Wpisy archiwalne w kategorii
W szponach Kugu
Dystans całkowity: | 7518.54 km (w terenie 5.00 km; 0.07%) |
Czas w ruchu: | 29:06 |
Średnia prędkość: | 21.62 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.49 km/h |
Liczba aktywności: | 205 |
Średnio na aktywność: | 36.68 km i 2h 04m |
Więcej statystyk |
Czerwiec czas zacząć...:)
Środa, 2 czerwca 2010 | dodano:07.06.2010Kategoria 0.00 - 49.99 km, po 3M, praca - sama przyjemność, W szponach Kugu
Ostatnio przyjrzałam się dokładniej twórczości Nicka i niektóre utwory są naprawdę warte przesłuchania więcej niż raz….
Miałam na początku tygodnia po urlopie pewien kryzys, aby jechać do pracy rowerem. Może się przesiliłam po sobocie, nie wiem. Skończyło się na tym, że Kugu poniedziałek i wtorek podpierał ścianę w pokoju, a ja wykorzystywałam komunikację miejską co w 100% utwierdziło mnie w przekonaniu dlaczego tak chętnie z niej zrezygnowała. Musiałam sobie jednak o tym przypomnieć, aby z jeszcze większą ochotą wsiąść na siodełko w środę i wrócić na stary tor;)
Zawsze lubię obserwować jak pogoda wpływa na aktywność bikerów na portalu: a wszystko ładnie prezentuje się na ogólnym wykresie sumującym kilometry z wycieczek: jeden ładny weekend i od razu widać ruch w interesie;)
W końcu długi weekend...;)
Pozdrower!!!
Miałam na początku tygodnia po urlopie pewien kryzys, aby jechać do pracy rowerem. Może się przesiliłam po sobocie, nie wiem. Skończyło się na tym, że Kugu poniedziałek i wtorek podpierał ścianę w pokoju, a ja wykorzystywałam komunikację miejską co w 100% utwierdziło mnie w przekonaniu dlaczego tak chętnie z niej zrezygnowała. Musiałam sobie jednak o tym przypomnieć, aby z jeszcze większą ochotą wsiąść na siodełko w środę i wrócić na stary tor;)
Zawsze lubię obserwować jak pogoda wpływa na aktywność bikerów na portalu: a wszystko ładnie prezentuje się na ogólnym wykresie sumującym kilometry z wycieczek: jeden ładny weekend i od razu widać ruch w interesie;)
W końcu długi weekend...;)
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 13.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Kaszebe Runda 2010
Sobota, 29 maja 2010 | dodano:31.05.2010Kategoria 100.00 - 149.99 km, w towarzystwie, ostre ustwki, W szponach Kugu, wyścigi szosowe
Załoga O.K.:D
<lt;lt;lt;lt;lt;lt;feature=related<lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;feature=related<lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;feature=related<lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;height="700px" width="100%" frameborder="0">
Kaszebe Runda 2010 przeszła do historią, ale na pewno z tym dniem wiążę bardzo miłe wspomnienia.... ale zacznę od początku;)
Rano pobudka, pożywne śniadanie: każdy miał inny przepis na posiłek, który zapewni siły na trasie. Słońce świeciło już bystro, zapowiadając, że później będzie tylko cieplej. Z lekkim spóźnieniem wyruszyliśmy grupką na miejsce startu. W biurze zostawiliśmy zbędne plecaki i o 8.10 wystartowaliśmy. Na starcie spotkałam Piotrka.
Wiedziałam, że wspólny będzie tylko start bo tempa chłopaków powyżej 30 długo nie utrzymam. Przez Kościerzynę eskortowano peleton aż do granic miasta. Za tablicą Kościerzyny każdy pojechał już swoim tempem. I od teraz jechałam sama, przede mną jeszcze przez jakiś czas majaczyły postacie kolarzy jednak nie trwało to długo. Nie wiedziałam z jaką prędkością się turlam, sam licznik został w plecaku, ale magnez zostawiłam w Gdańsku, z pośpiechu zapomniałam go....;/ Do pierwszego punku regeneracyjnego w Borsku na 37km, trochę zamulałam. Do odpoczynku zapraszał Pan z harmonią…
Skusiłam się na pyszną kromkę chleba ze smalcem – palce lizać;) W momencie gdy opuszczałam punktu regeneracyjny wjeżdżała na niego Monika Podeszłam przywitałam się jeszcze, bardzo miło było spotkać kogoś z Bs;) Ruszyłam dalej w drogę, czekały mnie kolejne kilometry do pokonania. Około 5 km za Borskiem wyminęłam jedną rowerzystkę, przywitałam się i pojechałam dalej. Ela bo tak miała na imię – jak się później okazało przechodziła chwilowy kryzys na trasie – przykrzyła jej się samotne pedałowanie. Dogoniła mnie i siadła mi na koło;D Towarzystwo wyszło mi na dobre, od razu lepiej się jechało, zmiany, rozmowa. Na drugim punkcie regeneracyjnym w Sominach zaliczyłam przepiękną wywrotkę – wypięłam lewą nogę z nosków i zamiast przechylić się na lewą stronę – chciałam się oprzeć na prawej – będąc święcie przekonana, że noga jest wolna. I tu małe zdziwienie – ległam na piach jak długa:D Ta lekcja jednak zapadła mi na długo w pamięci;D Chwila odpoczynku, uzupełnienie płynów i dalej w trasę… Ela prześcigała mnie na zjazdach, ja zaś na podjazdach jechałam pierwsza. Po którymś podjeździe odłączyłam się od Elli i pojechałam dalej swoim tempem. Co chwila wymijali mnie jacyś kolarze, czasami na chwilę udawało mi się usiąść im na koło, ale nie na długo i szybko znikali z pola widzenia…………
Trasa ciągnęła się przez malownicze tereny Kaszub – jeziora, pola, łąki, wspaniały zapach ściółki leśnej pachnącej żywicą. Czasami aż żal było patrzeć na drogę, aby nie przeoczyć wspaniałych krajobrazów…
Słońce paliło niemiłosiernie – wiedziałam, że wieczorem i w nocy ramiona będą pieć żywym ogniem – jak się później okazało, nie wiele się pomyliłam. Przed trzecim punktem regeneracji w Półcznie gromadka dzieciaczków z pomponami zaprasza łado chwili wytchnienia, nie sposób było odmówić:
Tym razem nie oparłam się świeżo smażonym racuchom z cukrem pudrem oraz pochłonęłam dwa kubki kisielu.5 minut odpoczynku i dalej w drogę. Nogi wyjątkowo dobrze znosiły narzucone tempo – co mnie pozytywnie zaskoczyło.
Przed Parchowem najgorszy punkt na całej trasie – koszmarny podjazd, nie dość, że długi to jeszcze bardzo stromy. Gdy brakowało sił pod sam koniec, rozsądek i nogi wołały – nie dam rady – otuchy dodawała kapela, która umiejscowiła się na poboczu i swoimi skocznymi utworami dodawała otuchy kolarzom.
Ich uśmiechy i piosenki dawały lepszego powera niż banan albo izotonic. Noski na trasie (nie licząc tego jednego – teraz jak myślę o tym z perspektywy czasu komicznego zdarzenia) spisywały się wybornie;) Ostatnie 40 km jechało się naprawdę lekko, im dalej tym nogi miały większego kopa…:D
W Sulęczynie kolejna regeneracja, kisiel tym razem był trochę za bardzo rozwodniony, ale jak człowiek spragniony to mu wszystko smakuje…. Ostatni punkt w Stężycy sobie podarowałam. Marzyło mi się już zejść z siodełka, które nie koniecznie jest aż tak wygodne jak mi się wydawało….
Około godziny 13.40 zajechałam na metę, zmęczona ale szczęśliwa…. Dostałam medal i talon na posiłek. Niestety numerka nie zostawiali na pamiątkę, a szkoda….
Ciepły posiłek okazał się błogosławieństwem. Odnalazłam Szymona, który również jechał na 120 km, tylko, że na mecie był już od jakiegoś czasu. Siedliśmy w cieniu i czekaliśmy na resztę grupy która ciągle była na trasie…. Po 16 przyjechał Adam, zmęczony – ale jak wszyscy szczęśliwy, że się udało;)
Po 17 powrót do Trójamiasta.
Wrażenia z imprezy bardzo pozytywne, była to moja pierwsza taka impreza więc nie mam za wiele odniesienia do czegokolwiek. Trasa została oznakowana w taki sposób, że bez problemu wiadomo było gdzie trzeba jechać. Ludzie na trasie przyjaźnie nastawieni do uczestników, jedzenie bardzo dobre. Sądzę, że jeszcze nie raz wezmę udział w tej imprezie, za rok pokuszę się o dystans trochę większy;) Dziękuję również towarzyszom za wspólną wyprawę i dobrą zabawę;)
Pozdrower!!!
<lt;lt;lt;lt;lt;lt;feature=related<lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;feature=related<lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;feature=related<lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;height="700px" width="100%" frameborder="0">
Kaszebe Runda 2010 przeszła do historią, ale na pewno z tym dniem wiążę bardzo miłe wspomnienia.... ale zacznę od początku;)
Rano pobudka, pożywne śniadanie: każdy miał inny przepis na posiłek, który zapewni siły na trasie. Słońce świeciło już bystro, zapowiadając, że później będzie tylko cieplej. Z lekkim spóźnieniem wyruszyliśmy grupką na miejsce startu. W biurze zostawiliśmy zbędne plecaki i o 8.10 wystartowaliśmy. Na starcie spotkałam Piotrka.
Start© Redakcja rwm.org.pl
I ruszyli…© Redakcja rwm.org.pl
Wiedziałam, że wspólny będzie tylko start bo tempa chłopaków powyżej 30 długo nie utrzymam. Przez Kościerzynę eskortowano peleton aż do granic miasta. Za tablicą Kościerzyny każdy pojechał już swoim tempem. I od teraz jechałam sama, przede mną jeszcze przez jakiś czas majaczyły postacie kolarzy jednak nie trwało to długo. Nie wiedziałam z jaką prędkością się turlam, sam licznik został w plecaku, ale magnez zostawiłam w Gdańsku, z pośpiechu zapomniałam go....;/ Do pierwszego punku regeneracyjnego w Borsku na 37km, trochę zamulałam. Do odpoczynku zapraszał Pan z harmonią…
Grajek….© Redakcja rwm.org.pl
Skusiłam się na pyszną kromkę chleba ze smalcem – palce lizać;) W momencie gdy opuszczałam punktu regeneracyjny wjeżdżała na niego Monika Podeszłam przywitałam się jeszcze, bardzo miło było spotkać kogoś z Bs;) Ruszyłam dalej w drogę, czekały mnie kolejne kilometry do pokonania. Około 5 km za Borskiem wyminęłam jedną rowerzystkę, przywitałam się i pojechałam dalej. Ela bo tak miała na imię – jak się później okazało przechodziła chwilowy kryzys na trasie – przykrzyła jej się samotne pedałowanie. Dogoniła mnie i siadła mi na koło;D Towarzystwo wyszło mi na dobre, od razu lepiej się jechało, zmiany, rozmowa. Na drugim punkcie regeneracyjnym w Sominach zaliczyłam przepiękną wywrotkę – wypięłam lewą nogę z nosków i zamiast przechylić się na lewą stronę – chciałam się oprzeć na prawej – będąc święcie przekonana, że noga jest wolna. I tu małe zdziwienie – ległam na piach jak długa:D Ta lekcja jednak zapadła mi na długo w pamięci;D Chwila odpoczynku, uzupełnienie płynów i dalej w trasę… Ela prześcigała mnie na zjazdach, ja zaś na podjazdach jechałam pierwsza. Po którymś podjeździe odłączyłam się od Elli i pojechałam dalej swoim tempem. Co chwila wymijali mnie jacyś kolarze, czasami na chwilę udawało mi się usiąść im na koło, ale nie na długo i szybko znikali z pola widzenia…………
Trasa ciągnęła się przez malownicze tereny Kaszub – jeziora, pola, łąki, wspaniały zapach ściółki leśnej pachnącej żywicą. Czasami aż żal było patrzeć na drogę, aby nie przeoczyć wspaniałych krajobrazów…
Malownicze Kaszuby© Redakcja rwm.org.pl
Słońce paliło niemiłosiernie – wiedziałam, że wieczorem i w nocy ramiona będą pieć żywym ogniem – jak się później okazało, nie wiele się pomyliłam. Przed trzecim punktem regeneracji w Półcznie gromadka dzieciaczków z pomponami zaprasza łado chwili wytchnienia, nie sposób było odmówić:
Zjazd na odpoczynek© Redakcja rwm.org.pl
Tym razem nie oparłam się świeżo smażonym racuchom z cukrem pudrem oraz pochłonęłam dwa kubki kisielu.5 minut odpoczynku i dalej w drogę. Nogi wyjątkowo dobrze znosiły narzucone tempo – co mnie pozytywnie zaskoczyło.
Przed Parchowem najgorszy punkt na całej trasie – koszmarny podjazd, nie dość, że długi to jeszcze bardzo stromy. Gdy brakowało sił pod sam koniec, rozsądek i nogi wołały – nie dam rady – otuchy dodawała kapela, która umiejscowiła się na poboczu i swoimi skocznymi utworami dodawała otuchy kolarzom.
Grajki….© Redakcja rwm.org.pl
Ich uśmiechy i piosenki dawały lepszego powera niż banan albo izotonic. Noski na trasie (nie licząc tego jednego – teraz jak myślę o tym z perspektywy czasu komicznego zdarzenia) spisywały się wybornie;) Ostatnie 40 km jechało się naprawdę lekko, im dalej tym nogi miały większego kopa…:D
W Sulęczynie kolejna regeneracja, kisiel tym razem był trochę za bardzo rozwodniony, ale jak człowiek spragniony to mu wszystko smakuje…. Ostatni punkt w Stężycy sobie podarowałam. Marzyło mi się już zejść z siodełka, które nie koniecznie jest aż tak wygodne jak mi się wydawało….
Około godziny 13.40 zajechałam na metę, zmęczona ale szczęśliwa…. Dostałam medal i talon na posiłek. Niestety numerka nie zostawiali na pamiątkę, a szkoda….
Meta :D© Redakcja rwm.org.pl
Ciepły posiłek okazał się błogosławieństwem. Odnalazłam Szymona, który również jechał na 120 km, tylko, że na mecie był już od jakiegoś czasu. Siedliśmy w cieniu i czekaliśmy na resztę grupy która ciągle była na trasie…. Po 16 przyjechał Adam, zmęczony – ale jak wszyscy szczęśliwy, że się udało;)
Po 17 powrót do Trójamiasta.
Wrażenia z imprezy bardzo pozytywne, była to moja pierwsza taka impreza więc nie mam za wiele odniesienia do czegokolwiek. Trasa została oznakowana w taki sposób, że bez problemu wiadomo było gdzie trzeba jechać. Ludzie na trasie przyjaźnie nastawieni do uczestników, jedzenie bardzo dobre. Sądzę, że jeszcze nie raz wezmę udział w tej imprezie, za rok pokuszę się o dystans trochę większy;) Dziękuję również towarzyszom za wspólną wyprawę i dobrą zabawę;)
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 120.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:00 | km/h: | 24.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Piątkowo......
Piątek, 28 maja 2010 | dodano:31.05.2010Kategoria 0.00 - 49.99 km, W szponach Kugu, w towarzystwie
Ostatnio spokojniej to i ten utwór się w to wpasuje......
W końcu nadszedł ten dzień. Każdy mówił, że nie ma co się denerwować - ale i tak zawsze ciężko w to uwierzyć. Ale serio - tym razem mówili prawdę, te całe nerwy są bezsensowne. Największy stres - gdy przez uchylone drzwi usłyszałam zaproszenie do środka – wejście do jaskini lwa - gdzie czekało grono komisji gotowe rozszarpać mnie w chwili przekroczenia progu. I otóż nic bardziej mylnego….. gdy po zamknięciu drzwi zobaczyłam ich przyjazne twarze, który się do mnie uśmiechały – cały stres zszedł w jednym momencie i później już było tylko lepiej...
Ale dość o tym nudnym temacie czas przejść do ciekawszych spraw. O 17 z minutami ruszyłam skmkę do Gdyni, w środku już jechał Mateusz. W Gdyni znalazła się reszta grupy, którą jechaliśmy na KaszebeR – Szymon, Adam, Michał. Adam i Michał nie mieli szczęścia ponieważ z niewyjaśnionych przyczyn złapali kapcia, zobaczyli to po wyjściu z skamki;/ Przed 18 wsiadamy do pociągu do Kościerzyny. Miejsca dla rowerów zostały zajęte przez innych pasażerów, nie mieliśmy innego wyjścia jak postawić je pod jednymi drzwiami tym sposobem tarasując jedne wyjście – konduktor jednak nie widział w tym problemu. Po 19 jesteśmy na miejscu – na dworcu pod dachem sprawna wulkanizacja;D i szybko do biura KR odebrać numerki i inne gadżety. Po drodze na nocleg wstąpiliśmy do sklepu na małe zakupy spożywcze. Na miejsce dojechaliśmy bez problemu. Pod wieczór jeszcze ostatni serwisowy przegląd maszyn i spać. Każdy zbierał siły przed jutrzejszym dniem i zastanawiał się jakie będzie jego zakończenie…
Pozdrower!!!
W końcu nadszedł ten dzień. Każdy mówił, że nie ma co się denerwować - ale i tak zawsze ciężko w to uwierzyć. Ale serio - tym razem mówili prawdę, te całe nerwy są bezsensowne. Największy stres - gdy przez uchylone drzwi usłyszałam zaproszenie do środka – wejście do jaskini lwa - gdzie czekało grono komisji gotowe rozszarpać mnie w chwili przekroczenia progu. I otóż nic bardziej mylnego….. gdy po zamknięciu drzwi zobaczyłam ich przyjazne twarze, który się do mnie uśmiechały – cały stres zszedł w jednym momencie i później już było tylko lepiej...
Ale dość o tym nudnym temacie czas przejść do ciekawszych spraw. O 17 z minutami ruszyłam skmkę do Gdyni, w środku już jechał Mateusz. W Gdyni znalazła się reszta grupy, którą jechaliśmy na KaszebeR – Szymon, Adam, Michał. Adam i Michał nie mieli szczęścia ponieważ z niewyjaśnionych przyczyn złapali kapcia, zobaczyli to po wyjściu z skamki;/ Przed 18 wsiadamy do pociągu do Kościerzyny. Miejsca dla rowerów zostały zajęte przez innych pasażerów, nie mieliśmy innego wyjścia jak postawić je pod jednymi drzwiami tym sposobem tarasując jedne wyjście – konduktor jednak nie widział w tym problemu. Po 19 jesteśmy na miejscu – na dworcu pod dachem sprawna wulkanizacja;D i szybko do biura KR odebrać numerki i inne gadżety. Po drodze na nocleg wstąpiliśmy do sklepu na małe zakupy spożywcze. Na miejsce dojechaliśmy bez problemu. Pod wieczór jeszcze ostatni serwisowy przegląd maszyn i spać. Każdy zbierał siły przed jutrzejszym dniem i zastanawiał się jakie będzie jego zakończenie…
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 6.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Dzień Mamy....:)
Środa, 26 maja 2010 | dodano:26.05.2010Kategoria z humorem, W szponach Kugu, samotnie, po 3M, 0.00 - 49.99 km
A ja wolę swoją mamę.........:D
Chwilę tylko przewietrzyć się i spowrotem do domu....
A to na poprawienie humoru:D
Miesiąc przed egzaminami. Pan Bóg do św. Piotra:
- Pójdź, zobacz co robią studenci!
Św. Piotr wraca i zdaje relacje:
- Medyk kuje, uniwerek imprezuje a polibuda chleje.
Tydzień przed egzaminami, Bóg znowu wysłał Św. Piotra na zwiady. Św. Piotr po powrocie:
- Medyk kuje, uniwerek kuje, a polibuda chleje.
W noc przed egzaminami, Bóg ostatni raz wysyła Św. Piotra na zwiady. Św. Piotr zdaje relacje:
- Medyk kuje, uniwerek, kuje, a polibuda się modli.
A Bóg:
- I ci zdadzą!
Pozdrower!!!
Chwilę tylko przewietrzyć się i spowrotem do domu....
A to na poprawienie humoru:D
Miesiąc przed egzaminami. Pan Bóg do św. Piotra:
- Pójdź, zobacz co robią studenci!
Św. Piotr wraca i zdaje relacje:
- Medyk kuje, uniwerek imprezuje a polibuda chleje.
Tydzień przed egzaminami, Bóg znowu wysłał Św. Piotra na zwiady. Św. Piotr po powrocie:
- Medyk kuje, uniwerek kuje, a polibuda chleje.
W noc przed egzaminami, Bóg ostatni raz wysyła Św. Piotra na zwiady. Św. Piotr zdaje relacje:
- Medyk kuje, uniwerek, kuje, a polibuda się modli.
A Bóg:
- I ci zdadzą!
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 5.23 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
To tu to tam....
Wtorek, 25 maja 2010 | dodano:26.05.2010Kategoria W szponach Kugu, praca - sama przyjemność, po 3M, majstrowanie, 0.00 - 49.99 km
TSA dawno u mnie nie gościło..... tym razem w trochę innej odsłonie;)
Kręcenie z dwóch dni, to tu to tam... zawsze coś mi się przypomniało gdzie muszę pojechać. Do pracy też zajechałam zamknąć jeden temat przed nieobecością...
We wtorek mały tuning roweru: farba z korb bardzo szybko się zdziera, w niektórych miejscach było więcej koloru srebra niż czerni, a tak nie może być;) Szybkie przeszlifowanie i malowanie tym razem pędzielkiem, farbą nitro: 10 minut i po sprawie, a korby znów wyglądają jak ze sklepu;)
Pozdrower!!!
Kręcenie z dwóch dni, to tu to tam... zawsze coś mi się przypomniało gdzie muszę pojechać. Do pracy też zajechałam zamknąć jeden temat przed nieobecością...
We wtorek mały tuning roweru: farba z korb bardzo szybko się zdziera, w niektórych miejscach było więcej koloru srebra niż czerni, a tak nie może być;) Szybkie przeszlifowanie i malowanie tym razem pędzielkiem, farbą nitro: 10 minut i po sprawie, a korby znów wyglądają jak ze sklepu;)
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 32.56 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Sobotnie kręcenie tu i tam....:)
Sobota, 22 maja 2010 | dodano:24.05.2010Kategoria w towarzystwie, W szponach Kugu, po 3M, 0.00 - 49.99 km
Mam słabość do Tadka Nalepy....;)
Z rana nie mogłam się skupić, ani usiedzieć na miejscu, słońce świeciło bystro w okno.... zapakowałam notatki do torby i pojechałam na molo pouczyć się na świeżym powietrzu....:) wyłożyłam się na ławce i czytałam kolejne opracowania pytań...... Ludzie z utęsknieniem czekali na ciepło, można było zobaczyć, że na plaży sporo osób nawet się już opalało.
Ilość rolkarzy zdecydowanie na ścieżce przewyższała liczbę rowerzystów. Sądzę, że po prostu rowerzyści omijają tą ścieżkę szerokim łukiem - przynajmniej w godzinach szczytu. Zauważyłam, że początkujący rolkarz na ścieżce może czasami podnieść ciśnienie i to znacznie, ale nie mi. Inni się pienili, dzwonili dzwonkami, czasami nawet dochodziło do jakiś kłótni. Mnie rozłożył jednak rozkraczony na całą szerokość pasa ścieżki chłopak na rolkach, które w tym momencie miały większą władzę nad min niż on by sobie tego życzył. Z bezradną miną rozłożył ręce i na migi pokazał abym wyminęła go szerokim łukiem:)
Po południu jeszcze jeden mały wypad do Adama po resztę opracowanych pytań.....
Pozdrower!!!
Z rana nie mogłam się skupić, ani usiedzieć na miejscu, słońce świeciło bystro w okno.... zapakowałam notatki do torby i pojechałam na molo pouczyć się na świeżym powietrzu....:) wyłożyłam się na ławce i czytałam kolejne opracowania pytań...... Ludzie z utęsknieniem czekali na ciepło, można było zobaczyć, że na plaży sporo osób nawet się już opalało.
Ilość rolkarzy zdecydowanie na ścieżce przewyższała liczbę rowerzystów. Sądzę, że po prostu rowerzyści omijają tą ścieżkę szerokim łukiem - przynajmniej w godzinach szczytu. Zauważyłam, że początkujący rolkarz na ścieżce może czasami podnieść ciśnienie i to znacznie, ale nie mi. Inni się pienili, dzwonili dzwonkami, czasami nawet dochodziło do jakiś kłótni. Mnie rozłożył jednak rozkraczony na całą szerokość pasa ścieżki chłopak na rolkach, które w tym momencie miały większą władzę nad min niż on by sobie tego życzył. Z bezradną miną rozłożył ręce i na migi pokazał abym wyminęła go szerokim łukiem:)
Po południu jeszcze jeden mały wypad do Adama po resztę opracowanych pytań.....
Sopockie molo© kuguar
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 17.65 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
W końcu piątek....:)
Piątek, 21 maja 2010 | dodano:24.05.2010Kategoria w towarzystwie, W szponach Kugu, po 3M, ostre ustwki, 0.00 - 49.99 km, praca - sama przyjemność
Po prostu Kryśka.....;)
Rano do pracy - strasznie się guzdrałam - dopiero byłam na 8. Na szczęście czas do fajrantu szybko minął.
Wieczorem w ramach wietrzenia makówki na ustawkę, szumnie powiedziane, przyjechał tylko Kuba:) przejechaliśmy się go Gdańska Głównego i śmieszkami z powrotem do Wrzeszcz..
Brakuje mi czasu ostatnio na dłuższe kręcenie, a tak strasznie ciągnie na rower, pogoda coraz ładniejsza:) W temacie wiosny gałązka modrzewia...
Pozdrower!!!
Rano do pracy - strasznie się guzdrałam - dopiero byłam na 8. Na szczęście czas do fajrantu szybko minął.
Wieczorem w ramach wietrzenia makówki na ustawkę, szumnie powiedziane, przyjechał tylko Kuba:) przejechaliśmy się go Gdańska Głównego i śmieszkami z powrotem do Wrzeszcz..
Brakuje mi czasu ostatnio na dłuższe kręcenie, a tak strasznie ciągnie na rower, pogoda coraz ładniejsza:) W temacie wiosny gałązka modrzewia...
Wiosna w koło© kuguar
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 38.56 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Zakupowo.....
Czwartek, 20 maja 2010 | dodano:20.05.2010Kategoria 0.00 - 49.99 km, po 3M, praca - sama przyjemność, W szponach Kugu
Gawliński w tej odsłonie muzycznej zdecydowanie mi się podoba... gitarki jak najbardziej okej...:D
Przyszalałam dzisiaj trochę z zakupami: po pierwsze sprawiłam sobie bagażnik, ale nie byle jaki, może też służyć jako błotnik:D takie cudo;D tylko cena o połowę mniejsza. To znaczy podobne, bo akurat tego modelu, w który się zaopatrzyłam nie znalazłam zdjęcia, a aparatu się dzisiaj....
Kolejny drobiazg: noski do pedałów... do czasu, gdy w końcu kupię sobie sensowne buty rowerowe.... taka wersja wyposażenia niskobudżetowa na ,,wyścig"....;)
I najlepsza część z dzisiaj! Moje wcześniejsze buty muszą chwilowo pójść w odstawkę, mimo że jest zimno jeszcze czasami, jednak ileż można jeździć w wysokich butach....:) sprawiłam sobie, super ekstra buty rowerowe, czyli trampki:D niestety koloru takiego jak chciałam nie mieli, chwilowo błękitne, przy cenie 10 zł od pary grzech było kręcić nosem....:)
Miły akcent w ciągu dnia, na ścieżkach spotkałam dziewczynę na niebieskim OK, nie mogłam przepuścić takiej okazji - zawróciłam dogoniłam ją na światłach:D kilka minut porozmawiałyśmy - bardzo się ucieszyła, że ją zaczepiłam. Po chwili każda pojechała w swoją stronę.....
Dzisiejszy dzień, naprawdę należał do sympatycznych, oby więcej takich.....
Pozdrower!!!
Przyszalałam dzisiaj trochę z zakupami: po pierwsze sprawiłam sobie bagażnik, ale nie byle jaki, może też służyć jako błotnik:D takie cudo;D tylko cena o połowę mniejsza. To znaczy podobne, bo akurat tego modelu, w który się zaopatrzyłam nie znalazłam zdjęcia, a aparatu się dzisiaj....
Kolejny drobiazg: noski do pedałów... do czasu, gdy w końcu kupię sobie sensowne buty rowerowe.... taka wersja wyposażenia niskobudżetowa na ,,wyścig"....;)
I najlepsza część z dzisiaj! Moje wcześniejsze buty muszą chwilowo pójść w odstawkę, mimo że jest zimno jeszcze czasami, jednak ileż można jeździć w wysokich butach....:) sprawiłam sobie, super ekstra buty rowerowe, czyli trampki:D niestety koloru takiego jak chciałam nie mieli, chwilowo błękitne, przy cenie 10 zł od pary grzech było kręcić nosem....:)
Miły akcent w ciągu dnia, na ścieżkach spotkałam dziewczynę na niebieskim OK, nie mogłam przepuścić takiej okazji - zawróciłam dogoniłam ją na światłach:D kilka minut porozmawiałyśmy - bardzo się ucieszyła, że ją zaczepiłam. Po chwili każda pojechała w swoją stronę.....
Dzisiejszy dzień, naprawdę należał do sympatycznych, oby więcej takich.....
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 38.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Środek tygodnia.....;)
Środa, 19 maja 2010 | dodano:19.05.2010Kategoria po 3M, praca - sama przyjemność, W szponach Kugu
Niestety nie ma żadnej dobrej wersji tej piosenki, musiałam się pocieszyć coverem, jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma....:) jedna z wielu ulubionych piosenek Happysad'u...
Ostatnio jednym z moich ulubionych zajęć - oczywiście poza pracą,pisaniem i nauką;) - jest snucie planów wakacyjnych i ogólnie czerwcowych... W pierwszej kolejności będę musiała nadrobić zaległości towarzyskie i poodwiedzać rodzinkę i znajomych, których długo, długo nie widziałam. Na pewno odkurzenie aparatu analogowego, gitarki, książek, które wołają: przeczytaj mnie!!! A później to już hulaj dusza....... rower rower i jeszcze raz rower:D nastaną piękne czasy...........;)
Pozdrower!!!
Ostatnio jednym z moich ulubionych zajęć - oczywiście poza pracą,pisaniem i nauką;) - jest snucie planów wakacyjnych i ogólnie czerwcowych... W pierwszej kolejności będę musiała nadrobić zaległości towarzyskie i poodwiedzać rodzinkę i znajomych, których długo, długo nie widziałam. Na pewno odkurzenie aparatu analogowego, gitarki, książek, które wołają: przeczytaj mnie!!! A później to już hulaj dusza....... rower rower i jeszcze raz rower:D nastaną piękne czasy...........;)
Wakacje;D© kuguar
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 54.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Leniwie....
Niedziela, 16 maja 2010 | dodano:17.05.2010Kategoria 0.00 - 49.99 km, po 3M, samotnie, W szponach Kugu
Nie ma to jak dobry Dżem.....;)
Krótka niedzielna przejażdżka tak aby nie zapomnieć jak się nogami rusza....:) Przyjemnie, w miarę ciepło, bez deszczu, wiatr we włosach, czego chcieć więcej;)
15 maja był Dzień Niezapominajki, z racji tego jedno zdjęcie, zrobione z trzy lata temu na majówce w Borach Tucholskich, ehh fajne wspomnienia....
Pozdrower!!!
Krótka niedzielna przejażdżka tak aby nie zapomnieć jak się nogami rusza....:) Przyjemnie, w miarę ciepło, bez deszczu, wiatr we włosach, czego chcieć więcej;)
15 maja był Dzień Niezapominajki, z racji tego jedno zdjęcie, zrobione z trzy lata temu na majówce w Borach Tucholskich, ehh fajne wspomnienia....
Niezapominajki© kuguar
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 16.54 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |