Wpisy archiwalne w kategorii
W szponach Kugu
Dystans całkowity: | 7518.54 km (w terenie 5.00 km; 0.07%) |
Czas w ruchu: | 29:06 |
Średnia prędkość: | 21.62 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.49 km/h |
Liczba aktywności: | 205 |
Średnio na aktywność: | 36.68 km i 2h 04m |
Więcej statystyk |
Radość życia.....:)
Czwartek, 4 marca 2010 | dodano:04.03.2010Kategoria 0.00 - 49.99 km, po 3M, praca - sama przyjemność, W szponach Kugu
Warto przypomnieć tego wykonawcę.... gitarka miodzio;)
Kolejny dzień zwycięstwa w postanowieniu, fakt że 30 minut opóźnienia w godzinie którą sobie zaplanowałam a na którą pojawiłam się w pracy - nie jest to jednak wina roweru tylko mojego guzdrawnia się.
Rano lekki przymrozek, palce marzły, z nosa ciekło - i nawet przeprosiłam się z czapką;)
Powrót do domu w słońcu, na pełnym luzie nie spiesząc się nigdzie....nie oparłam się pokusie zrobienia małej rundki po Gdańsku.
,,Treningów" ciąg dalszy. Jeśli ktoś zobaczy jakąś dziewczynę pomykającą bez trzymanki po chodnikach/ścieżkach Trójmiasta na otrym do tego z bananem na twarzy to lepiej uciekać jej z drogi;) hihi:) Jazda taka wychodzi mi już coraz lepiej i sprawia mi dużo radochy!!! Przechodniów raczej staram się oszczędzać!
Denerwuje mnie tylko, że teraz gdy śnieg stopniał na ścieżkach jest mnóstwo syfu typu gałęzie, piasek, potłuczone szkło;/ i najgorsza zmora: psie odchody grrr;// Ale i tak te drobne szczegóły nie zepsuły mi dzisiejszego rowerowania!
Pozdrower!!!
Kolejny dzień zwycięstwa w postanowieniu, fakt że 30 minut opóźnienia w godzinie którą sobie zaplanowałam a na którą pojawiłam się w pracy - nie jest to jednak wina roweru tylko mojego guzdrawnia się.
Rano lekki przymrozek, palce marzły, z nosa ciekło - i nawet przeprosiłam się z czapką;)
Powrót do domu w słońcu, na pełnym luzie nie spiesząc się nigdzie....nie oparłam się pokusie zrobienia małej rundki po Gdańsku.
,,Treningów" ciąg dalszy. Jeśli ktoś zobaczy jakąś dziewczynę pomykającą bez trzymanki po chodnikach/ścieżkach Trójmiasta na otrym do tego z bananem na twarzy to lepiej uciekać jej z drogi;) hihi:) Jazda taka wychodzi mi już coraz lepiej i sprawia mi dużo radochy!!! Przechodniów raczej staram się oszczędzać!
Denerwuje mnie tylko, że teraz gdy śnieg stopniał na ścieżkach jest mnóstwo syfu typu gałęzie, piasek, potłuczone szkło;/ i najgorsza zmora: psie odchody grrr;// Ale i tak te drobne szczegóły nie zepsuły mi dzisiejszego rowerowania!
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 25.23 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Powrót na odpowiedni kurs....:)
Środa, 3 marca 2010 | dodano:03.03.2010Kategoria 0.00 - 49.99 km, po 3M, praca - sama przyjemność, W szponach Kugu
Przepiękna książka, film nie wiem, ale muzyka warta grzechu....
Wczoraj ,,delikatne" opady śniegu trochę mnie zmartwiły. Rano patrzę przez okno, już chciałam się złamać i pojechać autobusem. Ale nieeeeeee!!! Szybka decyzja, jadę rowerem, najwyżej będę się wlec i dojadę na późniejszą godzinę.
Obawy jednak okazały się niepotwierdzone, delikatna warstwa śniegu zalegająca na ścieżkach i chodnikach nie przeszkodziła mi w wyrobieniu się na planowaną godzinę
Po pracy w drodze powrotnej delikatny wiaterek, słoneczko - czego chcieć więcej....
Coś czuję, że do kolejnej zimy nie dam zarobić komunikacji miejskiej:D
Pozdrower!!!
Wczoraj ,,delikatne" opady śniegu trochę mnie zmartwiły. Rano patrzę przez okno, już chciałam się złamać i pojechać autobusem. Ale nieeeeeee!!! Szybka decyzja, jadę rowerem, najwyżej będę się wlec i dojadę na późniejszą godzinę.
Obawy jednak okazały się niepotwierdzone, delikatna warstwa śniegu zalegająca na ścieżkach i chodnikach nie przeszkodziła mi w wyrobieniu się na planowaną godzinę
Po pracy w drodze powrotnej delikatny wiaterek, słoneczko - czego chcieć więcej....
Coś czuję, że do kolejnej zimy nie dam zarobić komunikacji miejskiej:D
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 13.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Wtorkowo....
Wtorek, 2 marca 2010 | dodano:03.03.2010Kategoria 0.00 - 49.99 km, po 3M, W szponach Kugu
Taki mały chłopczyk, a głos.......
Przyznaję się, dzisiaj nie pojechałam do pracy na rowerze. Wiem drugi dzień postanowienia i taka fuszerka. A to wszystko przez to, że jak rano wstałam i usłyszałam ten przeraźliwy dźwięk wiatru spasowałam. A, że ostatni dzień miałam miesięczny postanowiłam zrobić z niego użytek;)
Jednak po pracy musiałam wyjść na rower, a że już tak nie wiało bez obaw jeździłam pod drzewami nie myśląc że spadnie mi zaraz coś na głowę;)
Po drodze spotkałam kolegę który wyjechał w teren sprawdzić nowy napęd, chwila rozmowy i każdy pojechał w swoja stronę.
Może to głupie, ale nigdy nie umiałam jeździć na rowerze bez trzymanki i postanowiłam ostatnio to zmienić, usilnie trenując tą umiejętność z coraz to lepszymi efektami:D
Do domu wróciłam już po zmroku, szczęśliwa że udało mi się pojeździć chociaż te parę kilometrów.
Pozdrower!!!
Przyznaję się, dzisiaj nie pojechałam do pracy na rowerze. Wiem drugi dzień postanowienia i taka fuszerka. A to wszystko przez to, że jak rano wstałam i usłyszałam ten przeraźliwy dźwięk wiatru spasowałam. A, że ostatni dzień miałam miesięczny postanowiłam zrobić z niego użytek;)
Jednak po pracy musiałam wyjść na rower, a że już tak nie wiało bez obaw jeździłam pod drzewami nie myśląc że spadnie mi zaraz coś na głowę;)
Po drodze spotkałam kolegę który wyjechał w teren sprawdzić nowy napęd, chwila rozmowy i każdy pojechał w swoja stronę.
Może to głupie, ale nigdy nie umiałam jeździć na rowerze bez trzymanki i postanowiłam ostatnio to zmienić, usilnie trenując tą umiejętność z coraz to lepszymi efektami:D
Do domu wróciłam już po zmroku, szczęśliwa że udało mi się pojeździć chociaż te parę kilometrów.
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 15.35 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Marcowe postanowienia.....
Poniedziałek, 1 marca 2010 | dodano:02.03.2010Kategoria 0.00 - 49.99 km, po 3M, praca - sama przyjemność, W szponach Kugu, z humorem
Ten utwór ostatnio chodzi za mną, czemu ma nie zacząć chodzić za kimś jeszcze, nie gryzie w końcu...
Wiadomo, że Nowy Rok, początki miesiąca, poniedziałki są sprzyjającą okazją ku robieniu postanowień. Tak jest w moim przypadku.
1 marzec, do tego poniedziałek rozpoczęłam jazdę do pracy na dwóch kółkach:D Plusowe temperatury które się pojawiły sprzyjały podjęciu decyzji o tym.
Przekonałam się, że dwie drogi którymi mogę jechać do roboty są obarczone za każdym razem górką i nie robi czy wybiorę większą czy jeszcze większą i tak przyjadę zmachana do pracy:D przynajmniej przez pierwsze dni zanim coś co się zwie formą nie pojawi się u mnie.
O piątej raczej ruch na ulicach Gdańska jest mikry i z tego co pamiętam minęły mnie zaledwie trzy auta, więc cały pas jezdni raczej jest do mojej dyspozycji.
Do czasu aż nie będą drogi w miarę suche założyłam stary łańcuch, biały czeka ładnie wyczyszczony na półce na swoją kolej i ładniejszą pogodę.
Zobaczymy ile starczy mi samozaparcia na takie dojazdy do pracy - oby długo.
A na koniec dowcip który za każdym razem rozkłada mnie na łopatki:
,,Mówi jaskółka do jaskółki:
-Chyba będzie padać!
-Skąd wiesz?-dziwi się druga.
-Bo ludzie na nas jakoś dziwnie patrzą"
Pozdrower
Wiadomo, że Nowy Rok, początki miesiąca, poniedziałki są sprzyjającą okazją ku robieniu postanowień. Tak jest w moim przypadku.
1 marzec, do tego poniedziałek rozpoczęłam jazdę do pracy na dwóch kółkach:D Plusowe temperatury które się pojawiły sprzyjały podjęciu decyzji o tym.
Przekonałam się, że dwie drogi którymi mogę jechać do roboty są obarczone za każdym razem górką i nie robi czy wybiorę większą czy jeszcze większą i tak przyjadę zmachana do pracy:D przynajmniej przez pierwsze dni zanim coś co się zwie formą nie pojawi się u mnie.
O piątej raczej ruch na ulicach Gdańska jest mikry i z tego co pamiętam minęły mnie zaledwie trzy auta, więc cały pas jezdni raczej jest do mojej dyspozycji.
Do czasu aż nie będą drogi w miarę suche założyłam stary łańcuch, biały czeka ładnie wyczyszczony na półce na swoją kolej i ładniejszą pogodę.
Zobaczymy ile starczy mi samozaparcia na takie dojazdy do pracy - oby długo.
A na koniec dowcip który za każdym razem rozkłada mnie na łopatki:
,,Mówi jaskółka do jaskółki:
-Chyba będzie padać!
-Skąd wiesz?-dziwi się druga.
-Bo ludzie na nas jakoś dziwnie patrzą"
Pozdrower
Dane wycieczki:
Km: | 14.53 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Sezon 2010 rozpoczęty....;)
Sobota, 27 lutego 2010 | dodano:27.02.2010Kategoria 0.00 - 49.99 km, po 3M, W szponach Kugu
Dwóch Mistrzów, czego można chcieć więcej.......:)
W końcu..... wyprowadziłam Kugu na spacer. A może to on mnie. Nie jest to ważne!
Uważam sezon rowerowy 2010 za oficjalnie rozpoczęty!!! teraz będzie już tylko lepiej.
Kierunek: Gdynia Redłowo.
Tempo: ślimacze
Nie widziałam powodu dla którego miałam się spieszyć, jeśli po 5 minutach takiej jazdy byłabym mokra:D więc wlekłam się, tak tak, wlekłam! Obserwowałam sobie ludzi którzy również wyszli na spacer zaczerpnąć świeżego powietrza, biegaczy, chodziarzy, rowerzystów którzy mnie mijali z mokrymi tyłkami... hihi;)
Kałuże które czasami przyszło pokonywać ciągnęły się niekiedy przez całą szerokość chodnika dobrych kilka metrów:D nie chciałam dzisiaj też jakoś zbytnio cisnąć z tempem, po tych dwóch miesiącach przerwy jednak o czymś takim jak kondycja nie mogłam marzyć. Odwiedziłam koleżankę w pracy, posiedziałam chwilkę i ruszyłam w drogę powrotną.
Pokręciłam się jeszcze po co ładniej wyglądających ścieżkach rowerowych, zahaczyłam o sklep rowerowy i z narzędziami. I wróciłam do domku szczęśliwa i zadowolona z wypadu:):)
W torbie miałam aparat i z taką też myślą jechałam aby trochę pofocić - jednak żaden sensowny pomysł na zdjęcie w tematach które potrzebowałam nie przyszedł do głowy i aparat nawet obiektywu z plecaka nie wychylił:) Może jutro!!!
Pozdrower!!!
W końcu..... wyprowadziłam Kugu na spacer. A może to on mnie. Nie jest to ważne!
Uważam sezon rowerowy 2010 za oficjalnie rozpoczęty!!! teraz będzie już tylko lepiej.
Kierunek: Gdynia Redłowo.
Tempo: ślimacze
Nie widziałam powodu dla którego miałam się spieszyć, jeśli po 5 minutach takiej jazdy byłabym mokra:D więc wlekłam się, tak tak, wlekłam! Obserwowałam sobie ludzi którzy również wyszli na spacer zaczerpnąć świeżego powietrza, biegaczy, chodziarzy, rowerzystów którzy mnie mijali z mokrymi tyłkami... hihi;)
Kałuże które czasami przyszło pokonywać ciągnęły się niekiedy przez całą szerokość chodnika dobrych kilka metrów:D nie chciałam dzisiaj też jakoś zbytnio cisnąć z tempem, po tych dwóch miesiącach przerwy jednak o czymś takim jak kondycja nie mogłam marzyć. Odwiedziłam koleżankę w pracy, posiedziałam chwilkę i ruszyłam w drogę powrotną.
Pokręciłam się jeszcze po co ładniej wyglądających ścieżkach rowerowych, zahaczyłam o sklep rowerowy i z narzędziami. I wróciłam do domku szczęśliwa i zadowolona z wypadu:):)
W torbie miałam aparat i z taką też myślą jechałam aby trochę pofocić - jednak żaden sensowny pomysł na zdjęcie w tematach które potrzebowałam nie przyszedł do głowy i aparat nawet obiektywu z plecaka nie wychylił:) Może jutro!!!
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 39.52 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
New image....:)
Piątek, 12 lutego 2010 | dodano:12.02.2010Kategoria majstrowanie, W szponach Kugu
Gruba warstwa kurzu zebrała się na tym utworku, ale ciągle gdzieś o nim pamiętałam, warto chyba przypomnieć. Pewnie na nie jednej prywatce złączył w czułych uściskach pary zakochanych...........
Koniec tygodnia powinien być leniwy, a tu proszę wręcz przeciwnie:D posprzątałam w pokoju, zrobiłam pranie. I w końcu pismo apelujące o założenia owijki na kierownicę nabrało mocy urzędowej (3.5 miesiąca rozpatrywania to zdecydowanie za długo :)
Jakość owinięcia nie jest może najlepsza (pierwszy raz miałam styczność z tym) ale staram się z całego serca.
Tak Kugu prezentował się z gołą kierą:
A to już efekt końcowy dzisiejszej zabawy:
Pozdrower!!!
Koniec tygodnia powinien być leniwy, a tu proszę wręcz przeciwnie:D posprzątałam w pokoju, zrobiłam pranie. I w końcu pismo apelujące o założenia owijki na kierownicę nabrało mocy urzędowej (3.5 miesiąca rozpatrywania to zdecydowanie za długo :)
Jakość owinięcia nie jest może najlepsza (pierwszy raz miałam styczność z tym) ale staram się z całego serca.
Tak Kugu prezentował się z gołą kierą:
A to już efekt końcowy dzisiejszej zabawy:
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 0.01 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Zabiegany piątek....:)
Piątek, 8 stycznia 2010 | dodano:09.01.2010Kategoria 0.00 - 49.99 km, po 3M, W szponach Kugu, z humorem
Z racji tego, że dzisiaj jest dzień urodzin Króla - już 75, tego utworu nie mogło zabraknąć... Nogi same rwą się do tańca, w końcu mamy karnawał:D
Ostatnio często zasypiam do roboty, jakoś doba jest dla mnie za krótka:D ale na 8 zdążyłam:D Po robocie małe zakupy: kupiłam podkład i białą farbę aby pomalować ramę, w weekend będę działać:)
Szybko coś zjadłam i na rower: najpierw do koleżanki zawieść jej jedną rzecz a następnie do siostry. Miałam tylko chwilę u niej zabawić, wyszło trochę dłużej i do tego dostałam pracę na wieczór: do przerysowania projekcik na kalkę - Trochę przypomniały mi się czasy studenckie gdy spało się po 2 h na dobę aby zdążyć z oddaniem sprawozdania albo wykończeniem projektu:D
A teraz patrzę rano na budzik i nie ma przewrócę się na rugi bok i powiem sobie: ,,Nie dzisiaj nie idę - może nie będzie listy na wykładzie" Nie ma, że boli trzeba wstać i tyle. Tylko 20 dni urlopu i koniec:D
Na zakończenie krótki żarcik, w końcu śmiech to zdrowie:
Na...pity jak bombowiec policjant zatrzymuje samochód i zwraca się do
kierującego: "Wise tu wóch kierujących jenym pojastem". Na co
kierujący odpowiada: " Alee to jesze nie powót szeby nas koorrdonem
otaszaś"
Pozdrower!!
Ostatnio często zasypiam do roboty, jakoś doba jest dla mnie za krótka:D ale na 8 zdążyłam:D Po robocie małe zakupy: kupiłam podkład i białą farbę aby pomalować ramę, w weekend będę działać:)
Szybko coś zjadłam i na rower: najpierw do koleżanki zawieść jej jedną rzecz a następnie do siostry. Miałam tylko chwilę u niej zabawić, wyszło trochę dłużej i do tego dostałam pracę na wieczór: do przerysowania projekcik na kalkę - Trochę przypomniały mi się czasy studenckie gdy spało się po 2 h na dobę aby zdążyć z oddaniem sprawozdania albo wykończeniem projektu:D
A teraz patrzę rano na budzik i nie ma przewrócę się na rugi bok i powiem sobie: ,,Nie dzisiaj nie idę - może nie będzie listy na wykładzie" Nie ma, że boli trzeba wstać i tyle. Tylko 20 dni urlopu i koniec:D
Na zakończenie krótki żarcik, w końcu śmiech to zdrowie:
Na...pity jak bombowiec policjant zatrzymuje samochód i zwraca się do
kierującego: "Wise tu wóch kierujących jenym pojastem". Na co
kierujący odpowiada: " Alee to jesze nie powót szeby nas koorrdonem
otaszaś"
Pozdrower!!
Dane wycieczki:
Km: | 8.25 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
W nadzieji, że to już ostatni raz....:)
Środa, 6 stycznia 2010 | dodano:06.01.2010Kategoria majstrowanie, W szponach Kugu
Trochę energetycznego brzmienia....:)
Po pracy od razu poszłam odebrać ostre...:) Już czekało na mnie zrobione na stojaku. No dobra spodziewałam się, że może tak to wyglądać ale myślałam jednak, że będzie gorzej. Miski przyspawane są na amen i nic ich nie ruszy:D
Oczami wyobraźni miejsca czarne widzę już zamalowane białą farbą i wszystko będzie grało:D Może na pierwszy rzut oka to wygląda strasznie - jak patrzę ogólnie na rower to nawet nie rzuca się ten element - można rzec, że jest to specjalnie przyciemnione:D
Mam nadzieję, że to już koniec przygody z suportem i teraz już będzie z górki:D Od teraz wpisy tylko z wycieczek:D nic tylko jeździć:D
Na koniec zasłyszany dowcip:
<em>Zastanawiali się na Ukrainie,co posadzić wokół Czarnobyla.
-Buraki
-Nie,bo krowy pozdychają.
-No to może ziemniaki.
-Nie,bo się ludzi potruje.
-Wiem!Posadzimy tytoń,a na papierosach napiszemy
"Minister Zdrowia ostrzega po raz ostatni". </em>
Pozdrower!!!
Po pracy od razu poszłam odebrać ostre...:) Już czekało na mnie zrobione na stojaku. No dobra spodziewałam się, że może tak to wyglądać ale myślałam jednak, że będzie gorzej. Miski przyspawane są na amen i nic ich nie ruszy:D
NoWy IMaGe....:)© kuguar
Oczami wyobraźni miejsca czarne widzę już zamalowane białą farbą i wszystko będzie grało:D Może na pierwszy rzut oka to wygląda strasznie - jak patrzę ogólnie na rower to nawet nie rzuca się ten element - można rzec, że jest to specjalnie przyciemnione:D
Mam nadzieję, że to już koniec przygody z suportem i teraz już będzie z górki:D Od teraz wpisy tylko z wycieczek:D nic tylko jeździć:D
Na koniec zasłyszany dowcip:
<em>Zastanawiali się na Ukrainie,co posadzić wokół Czarnobyla.
-Buraki
-Nie,bo krowy pozdychają.
-No to może ziemniaki.
-Nie,bo się ludzi potruje.
-Wiem!Posadzimy tytoń,a na papierosach napiszemy
"Minister Zdrowia ostrzega po raz ostatni". </em>
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 2.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Feniks.............:D
Wtorek, 5 stycznia 2010 | dodano:05.01.2010Kategoria W szponach Kugu, majstrowanie
Oj jak było mi się dzisiaj trudno zdecydować jaki motyw muzyczny wrzucić... czy te gitarki nie są rewelacyjne, głośniki trochę radzę podkręcić...:)
Po pracy poleciałam odebrać kliszę z wywołania, w 90% jestem z niej zadowolona. Zawsze zostaje ta niepewność czy wszystko się udało:) Nie mówię, że cyfrówki są złe, ale jednak klisza ma swój klimat:) A to jedno ze zdjęć: moi rodzice, którzy tak dzielnie znoszą różne zwariowane pomysły swojej córki. I pewnie jeszcze nie jedno wymyślę....
Najbardziej tata mnie ,,zastrzelił" smsem który dostałam wieczorem 31 grudnia: [...]Fantastyczny pomysł na Sylwestra! Dziadek jeździł rowerem, później ja - a sztafeta musi jechać dalej!!! Do Siego![...]
Rowerowa tradycja w rodzinie nie zaginie.
Gdy zjadłam obiad, zaprowadziłam O.K do serwisu. Tam już Panowie są przyzwyczajeni, że widza mnie przynajmniej raz w tygodniu, zawsze coś mnie do nich sprowadza.
Diagnoza: miska suportu musi zostać zaspawana na całym obwodzie, nie tylko w jednym miejscu - to za mało. Okazało się, że za dużo mam pary w nogach - śmiechu warte hihi:) Po tym zabiegu nie będzie siły aby to zniszczyć. Chociaż znając mnie to nigdy nic nie wiadomo.
Jedyny minus: z mufy zejdzie biała farba, i mogą być spawy widoczne. Ale już mam pomysł aby to w miarę zakryć. Jutro odbiór i mam nadzieję, że po południu gdzieś w końcu się przejadę przewietrzyć:)
Pozdrower!!!
Po pracy poleciałam odebrać kliszę z wywołania, w 90% jestem z niej zadowolona. Zawsze zostaje ta niepewność czy wszystko się udało:) Nie mówię, że cyfrówki są złe, ale jednak klisza ma swój klimat:) A to jedno ze zdjęć: moi rodzice, którzy tak dzielnie znoszą różne zwariowane pomysły swojej córki. I pewnie jeszcze nie jedno wymyślę....
Najwspanialsi rodzice na świecie...:)© kuguar
Najbardziej tata mnie ,,zastrzelił" smsem który dostałam wieczorem 31 grudnia: [...]Fantastyczny pomysł na Sylwestra! Dziadek jeździł rowerem, później ja - a sztafeta musi jechać dalej!!! Do Siego![...]
Rowerowa tradycja w rodzinie nie zaginie.
Gdy zjadłam obiad, zaprowadziłam O.K do serwisu. Tam już Panowie są przyzwyczajeni, że widza mnie przynajmniej raz w tygodniu, zawsze coś mnie do nich sprowadza.
Diagnoza: miska suportu musi zostać zaspawana na całym obwodzie, nie tylko w jednym miejscu - to za mało. Okazało się, że za dużo mam pary w nogach - śmiechu warte hihi:) Po tym zabiegu nie będzie siły aby to zniszczyć. Chociaż znając mnie to nigdy nic nie wiadomo.
Jedyny minus: z mufy zejdzie biała farba, i mogą być spawy widoczne. Ale już mam pomysł aby to w miarę zakryć. Jutro odbiór i mam nadzieję, że po południu gdzieś w końcu się przejadę przewietrzyć:)
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 0.01 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Rowerowy Sylwester.....:)
Czwartek, 31 grudnia 2009 | dodano:01.01.2010Kategoria 0.00 - 49.99 km, W szponach Kugu, w towarzystwie
Na początek bardzo POZYTYWNY filmik z kawałkiem dobrej muzyczki... fajna inicjatywa:D
Nie brałam aparatu, dlatego muszę się posiłkować na zdjęciach wrzuconych przez innych uczestników wyprawy.
Relację oraz foty można znaleźć na tej stronie.
Trasa: Rumia- Osłonino- Rzucewo- Puck- Władysławowo- Chałupy- Kuźnice- Chałupy- Władysławowo- Puck- Żelistrzewo- Mrzezino- Rumia
Niestety z ekipą dojechałam tylko do Pucka, ale wszystko po kolei:D
Udało mi się namówić również na wyprawę koleżankę Kasię. O 19 wsiadamy w Skmkę na Politechnice, miłe zaskoczenie w ostatnim wagonie od Gdańska jadą pierwsi śmiałkowie wyprawy;) Ustawienie rowerów, przedstawienie się. Na kolejnych stacjach wsiadali następni uczestnicy:D
Punkt 20.00 ruszamy z Rumi w drogę. Jako grupa byliśmy nie lada atrakcją dla przechodniów, trochę ze zdziwieniem i niedowierzaniem odprowadzali nas wzrokiem - inni życzyli udanej wyprawy:D fajna sprawa:D
3km za Rumią niestety ekipa się uszczupla o Kasię, która jednak podejmuje decyzję o powrocie.
Reszta śmiałków jedzie dalej. I tu ma miejsce mój widowiskowy upadek:D
Droga generalnie cały czas biała, nagle widzę ciemną powierzchnię, myślę sobie, goła ziemia. Niestety okazało się to Czarnym Złem (czytaj lód) - moje ,,super ekstra, zimowe" opony nie dały rady:D leżałam jak długa.....;D Michał i Krzysiek pomogli mi się z tego pozbierać, na szczęście tylko delikatnie stłuczone lewe kolano - to jeszcze mogłam przeżyć, gorzej jak by poszła butelka szampana:D
Księżyc przyświecał drogę, jechało się rewelacyjnie. Do momentu gdy przyszła pora na Klify... Generalnie udało się, ale nie było łatwo! Dzielnie na końcu towarzyszył mi Krzysztof, któremu dziękuję za pożyczenie czołówki i pomoc. W końcu koniec - gdy zobaczyłam płaską ścieżkę rowerową buzia sama mi się śmiała - niemalże jak moja ,,Ziemia Obiecana":D
W końcu Puck. Mały przystanek aby się posilić, wypić coś ciepłego, uzupełnić zapasy energii. Każdy dzielił się tym co miał i to było miłe;] I dalej w trasę ścieżką rowerową.
Kawałek za Puckiem mój suport odmówił posłuszeństwa. (zdjęcie zrobione już następnego dnia jak przyjechałam do domu)
Pożegnałam się z ekipą tą która była bardziej z tyłu i ze smutną miną z buta wróciłam w stronę miasta mając nadzieję, że szybko znajdę dworzec i coś akurat będzie jechać w stronę Gdańska. Jednak godzina 23 nie napawała mnie optymizmem. Stało się inaczej.....
Spotkałam dwie miłe starsze panie które zapytałam się o drogę na dworzec. Tak się w czuły w całą sytuację, że niemalże chciały mnie u siebie przenocować, ale skończyło się na spaniu na plebani przy kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła.
Dostałam wygodne łóżko, świeżą pościel, możliwość korzystania z łazienki, ręcznik, nawet proboszcz chciał przynieść telewizor abym nie nudziła się w taką noc - jednak za to podziękowałam. Ogólnie przesympatycznie zostałam przyjęta. Dałam znać Grupie, że już jestem bezpieczna, obdzwoniłam znajomych z życzeniami noworocznymi. O 24 popatrzyłam prze okno na pokaz fajerwerków i poszłam grzecznie spać, trochę z żalem w sercu, że nie jestem teraz na molo z całą ekipą....
Przed 8 wstałam na śniadanie, które zjadłam w towarzystwie gosposi, proboszcza oraz pieska który mieszkał na plebani. I całe śniadanie wpatrzony był we mnie błagalnymi oczami abym mu dała chociaż mały kawałek. Nie złamałam się....
Pożegnałam się, serdecznie podziękowałam za gościnę i poszłam na dworzec.
Miasto wyglądało jak wymarte, wszędzie walało się pełno śmieci, na ryneczku jeszcze unosił się odór rozlanego piwska pomieszanego z szampanem.... Samochodów brak, ludzi również. Na dworcu czekała tylko jedna osoba. Pociąg przyjechał punktualnie. W Gdyni Głównej miałam mieć 5 min do Skmki, niestety przyjechała za szybko, albo osobowy miał opóźnienie.... Kolejna za godzinę, nic to!! Z buta ruszyłam w stronę Gdańska... Wsiadłam dopiero w Redłowie.
I tak oto zakończyła się moja przygoda Sylwestrowej Nocy!!! Na pewno nie raz ją jeszcze będę miło wspominać!
Teraz znów czeka mnie naprawa rowerku! Kugu chwilowo uziemiony:D
Pomyślności w 2010 roku!!!! Pozdrower!!!
Nie brałam aparatu, dlatego muszę się posiłkować na zdjęciach wrzuconych przez innych uczestników wyprawy.
Relację oraz foty można znaleźć na tej stronie.
Trasa: Rumia- Osłonino- Rzucewo- Puck- Władysławowo- Chałupy- Kuźnice- Chałupy- Władysławowo- Puck- Żelistrzewo- Mrzezino- Rumia
Niestety z ekipą dojechałam tylko do Pucka, ale wszystko po kolei:D
Udało mi się namówić również na wyprawę koleżankę Kasię. O 19 wsiadamy w Skmkę na Politechnice, miłe zaskoczenie w ostatnim wagonie od Gdańska jadą pierwsi śmiałkowie wyprawy;) Ustawienie rowerów, przedstawienie się. Na kolejnych stacjach wsiadali następni uczestnicy:D
Punkt 20.00 ruszamy z Rumi w drogę. Jako grupa byliśmy nie lada atrakcją dla przechodniów, trochę ze zdziwieniem i niedowierzaniem odprowadzali nas wzrokiem - inni życzyli udanej wyprawy:D fajna sprawa:D
3km za Rumią niestety ekipa się uszczupla o Kasię, która jednak podejmuje decyzję o powrocie.
Reszta śmiałków jedzie dalej. I tu ma miejsce mój widowiskowy upadek:D
Droga generalnie cały czas biała, nagle widzę ciemną powierzchnię, myślę sobie, goła ziemia. Niestety okazało się to Czarnym Złem (czytaj lód) - moje ,,super ekstra, zimowe" opony nie dały rady:D leżałam jak długa.....;D Michał i Krzysiek pomogli mi się z tego pozbierać, na szczęście tylko delikatnie stłuczone lewe kolano - to jeszcze mogłam przeżyć, gorzej jak by poszła butelka szampana:D
Księżyc przyświecał drogę, jechało się rewelacyjnie. Do momentu gdy przyszła pora na Klify... Generalnie udało się, ale nie było łatwo! Dzielnie na końcu towarzyszył mi Krzysztof, któremu dziękuję za pożyczenie czołówki i pomoc. W końcu koniec - gdy zobaczyłam płaską ścieżkę rowerową buzia sama mi się śmiała - niemalże jak moja ,,Ziemia Obiecana":D
W końcu Puck. Mały przystanek aby się posilić, wypić coś ciepłego, uzupełnić zapasy energii. Każdy dzielił się tym co miał i to było miłe;] I dalej w trasę ścieżką rowerową.
Kawałek za Puckiem mój suport odmówił posłuszeństwa. (zdjęcie zrobione już następnego dnia jak przyjechałam do domu)
Rozwalony suport...© kuguar
Pożegnałam się z ekipą tą która była bardziej z tyłu i ze smutną miną z buta wróciłam w stronę miasta mając nadzieję, że szybko znajdę dworzec i coś akurat będzie jechać w stronę Gdańska. Jednak godzina 23 nie napawała mnie optymizmem. Stało się inaczej.....
Spotkałam dwie miłe starsze panie które zapytałam się o drogę na dworzec. Tak się w czuły w całą sytuację, że niemalże chciały mnie u siebie przenocować, ale skończyło się na spaniu na plebani przy kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła.
Dostałam wygodne łóżko, świeżą pościel, możliwość korzystania z łazienki, ręcznik, nawet proboszcz chciał przynieść telewizor abym nie nudziła się w taką noc - jednak za to podziękowałam. Ogólnie przesympatycznie zostałam przyjęta. Dałam znać Grupie, że już jestem bezpieczna, obdzwoniłam znajomych z życzeniami noworocznymi. O 24 popatrzyłam prze okno na pokaz fajerwerków i poszłam grzecznie spać, trochę z żalem w sercu, że nie jestem teraz na molo z całą ekipą....
Przed 8 wstałam na śniadanie, które zjadłam w towarzystwie gosposi, proboszcza oraz pieska który mieszkał na plebani. I całe śniadanie wpatrzony był we mnie błagalnymi oczami abym mu dała chociaż mały kawałek. Nie złamałam się....
Pożegnałam się, serdecznie podziękowałam za gościnę i poszłam na dworzec.
Miasto wyglądało jak wymarte, wszędzie walało się pełno śmieci, na ryneczku jeszcze unosił się odór rozlanego piwska pomieszanego z szampanem.... Samochodów brak, ludzi również. Na dworcu czekała tylko jedna osoba. Pociąg przyjechał punktualnie. W Gdyni Głównej miałam mieć 5 min do Skmki, niestety przyjechała za szybko, albo osobowy miał opóźnienie.... Kolejna za godzinę, nic to!! Z buta ruszyłam w stronę Gdańska... Wsiadłam dopiero w Redłowie.
I tak oto zakończyła się moja przygoda Sylwestrowej Nocy!!! Na pewno nie raz ją jeszcze będę miło wspominać!
Teraz znów czeka mnie naprawa rowerku! Kugu chwilowo uziemiony:D
Pomyślności w 2010 roku!!!! Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 28.00 | Km teren: | 5.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |