gdynia Cisowa -Sopot - Gdańsk Wrzeszcz na sam koniec pod wieczór jeszcze do koleżanki po dwa litry miodu:D trochę się niewygodnie jechało te ostatnie kilometry gdy trzymało się siatkę która przeważała w jedną stronę........
Dzisiejszy dzień ogólnie nie należy do udanych a to dlatego, że zepsuła mi się moja ulubiona pompka;/ zaliczyłam upadek - klasyczny ślizg, straty: obrysowana dokumentnie klamka hamulca, zdarta owijka, szrama na kolanie, pierwsza ryska na kasku;) a tak poza tym jeśli chodzi o moją osobę to cała i zdrowa jestem :D
Miało to miejsce w sytuacji gdy koło ,,potoczyło" się wzdłuż chodnika, zamiast na niego wjechać i po zamiatane......:)
Lecę spać bo padam.....
Pozdrower!!!
Mimo że dzisiaj 1 kwiecień nikt mnie nie wkręcił, ale nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności i zrobiłam dwa małe psikusy, mam nadzieję, że już dawno zostały wybaczone...... chociaż kuzynka to mało co przeze mnie nie osiwiała...........:)
Dystans to suma dwóch wypraw: standardowo do pracy i z powrotem ~13.25, a reszta to popołudniowe wojaże: Gdańsk Wrzeszcz-Sopot-Gdynia Cisowa- Rewa -Gdynia Cisowa -Sopot - Gdańsk Wrzeszcz na sam koniec pod wieczór jeszcze do koleżanki po dwa litry miodu:D trochę się niewygodnie jechało te ostatnie kilometry gdy trzymało się siatkę która przeważała w jedną stronę........
Dzisiejszy dzień ogólnie nie należy do udanych a to dlatego, że zepsuła mi się moja ulubiona pompka;/ zaliczyłam upadek - klasyczny ślizg, straty: obrysowana dokumentnie klamka hamulca, zdarta owijka, szrama na kolanie, pierwsza ryska na kasku;) a tak poza tym jeśli chodzi o moją osobę to cała i zdrowa jestem :D
Miało to miejsce w sytuacji gdy koło ,,potoczyło" się wzdłuż chodnika, zamiast na niego wjechać i po zamiatane......:)
Lecę spać bo padam.....
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 96.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Kierunek Gdańsk...;]
Środa, 30 grudnia 2009 | dodano:30.12.2009Kategoria 50.00 - 99.99 km., majstrowanie, po 3M, W szponach Kugu
Tym razem trochę chrypki przy dźwiękach klawiszy.....
W końcu nadszedł ten dzień - odbiór Kugu ze Starogardu;]
Tym razem pan kierowca w autobusie podkręcił ogrzewanie - ale chyba wole tak niż marznięcie:D
Adapter do suportu został zrobiony wyśmienicie, na wymiar:) nie do zdarcia podobno;]
Trasa: Starogard Gdański - Skarszewy - Godziszewo - Kleszczewo - Straszyn - Gdańsk
Przyodziałam kamizelkę, zamontowałam światełka, licznik i w drogę:D Miłe zaskoczenie, asfalty generalnie czarne - kierowcy dzisiaj wyjątkowo kulturalnie się zachowywali, naprawdę. Może jakieś postanowienia na koniec roku: uważać na rowerzystów i takie tam...:) załapali plusa:D
Nie obeszło się oczywiście bez zdjęć....
Jak dobrze pamiętam to przed Godziszewem mijałam miejsce wypadku: strażacy zdrapywali z drzewa VV Pasata, a raczej to co z niego zostało, nieciekawy widok.
Niestety ostatnie 12 km już jechałam po ciemku, trochę mało komfortowo - ale większy ruch był na pasie obok. W stronę Gdańska wyjątkowo mniej samochodów jechało, dla mnie tylko lepiej:)
Po drodze wstąpiłam jeszcze odebrać kliszę z wywołania, efekt końcowy w stu procentach zadowalający:) Jak dorwę skaner to wrzucę kilka fotek;)
Pozdrower!!!!
W końcu nadszedł ten dzień - odbiór Kugu ze Starogardu;]
Tym razem pan kierowca w autobusie podkręcił ogrzewanie - ale chyba wole tak niż marznięcie:D
Adapter do suportu został zrobiony wyśmienicie, na wymiar:) nie do zdarcia podobno;]
Trasa: Starogard Gdański - Skarszewy - Godziszewo - Kleszczewo - Straszyn - Gdańsk
Przyodziałam kamizelkę, zamontowałam światełka, licznik i w drogę:D Miłe zaskoczenie, asfalty generalnie czarne - kierowcy dzisiaj wyjątkowo kulturalnie się zachowywali, naprawdę. Może jakieś postanowienia na koniec roku: uważać na rowerzystów i takie tam...:) załapali plusa:D
Nie obeszło się oczywiście bez zdjęć....
Na trasie Starogard Gda - Skarszewy© kuguar
Żwirownia - Bolesławowo© kuguar
Na trasie Skarszewy - Godziszewo© kuguar
Jak dobrze pamiętam to przed Godziszewem mijałam miejsce wypadku: strażacy zdrapywali z drzewa VV Pasata, a raczej to co z niego zostało, nieciekawy widok.
Niestety ostatnie 12 km już jechałam po ciemku, trochę mało komfortowo - ale większy ruch był na pasie obok. W stronę Gdańska wyjątkowo mniej samochodów jechało, dla mnie tylko lepiej:)
Po drodze wstąpiłam jeszcze odebrać kliszę z wywołania, efekt końcowy w stu procentach zadowalający:) Jak dorwę skaner to wrzucę kilka fotek;)
Pozdrower!!!!
Dane wycieczki:
Km: | 59.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:53 | km/h: | 20.71 |
Pr. maks.: | 31.00 | Temperatura: | -1.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Kierunek Starogard Gdański
Sobota, 12 grudnia 2009 | dodano:12.12.2009Kategoria 50.00 - 99.99 km., majstrowanie, W szponach Kugu
Od tego utwory zaczęła się moja miłość do zespołu Camel....Tym razem warto usiąść wygodnie w fotelu i wsłuchać się uważnie w melodię, można się zatracić.....
Trasa: Straszyn - Arciszewo - Trąbki Wielkie - Gołębiewo - Siwiałka - Kokoszkowy - Starogarg Gdański.
Plan na dziś - odstawienie Kugu do Starogardu Gdańskiego. I się udało...
Ale wszystko po kolei.
Rano solidne śniadanie, pogoda na szczęście mnie rozpieściła - brak deszczu, czego więcej chcieć. 2 stopnie na plusie też ok:)
Wyruszam o 9.30, przebijam się przez Centrum. Przechodząc przez jedno przejście podziemne spodobały mi się graffiti na ścianie.
Dalej Stargardzką do Straszyna. Dzisiaj czułam że mogę wszystko, jechało mi się naprawdę świetnie, nawet górki które poza Gdańskiem mnożyły się jak króliki nie psuły mi humoru... A i pokonywanie ich przychodziło mi dzisiaj wyjątkowo gładko. Tak jak ostatnim razem ślimaczyłam się pod góry średnio 9 km/h tak dzisiaj około 17... naprawdę byłam z siebie zadowolona;D
Zimno nie dokuczało mi w ogóle, zaczęło się dopiero po 20 km...
Na polach pojawił się delikatny śnieżek i sadzawki pokryte cieniutką warstwą lodu. O ho!! Co jest!! Z resztą nie wiem czemu tylko prawa noga mi marzła, z lewą wszystko było ok;) Jaka zmiana temperatur, palce też trochę dostały w kość:D ale dzielnie jechałam dalej:D Robiąc co 10 km przerwę na rodzynki:D
Jak w dzieciństwie mogły one dla mnie istnieć tak teraz dopiero dorosłam do tego smaku:D dawały siłę...:) A to jeden z moich przystanków na regenerację i chwilę odpoczynku, 5 min i dalej w trasę:
Po drodze widziałam dużo pasących się stad saren, ale żadne na tyle blisko aby ściągnąć zoomem i zrobić jakieś sensowne zdjęcie;)
Uwagę moją zwrócił jeden przystanek za Trzańskiem, ten kolor niebieski jest super!!! Szkoda że wszystkie przystanki nie są tak ładne;D
W końcu dojechała na miejsce, zajęło mi jeszcze chwilę znalezienie domu Marty. Cel podróży osiągnięty....
Od razu poprosiłam dwie ciepłe herbaty:D
Posiedziałam z półtorej godzinki i pojechałam z powrotem ale niestety PKSem...
Kugu został, ale po tym będzie jak nowo narodzony i w końcu pozbędę się tych hałasów... Od Marty zabierze rower Kamil do zakładu gdzie już zajmie się nim, pospawa wszystko tak jak należy:D
Paradoks - w drodze powrotnej gdy jechałam autobusem zmarzłam bardziej niż na rowerze, co za porażka - kierowcy nie chciało włączyć się ogrzewania....:(
Ostatnia przygoda spotkała mnie przy Operze Bałtyckiej, tak nieszczęśliwie się złożyło, że skończył się mecz Legii i wszędzie było pełno kibiców nie koniecznie przyjaźnie nastawionych do osób które nie miały na sobie barw ich ukochanego klubu.... Na szczęście udało mi się przemknąć między nimi bez szwanku. W końcu dom.....
Jak pusto w pokoju bez roweru pod ścianą... ale może w czwartek już będzie z powrotem....
Pozdrower!
Trasa: Straszyn - Arciszewo - Trąbki Wielkie - Gołębiewo - Siwiałka - Kokoszkowy - Starogarg Gdański.
Plan na dziś - odstawienie Kugu do Starogardu Gdańskiego. I się udało...
Ale wszystko po kolei.
Rano solidne śniadanie, pogoda na szczęście mnie rozpieściła - brak deszczu, czego więcej chcieć. 2 stopnie na plusie też ok:)
Wyruszam o 9.30, przebijam się przez Centrum. Przechodząc przez jedno przejście podziemne spodobały mi się graffiti na ścianie.
Dalej Stargardzką do Straszyna. Dzisiaj czułam że mogę wszystko, jechało mi się naprawdę świetnie, nawet górki które poza Gdańskiem mnożyły się jak króliki nie psuły mi humoru... A i pokonywanie ich przychodziło mi dzisiaj wyjątkowo gładko. Tak jak ostatnim razem ślimaczyłam się pod góry średnio 9 km/h tak dzisiaj około 17... naprawdę byłam z siebie zadowolona;D
Na trasie, koło Arciszewa© kuguar
Zimno nie dokuczało mi w ogóle, zaczęło się dopiero po 20 km...
Na polach pojawił się delikatny śnieżek i sadzawki pokryte cieniutką warstwą lodu. O ho!! Co jest!! Z resztą nie wiem czemu tylko prawa noga mi marzła, z lewą wszystko było ok;) Jaka zmiana temperatur, palce też trochę dostały w kość:D ale dzielnie jechałam dalej:D Robiąc co 10 km przerwę na rodzynki:D
Jak w dzieciństwie mogły one dla mnie istnieć tak teraz dopiero dorosłam do tego smaku:D dawały siłę...:) A to jeden z moich przystanków na regenerację i chwilę odpoczynku, 5 min i dalej w trasę:
Po drodze widziałam dużo pasących się stad saren, ale żadne na tyle blisko aby ściągnąć zoomem i zrobić jakieś sensowne zdjęcie;)
Uwagę moją zwrócił jeden przystanek za Trzańskiem, ten kolor niebieski jest super!!! Szkoda że wszystkie przystanki nie są tak ładne;D
Prawie jak chatka Smerfów:D© kuguar
W końcu dojechała na miejsce, zajęło mi jeszcze chwilę znalezienie domu Marty. Cel podróży osiągnięty....
Od razu poprosiłam dwie ciepłe herbaty:D
Posiedziałam z półtorej godzinki i pojechałam z powrotem ale niestety PKSem...
Kugu został, ale po tym będzie jak nowo narodzony i w końcu pozbędę się tych hałasów... Od Marty zabierze rower Kamil do zakładu gdzie już zajmie się nim, pospawa wszystko tak jak należy:D
Paradoks - w drodze powrotnej gdy jechałam autobusem zmarzłam bardziej niż na rowerze, co za porażka - kierowcy nie chciało włączyć się ogrzewania....:(
Ostatnia przygoda spotkała mnie przy Operze Bałtyckiej, tak nieszczęśliwie się złożyło, że skończył się mecz Legii i wszędzie było pełno kibiców nie koniecznie przyjaźnie nastawionych do osób które nie miały na sobie barw ich ukochanego klubu.... Na szczęście udało mi się przemknąć między nimi bez szwanku. W końcu dom.....
Jak pusto w pokoju bez roweru pod ścianą... ale może w czwartek już będzie z powrotem....
Pozdrower!
Dane wycieczki:
Km: | 52.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:24 | km/h: | 21.92 |
Pr. maks.: | 37.27 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
sobotni ranek:)
Sobota, 3 października 2009 | dodano:03.10.2009Kategoria 50.00 - 99.99 km., po 3M, W szponach Kugu
Plany są po to aby je zawsze modyfikować;D z moim wstaniem o 6 raczej nie wypaliło i z Sobieszewem również, skończyło się na kręceniu po Trójmieście:D ale nie powiem, że nie było też dobrze. Jedynie doskwierał mi brak czegokolwiek na głowie, jednak już przy takich temperaturach trzeba makówkę chronić:D (49.6 km)
Ale jeszcze jutro niedziela, może kto wie, jutro się uda z tym Sobieszewem:)
Mały update:
jedna runda przez Hallera - wzdłuż morza do mola w Sopocie i nazat:) nie ma to jak rowerek przed spaniem, teraz to mi się po takim dniu będzie spało:) (19.5 km)
Ale jeszcze jutro niedziela, może kto wie, jutro się uda z tym Sobieszewem:)
Mały update:
jedna runda przez Hallera - wzdłuż morza do mola w Sopocie i nazat:) nie ma to jak rowerek przed spaniem, teraz to mi się po takim dniu będzie spało:) (19.5 km)
Dane wycieczki:
Km: | 69.10 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:15 | km/h: | 21.26 |
Pr. maks.: | 48.00 | Temperatura: | 6.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |