Standardowy czwartek....
Czwartek, 7 lipca 2011 | dodano:11.07.2011Kategoria 0.00 - 49.99 km, Kanarek, po 3M, praca - sama przyjemność
Cięższe brzmienie a co!
&feature=related
Standard, udało mi się zdążyć przed deszczem!
Pozdrower!!!
&feature=related
Standard, udało mi się zdążyć przed deszczem!
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 20.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kanarek - Sprzedany |
Co jest grane....
Środa, 6 lipca 2011 | dodano:06.07.2011Kategoria praca - sama przyjemność, po 3M, Kanarek, 0.00 - 49.99 km
Dzisiaj gitara rządzi, nie potrzebuję nic więcej.....
&feature=related
Nie wiem co jest grane, ale w tamtym roku nie pamiętam abym w lipcu jeździła na długie spodnie, teraz w przeciągu tygodnia już dwa razy mi się to zdarzyło... lipy powoli przekwitają buuu.....
Pozdrower!!!
&feature=related
Nie wiem co jest grane, ale w tamtym roku nie pamiętam abym w lipcu jeździła na długie spodnie, teraz w przeciągu tygodnia już dwa razy mi się to zdarzyło... lipy powoli przekwitają buuu.....
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 25.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kanarek - Sprzedany |
Ciągle praca i praca.....
Wtorek, 5 lipca 2011 | dodano:05.07.2011Kategoria praca - sama przyjemność, po 3M, Kanarek, 0.00 - 49.99 km
Trochę przyjemnego grania.....
&feature=related
Jak zwykle z rana się trochę pomęczę - na górkach się nie oszczędzam - brak czasu na jakiś trening po południu to z rana chociaż będzie jakiś pożytek z tych czasówek;)
Pozdrower!!!
&feature=related
Jak zwykle z rana się trochę pomęczę - na górkach się nie oszczędzam - brak czasu na jakiś trening po południu to z rana chociaż będzie jakiś pożytek z tych czasówek;)
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 42.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kanarek - Sprzedany |
W końcu koniec tygodnia....
Piątek, 1 lipca 2011 | dodano:05.07.2011Kategoria praca - sama przyjemność, po 3M, Kanarek, 0.00 - 49.99 km
Ten utwór miałam dodać przy okazji wpisu Skandia Maraton Gdańsk - wtedy chyba bardziej by pasował... ale z wrażenia zapomniałam to zrobić;)
&feature=related
Tak z ciekawości porównałam zeszłoroczne statystyki na półmetku roku i co się okazało - w tym sezonie jestem tysiąc kilometrów do przodu.... a mi się wydawało, że trochę cieniuję - miłe zaskoczenie!
Pozdrower!!!
&feature=related
Tak z ciekawości porównałam zeszłoroczne statystyki na półmetku roku i co się okazało - w tym sezonie jestem tysiąc kilometrów do przodu.... a mi się wydawało, że trochę cieniuję - miłe zaskoczenie!
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 28.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kanarek - Sprzedany |
Praca i szwędanie po miescie.....
Czwartek, 30 czerwca 2011 | dodano:02.07.2011Kategoria 0.00 - 49.99 km, Kanarek, po 3M, praca - sama przyjemność
Tych Panów nie może u mnie zabraknąć....
Do pracy czasówka z rana..... po robocie w różne miejsca.... lipy ciągle kwitną i mnie czarują;)
Pozdrower!!!
Do pracy czasówka z rana..... po robocie w różne miejsca.... lipy ciągle kwitną i mnie czarują;)
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 42.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kanarek - Sprzedany |
Pracowo....
Środa, 29 czerwca 2011 | dodano:29.06.2011Kategoria Kanarek, po 3M, praca - sama przyjemność
Ostatnio też umieściłam jeden cover - może tym razem trochę ostrzejszy.... nie powiem ta wersja utworu PF też do mnie przemawia;)
Dzisiaj z rana zapomniałam kasku - a że było późno nie miałam już czasu wracać - strasznie dziwnie mi się jechało... Z duszą na ramieniu wjeżdżałam na ulicę, na szczęście cała i zdrowa wróciłam do domu.
Pozdrower!!!
Dzisiaj z rana zapomniałam kasku - a że było późno nie miałam już czasu wracać - strasznie dziwnie mi się jechało... Z duszą na ramieniu wjeżdżałam na ulicę, na szczęście cała i zdrowa wróciłam do domu.
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 60.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kanarek - Sprzedany |
IV Bytowski Maraton Rodzinny
Sobota, 25 czerwca 2011 | dodano:02.07.2011Kategoria 50.00 - 99.99 km., Arab, w towarzystwie, maratony
Może tak.....
Kolejny maraton i znów porwałam sie na największy dystans. Czy dobrze - z perspektywy czasu uważam, że tak. Ostrzegali mnie, że trasa w miarę płaska ale bardzo piaszczysta. Jak zwykle uparłam się i koniec. Jednak to co przeżyłam przeszło moje oczekiwania. W życiu tyle po piachach nie przejechałam. No dobra w życiu w ogóle bardzo mało jeździłam po takim terenie - po prostu zawsze kończyło się to zakopaniem po pierwszym metrze i prowadzeniem roweru i przeklinaniem pod nosem. Tutaj powiedziałam sobie, że ten maraton wykorzystam jako naukę jazdy po piaskach i z takim założeniem pokonywałam trasę i kolejne etapy. Widzę, że rozpisałam się od tyłka strony a pominęłam początek.... ;)
Pogoda przed startem niezbyt optymistyczna, przelotne opady, chmury, brak słońca, zimny wiatr - ogólnie jakaś masakra pogodowa. Decyzja zapadła - jadę w bluzie - trudno najwyżej będę się pocić jak mysz, co z resztą nie miało miejsca, na trasie dziękowałam za długi rękaw....
Punkt 12 start ze stadionu. Pierwsze kilometry asfalt - staram się utrzymać z peletonem, udaje mi się to do momentu wjazdu w teren .... później jazda swoim tempem, walcząc z kolejnymi odcinkami piachów. Tereny piękne, lasy, łąki - i nawet udało mi się na trasie zjeść 3 poziomki - akurat rosły przy najgorszym piaszczystym podjeździe, gdzie i tak prowadziłam rower - taka minuta zwłoki na małe co nieco nie zrobiła mi różnicy w wyniku a ile radochy...;) jazda po piachach to strasznie ciekawe zjawisko. Gdy już mi się wydawało, że wiem jak prowadzić rower po tym badziewiu, życie dość brutalnie pokazało mi, że się mylę;) Pod koniec długiego okrążenia na jednym ze zjazdów poczułam się za pewni i zaliczyłam niezłego szlifa w trawę;) Siniak na udzie i tak się zrobił mimo miękkiego podłoża - wiele to nie pomogło. Tak sobie myślę, że ktoś kto by mnie obserwował boku miałby ubaw po pachy i to za darmola - ,,pływałam" na rowerze w niektórych miejscach jak pijana. Balans ciałem w kilku przypadkach uchronił mnie od jeszcze bardziej spektakularnych gleb niż wspomniany szlif. Ale i tak zabawy miałam co niemiara.
Miejsce nie ważne - liczy się kolejny ukończony start. Szacun dla koleżanek z Teamu - Asi i Gosi - które zajęły dwa pierwsze miejsca:)
Po dekoracji, losowaniu nagród i zasłużonym posiłku regeneracyjnym kolejna trasa. Rozjazd asfaltowy do domu. Te około 40 km byłoby okej gdyby nie wiało cały czas w twarz i ciągle prawie miałam pod górkę... grrr..... bardziej się zgrzałam na tej trasie niż na maratonie - fakt cisnęłam do domu ile fabryka.
Ogólnie dzień uważam za bardzo udany - oby więcej takich!
Pozdrower!!!
Kolejny maraton i znów porwałam sie na największy dystans. Czy dobrze - z perspektywy czasu uważam, że tak. Ostrzegali mnie, że trasa w miarę płaska ale bardzo piaszczysta. Jak zwykle uparłam się i koniec. Jednak to co przeżyłam przeszło moje oczekiwania. W życiu tyle po piachach nie przejechałam. No dobra w życiu w ogóle bardzo mało jeździłam po takim terenie - po prostu zawsze kończyło się to zakopaniem po pierwszym metrze i prowadzeniem roweru i przeklinaniem pod nosem. Tutaj powiedziałam sobie, że ten maraton wykorzystam jako naukę jazdy po piaskach i z takim założeniem pokonywałam trasę i kolejne etapy. Widzę, że rozpisałam się od tyłka strony a pominęłam początek.... ;)
Pogoda przed startem niezbyt optymistyczna, przelotne opady, chmury, brak słońca, zimny wiatr - ogólnie jakaś masakra pogodowa. Decyzja zapadła - jadę w bluzie - trudno najwyżej będę się pocić jak mysz, co z resztą nie miało miejsca, na trasie dziękowałam za długi rękaw....
Punkt 12 start ze stadionu. Pierwsze kilometry asfalt - staram się utrzymać z peletonem, udaje mi się to do momentu wjazdu w teren .... później jazda swoim tempem, walcząc z kolejnymi odcinkami piachów. Tereny piękne, lasy, łąki - i nawet udało mi się na trasie zjeść 3 poziomki - akurat rosły przy najgorszym piaszczystym podjeździe, gdzie i tak prowadziłam rower - taka minuta zwłoki na małe co nieco nie zrobiła mi różnicy w wyniku a ile radochy...;) jazda po piachach to strasznie ciekawe zjawisko. Gdy już mi się wydawało, że wiem jak prowadzić rower po tym badziewiu, życie dość brutalnie pokazało mi, że się mylę;) Pod koniec długiego okrążenia na jednym ze zjazdów poczułam się za pewni i zaliczyłam niezłego szlifa w trawę;) Siniak na udzie i tak się zrobił mimo miękkiego podłoża - wiele to nie pomogło. Tak sobie myślę, że ktoś kto by mnie obserwował boku miałby ubaw po pachy i to za darmola - ,,pływałam" na rowerze w niektórych miejscach jak pijana. Balans ciałem w kilku przypadkach uchronił mnie od jeszcze bardziej spektakularnych gleb niż wspomniany szlif. Ale i tak zabawy miałam co niemiara.
Miejsce nie ważne - liczy się kolejny ukończony start. Szacun dla koleżanek z Teamu - Asi i Gosi - które zajęły dwa pierwsze miejsca:)
Po dekoracji, losowaniu nagród i zasłużonym posiłku regeneracyjnym kolejna trasa. Rozjazd asfaltowy do domu. Te około 40 km byłoby okej gdyby nie wiało cały czas w twarz i ciągle prawie miałam pod górkę... grrr..... bardziej się zgrzałam na tej trasie niż na maratonie - fakt cisnęłam do domu ile fabryka.
Ogólnie dzień uważam za bardzo udany - oby więcej takich!
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 97.00 | Km teren: | 52.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Arab |
Pod wiatr.....
Czwartek, 23 czerwca 2011 | dodano:23.06.2011Kategoria 100.00 - 149.99 km, Kanarek, treningi, w towarzystwie
To wykonanie baaardzo mi się podoba, ma swój klimat....
Trasa lekka i przyjemna po mierzei, wiatr trochę niestety dokuczał ale i tak jechało się dobrze. Przeprawa przez prom w Świbnie przypomniała mi zeszłoroczne Żuławy w Koło - w tym roku mam nadzieję, że zabawa równie będzie udana jak wtedy! W Sztutowie przystanek na przepyszne lody i ciastko. Powrót tym razem przez Kiezmark siódemką.....
Trasa lekka i przyjemna po mierzei, wiatr trochę niestety dokuczał ale i tak jechało się dobrze. Przeprawa przez prom w Świbnie przypomniała mi zeszłoroczne Żuławy w Koło - w tym roku mam nadzieję, że zabawa równie będzie udana jak wtedy! W Sztutowie przystanek na przepyszne lody i ciastko. Powrót tym razem przez Kiezmark siódemką.....
Dane wycieczki:
Km: | 109.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kanarek - Sprzedany |
Pracowo....
Środa, 22 czerwca 2011 | dodano:23.06.2011Kategoria 0.00 - 49.99 km, po 3M, praca - sama przyjemność, treningi, W szponach Kugu
Dziś padło na tego Pana.....
Odkurzyłam Kugu.... ostatnio tylko Arab i Arab - koniec tego dobrego! Nastał cudowny czas - zaczęły kwitnąc lipy, coś cudownego - mogłabym całymi godzinami stać pod drzewem i upajać się tym zapachem.....
Pozdrower!!!
Odkurzyłam Kugu.... ostatnio tylko Arab i Arab - koniec tego dobrego! Nastał cudowny czas - zaczęły kwitnąc lipy, coś cudownego - mogłabym całymi godzinami stać pod drzewem i upajać się tym zapachem.....
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 25.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Gdańsk & Lowe....
Niedziela, 19 czerwca 2011 | dodano:20.06.2011Kategoria 0.00 - 49.99 km, Arab, po 3M, treningi, w towarzystwie, maratony
Trochę muzyki filmowej........
&feature=related
Zmęczenie po maratonie z rana dało się odczuć a dzisiaj zamiast spokojnego rozjazdu start w kolejnym ,,wyścigu”.... Słońce ładnie świeciło, mimo zapowiadanego deszczu – nie spadła ani jedna kropla.... chyba, że potu na trasie;)
Dostaliśmy szczęśliwy numer startowy 7 - ale czy przyniosło to nam szczęście – chyba tak;) przed startem objazd trasy w celu trochę rozruszanie nóg i rozpoznania terenu...
Chwilę po 11 start... od początku ogień w granicach możliwości. Brakowało trochę świeżości w nogach – nie miałam na tyle siły aby depnąć tak jak chciałam, ale nie odpuściłam.... opłacało się, czwarte miejsce zdobyte i nagroda całkiem sympatyczna;) Akcja naprawdę bardzo fajna – szkoda, że tak mało takich imprez...
Pozdrower
&feature=related
Zmęczenie po maratonie z rana dało się odczuć a dzisiaj zamiast spokojnego rozjazdu start w kolejnym ,,wyścigu”.... Słońce ładnie świeciło, mimo zapowiadanego deszczu – nie spadła ani jedna kropla.... chyba, że potu na trasie;)
Dostaliśmy szczęśliwy numer startowy 7 - ale czy przyniosło to nam szczęście – chyba tak;) przed startem objazd trasy w celu trochę rozruszanie nóg i rozpoznania terenu...
Chwilę po 11 start... od początku ogień w granicach możliwości. Brakowało trochę świeżości w nogach – nie miałam na tyle siły aby depnąć tak jak chciałam, ale nie odpuściłam.... opłacało się, czwarte miejsce zdobyte i nagroda całkiem sympatyczna;) Akcja naprawdę bardzo fajna – szkoda, że tak mało takich imprez...
Pozdrower
Dane wycieczki:
Km: | 22.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Arab |