Rowerowy mix...
Czwartek, 14 października 2010 | dodano:14.10.2010Kategoria 0.00 - 49.99 km, Landryna, po 3M, praca - sama przyjemność, W szponach Kugu, w towarzystwie
Z dedykacją dla Djablicy;) trochę długo to trwało, ale z małą podpowiedzią się udało....:)
Kolejny dzień wygranej z lenistwem;D chociaż nie powiem, rano miałam przez 5s ochotę jechać autobusem - jednak przeszło mi tak szybko jak się pojawiło!
Po robocie szybki obiad i zmiana roweru na Landrynę... Jazda w towarzystwie w terenie, powrót w deszczu.... Więcej może jutro.... Co do dystansu to taki trochę niedokładny, ale musi wystarczyć!
Pozdrower!!!
Kolejny dzień wygranej z lenistwem;D chociaż nie powiem, rano miałam przez 5s ochotę jechać autobusem - jednak przeszło mi tak szybko jak się pojawiło!
Po robocie szybki obiad i zmiana roweru na Landrynę... Jazda w towarzystwie w terenie, powrót w deszczu.... Więcej może jutro.... Co do dystansu to taki trochę niedokładny, ale musi wystarczyć!
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 45.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Popołudniowe kręcenie.....
Środa, 13 października 2010 | dodano:13.10.2010Kategoria 0.00 - 49.99 km, po 3M, W szponach Kugu
Trochę pozytywnych rytmów..... :D
Z waletowania na klatce Landryny wyszły niezłe heca! Z rana dzisiaj dostałam tel, że komuś bardzo ten fakt nie spodobał się i nie omieszkał donieść do spółdzielni o przetrzymywaniu roweru w takim miejscu:D Oko wielkiego brata czuwa! Po robocie Landryna niestety wylądowała w piwnicy - jednak brak miejsca mnie do tego zmusił....
Dzisiaj znów do pracy komunikacją, ale w końcu nastał ten dzień gdy już od południa marzyłam kiedy pójdę na rower! Czyli okres słabości minął, czas wrócić na swoje tory:D Po pracy szybko przebrałam się i w drogę! Oj nogi same się kręciły. Zimno, chwilami delikatny deszcz, wiatr - ale nic mi dziś nie przeszkadzało. Zamiast przez tydzień korzystać ze słońca, to nie - wtedy na rower nawet nie spojrzałam, a teraz pogoda się psuje to ja zaczynam jeździć:D Ale tak to już ze mną jest!
Na jednym z dość ostrych zakrętów prawie zaliczyłam klasyczny ślizg, ale nie wiem jakim cudem wyszłam z tego cało, opona nie straciła przyczepności a była od włos od tego.... przynajmniej wiem na jaki maksymalny przechył sobie mogę pozwolić aby pokonać zakręt bez wywrotki:D
Powrót z ,,małym" obciążeniem w postaci 20 jajek i dwóch słoików jedno litrowych miodu:D Jazda z wypełnioną torbą bardzo zrównoważona, bez szarżowania, nie mogłam sobie pozwolić aby coś się potłukło, na szczęście się udało!
Pozdrower!!!
Z waletowania na klatce Landryny wyszły niezłe heca! Z rana dzisiaj dostałam tel, że komuś bardzo ten fakt nie spodobał się i nie omieszkał donieść do spółdzielni o przetrzymywaniu roweru w takim miejscu:D Oko wielkiego brata czuwa! Po robocie Landryna niestety wylądowała w piwnicy - jednak brak miejsca mnie do tego zmusił....
Dzisiaj znów do pracy komunikacją, ale w końcu nastał ten dzień gdy już od południa marzyłam kiedy pójdę na rower! Czyli okres słabości minął, czas wrócić na swoje tory:D Po pracy szybko przebrałam się i w drogę! Oj nogi same się kręciły. Zimno, chwilami delikatny deszcz, wiatr - ale nic mi dziś nie przeszkadzało. Zamiast przez tydzień korzystać ze słońca, to nie - wtedy na rower nawet nie spojrzałam, a teraz pogoda się psuje to ja zaczynam jeździć:D Ale tak to już ze mną jest!
Na jednym z dość ostrych zakrętów prawie zaliczyłam klasyczny ślizg, ale nie wiem jakim cudem wyszłam z tego cało, opona nie straciła przyczepności a była od włos od tego.... przynajmniej wiem na jaki maksymalny przechył sobie mogę pozwolić aby pokonać zakręt bez wywrotki:D
Powrót z ,,małym" obciążeniem w postaci 20 jajek i dwóch słoików jedno litrowych miodu:D Jazda z wypełnioną torbą bardzo zrównoważona, bez szarżowania, nie mogłam sobie pozwolić aby coś się potłukło, na szczęście się udało!
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 40.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Ponidziałkowy ciężki rozruch....
Poniedziałek, 11 października 2010 | dodano:11.10.2010Kategoria po 3M, Landryna, 0.00 - 49.99 km
Ehh zatańczyć do tego kiedyś tango.... marzenie;D
Przyznam się bez bicia, że od środy wieczorem rower poszedł sobie chwilo w odstawkę, hmm... od marca jak sobie przypomnę - jest to najdłuższa przerwa bez roweru - 4 dni, coś nie tak ze mną, ale na razie jeszcze nie odkryłam co to za wirus mnie zaatakował, że pozwoliłam sobie na takie lenistwo. A nie miałam naprawdę się do czego przyczepić - temperatury okej, pogoda rewelacyjna - słońce ostro świeciło, wiatr znośny a ja tłukę się do roboty komunikacją;)
Ale za to ile ciekawych rozmów się nasłuchałam:
- ,,A, że pani z biologi to znów się na mnie uwzięła i karze mi się wszystkiego uczyć i robi niezapowiedziane kartkówki!"
- ,,A ta stara panna z Polaka znów przez wakacje sobie nikogo nie znalazł - z resztą kto by z taką wytrzymał!"
- ,,A pan z W-F to taki fajny, szkoda, że nosi obrączkę!" (ten tekst padł z ust dziewczyny może 13 letniej - pozostawię to bez komentarza).
Wiele innych ciekawych rozmów gimnazjalistów i licealistów, które z rana wprawiały mnie w jeszcze lepszy humor!
Dzisiaj po pracy do Siostry odebrać Landrynę i na niej przetransportować się do domu.... Już zapomniałam jaka ona koszmarnie ciężka! Waży chyba tyle co ostre i szosa razem wzięte;D Nie chciałam już wstawiać jej do mieszkania, została przypięta na jeden dzień na klatce - nie boję się, że ją zwiną bo kto by takie żelastwo chciał - chyba że na skup złomu sprzedać - to okej! Muszę zrobić dla miejsce i wyjdzie na to, ze trzymać będę w domu 3 sprawne rowery i jeden w rozsypce.....:D No nic to jakoś trzeba będzie się pomieścić hihih;)
A teraz czas na zabawę przy nowych kołach do Peugeota! Więcej o tym kiedy indziej!
Pozdrower!!!
Przyznam się bez bicia, że od środy wieczorem rower poszedł sobie chwilo w odstawkę, hmm... od marca jak sobie przypomnę - jest to najdłuższa przerwa bez roweru - 4 dni, coś nie tak ze mną, ale na razie jeszcze nie odkryłam co to za wirus mnie zaatakował, że pozwoliłam sobie na takie lenistwo. A nie miałam naprawdę się do czego przyczepić - temperatury okej, pogoda rewelacyjna - słońce ostro świeciło, wiatr znośny a ja tłukę się do roboty komunikacją;)
Ale za to ile ciekawych rozmów się nasłuchałam:
- ,,A, że pani z biologi to znów się na mnie uwzięła i karze mi się wszystkiego uczyć i robi niezapowiedziane kartkówki!"
- ,,A ta stara panna z Polaka znów przez wakacje sobie nikogo nie znalazł - z resztą kto by z taką wytrzymał!"
- ,,A pan z W-F to taki fajny, szkoda, że nosi obrączkę!" (ten tekst padł z ust dziewczyny może 13 letniej - pozostawię to bez komentarza).
Wiele innych ciekawych rozmów gimnazjalistów i licealistów, które z rana wprawiały mnie w jeszcze lepszy humor!
Dzisiaj po pracy do Siostry odebrać Landrynę i na niej przetransportować się do domu.... Już zapomniałam jaka ona koszmarnie ciężka! Waży chyba tyle co ostre i szosa razem wzięte;D Nie chciałam już wstawiać jej do mieszkania, została przypięta na jeden dzień na klatce - nie boję się, że ją zwiną bo kto by takie żelastwo chciał - chyba że na skup złomu sprzedać - to okej! Muszę zrobić dla miejsce i wyjdzie na to, ze trzymać będę w domu 3 sprawne rowery i jeden w rozsypce.....:D No nic to jakoś trzeba będzie się pomieścić hihih;)
A teraz czas na zabawę przy nowych kołach do Peugeota! Więcej o tym kiedy indziej!
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 8.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Żółta Landryna |
Pozytywna środa....;)
Środa, 6 października 2010 | dodano:06.10.2010Kategoria 50.00 - 99.99 km., po 3M, praca - sama przyjemność, W szponach Kugu
Na dzisiejszy wieczór w sam raz.... Jeff jest niesamowity!
Standard praca i oczywiście popołudniowe kręcenie. Ścieżka nad morzem prawie pusta, spokojnie można ,,szaleć" ;) Przysiadłam na 15 na ławce aby pooglądać ,,cuda" które odebrałam dzisiaj z poczty... teraz to dopiero zacznie się zabawa!
Chyba jeszcze nigdy nie pisałam, że mam to szczęście każdego razu przejeżdżać koło piekarni, ale tym razem nie chodzi o faworki! Aromaty, które rozchodzą się na okolice z pieców są nieziemskie - zapach świeżo pieczonego chleba, albo ciast - coś cudownego. Nie zawsze mogę go poczuć, zależnie od pory. Dzisiaj miałam to szczęście - taki miły akcent na zakończenie rowerowania:)
Pozdrower!!
Standard praca i oczywiście popołudniowe kręcenie. Ścieżka nad morzem prawie pusta, spokojnie można ,,szaleć" ;) Przysiadłam na 15 na ławce aby pooglądać ,,cuda" które odebrałam dzisiaj z poczty... teraz to dopiero zacznie się zabawa!
Chyba jeszcze nigdy nie pisałam, że mam to szczęście każdego razu przejeżdżać koło piekarni, ale tym razem nie chodzi o faworki! Aromaty, które rozchodzą się na okolice z pieców są nieziemskie - zapach świeżo pieczonego chleba, albo ciast - coś cudownego. Nie zawsze mogę go poczuć, zależnie od pory. Dzisiaj miałam to szczęście - taki miły akcent na zakończenie rowerowania:)
Pozdrower!!
Dane wycieczki:
Km: | 61.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Zabiegany wtorek....
Wtorek, 5 października 2010 | dodano:05.10.2010Kategoria 50.00 - 99.99 km., po 3M, praca - sama przyjemność, W szponach Kugu, w towarzystwie
Rob ma nieziemski głos, którym potrafi naprawdę wyprawiać cuda, ciary na plechach murowane....wersja instrumentalna, równie wciskająca w fotel...
Oj dzisiaj trochę kręcenia się uzbierało - bardzo rano do pracy aby mieć później po południu więcej czasu!
Po robocie do Kuzynki i do pokonania ta koszmarna góra - ale tym razem udało się bez przystanku, sukces:D Następnie nad Morze na ścieżkę pośmigać - trochę sama, później już w towarzystwie. Powrót o zmroku....
Pozdrower!!!
Oj dzisiaj trochę kręcenia się uzbierało - bardzo rano do pracy aby mieć później po południu więcej czasu!
Po robocie do Kuzynki i do pokonania ta koszmarna góra - ale tym razem udało się bez przystanku, sukces:D Następnie nad Morze na ścieżkę pośmigać - trochę sama, później już w towarzystwie. Powrót o zmroku....
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 80.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Poniedziałkowy standard.....
Poniedziałek, 4 października 2010 | dodano:04.10.2010Kategoria 50.00 - 99.99 km., po 3M, praca - sama przyjemność, W szponach Kugu, z humorem
Czas po odkopywać trochę staroci - ten zdecydowanie znajduje się w pierwszej dziesiątce;D
Standard do pracy ale tym razem w nowym stroju:D z rana może trochę chłodno, ale po 5 minutach się rozgrzałam:D W robocie tylko do 11.30 bo w dzielnicy ktoś chyba rozwalił kabel i do 14 zostaliśmy pozbawieni zasilania, więc szef nas zwolnił! Później w kilka miejsc pozałatwiać sprawunki!
A taki oto dialog przesłała mi kuzynka:
Tatuś siedzi przy śniadaniu. Piotruś przybiega do niego ze swojego pokoiku i pokazuje mu ulepiony przez siebie i mamę z ciastoliny samolot.
Piotruś: Patrz jaki ładny zrobiliśmy?
Tatuś: Super synku rybka wam wyszła.
Piotruś po chwili konsternacji: To samolot, tatusiu, nie rybka! Po czym po chwili dodajesz z pełnym oburzeniem w głosie: Tatusiu czy widziałeś, kiedyś, żeby rybka miała okna?
Pozdrower!!!
Standard do pracy ale tym razem w nowym stroju:D z rana może trochę chłodno, ale po 5 minutach się rozgrzałam:D W robocie tylko do 11.30 bo w dzielnicy ktoś chyba rozwalił kabel i do 14 zostaliśmy pozbawieni zasilania, więc szef nas zwolnił! Później w kilka miejsc pozałatwiać sprawunki!
A taki oto dialog przesłała mi kuzynka:
Tatuś siedzi przy śniadaniu. Piotruś przybiega do niego ze swojego pokoiku i pokazuje mu ulepiony przez siebie i mamę z ciastoliny samolot.
Piotruś: Patrz jaki ładny zrobiliśmy?
Tatuś: Super synku rybka wam wyszła.
Piotruś po chwili konsternacji: To samolot, tatusiu, nie rybka! Po czym po chwili dodajesz z pełnym oburzeniem w głosie: Tatusiu czy widziałeś, kiedyś, żeby rybka miała okna?
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 58.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Koszmarnie zimno....;/
Piątek, 1 października 2010 | dodano:01.10.2010Kategoria w towarzystwie, W szponach Kugu, po 3M, 0.00 - 49.99 km
Jedną piosenkę z tego serialu już umieściłam, czas na drugą....;D
Dzisiaj wielki dzień! W końcu przyszła utęskniona i długo wypatrywana przesyłka! Strój, miał być na Żuławy - z pewnych przyczyn nie udało się! Dobrze, że w ogóle jest!
Wieczorkiem najpierw na spacer z Sąsiadką;) gdzie miała miejsce sesja zdjęciowa;D
Wiadomo kto tu jest najważniejszy;)
A później na ścieżki trochę się pomęczyć przed spaniem - jednak wiatr i ogólnie niska temperatura wygoniły mnie szybciej niż myślałam.... Szczękałam zębami, chowałam ręce w rękawy, jechałam na złamanie karku i kurde nic - ciągle zimno, co za koszmar - marzyłam o ciepłej bluzie i gorącej herbacie, którą sobie zaparzę tylko jak wrócę do domu! Rozgrzałam się dopiero pod samymi drzwiami;/
To teraz brakuje mi jeszcze jakiś sensownych butów;D ale i na nie przyjdzie pora!
Pozdrower!!!
Dzisiaj wielki dzień! W końcu przyszła utęskniona i długo wypatrywana przesyłka! Strój, miał być na Żuławy - z pewnych przyczyn nie udało się! Dobrze, że w ogóle jest!
Nowy nabytek© Kuguar
Wieczorkiem najpierw na spacer z Sąsiadką;) gdzie miała miejsce sesja zdjęciowa;D
Zdjęcie w ogóle niepozowane ;)© Sąsiadka
Wiadomo kto tu jest najważniejszy;)
Kuguar&Kugu;© Sąsiadka
A później na ścieżki trochę się pomęczyć przed spaniem - jednak wiatr i ogólnie niska temperatura wygoniły mnie szybciej niż myślałam.... Szczękałam zębami, chowałam ręce w rękawy, jechałam na złamanie karku i kurde nic - ciągle zimno, co za koszmar - marzyłam o ciepłej bluzie i gorącej herbacie, którą sobie zaparzę tylko jak wrócę do domu! Rozgrzałam się dopiero pod samymi drzwiami;/
To teraz brakuje mi jeszcze jakiś sensownych butów;D ale i na nie przyjdzie pora!
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 17.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Ostatni września.....;/
Czwartek, 30 września 2010 | dodano:30.09.2010Kategoria 0.00 - 49.99 km, po 3M, praca - sama przyjemność, W szponach Kugu
Oj Charliego dawno nie było, a ten utwór jak najbardziej wprawia mnie w dobry humor, jest gitarka, świetny wokal - więcej do szczęścia mi nie trzeba!
Standard z pracy i do pracy oraz w kilka miejsc, m.in odebrać zdjęcia z wywołania - z tej kliszy jestem bardzo zadowolona:D
Na koniec wszystkiego najlepszego dla zaglądających tutaj Mężczyzn - w końcu dzisiaj jest Wasz dzień!
Pozdrower!!!
Standard z pracy i do pracy oraz w kilka miejsc, m.in odebrać zdjęcia z wywołania - z tej kliszy jestem bardzo zadowolona:D
Okienne widoki© Kuguar
Na koniec wszystkiego najlepszego dla zaglądających tutaj Mężczyzn - w końcu dzisiaj jest Wasz dzień!
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 30.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Niedzielna regeneracja...
Niedziela, 26 września 2010 | dodano:29.09.2010Kategoria 0.00 - 49.99 km, po 3M, W szponach Kugu, w towarzystwie
Trochę filmowej klasyki.......... gitary też nie zabraknie!
Po Żuławach w niedzielę musiałam trochę rozruszać kości.... i naprawdę dobrze mi to zrobiło! Samopoczucie w większości bardzo dobre!
Zdjęcie ściągnięte ze strony organizatora wczorajszej imprezy:
Pozdrower!!!
Po Żuławach w niedzielę musiałam trochę rozruszać kości.... i naprawdę dobrze mi to zrobiło! Samopoczucie w większości bardzo dobre!
Zdjęcie ściągnięte ze strony organizatora wczorajszej imprezy:
Meta na ostro© Żuławy wkoło 2010
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 38.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Żuławy Wkoło 2010......:D
Sobota, 25 września 2010 | dodano:25.09.2010Kategoria 150.00 - 199.99 km, W szponach Kugu, w towarzystwie, wyścigi szosowe
Często wałkuję ten utwór, wersja jak dla mnie z lekkim pazurem bardzo udana!
<lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;feature=related<lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;feature=related<lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;feature=related<lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;height="700px" width="100%" frameborder="0">
Relacja na świeżo, bo później wszystko pozapominam i będzie lipa...;D
Dystans z dojazdów: 23 km
Dystans Żuławy Wkoło: 170 km w czasie 6 h 11 min (średnia na trasie - 27.49 km/h)
Rano pobudka, po niezbyt dobrze przespanej nocy – w sumie może spałam 4h, to chyba przez te stresy;) (w końcu skończyłam kota;D)
Jechaliśmy ekipą 4 śmiałków z Gdańska i Gdyni: Kazumi, Grabarz, Ivan i ja... Pociąg relacji Gdańsk Główny – Tczew szczęśliwie dowiózł nas na miejsce, szybo do Biura się zapisać, zabrać numerek, chipa i na start.
Ruszaliśmy o 9.00., jak się okazało w grupie z tej godziny byłam jedyną przedstawicielką kobiet:D Wystartowaliśmy – zapomniałam jedynie z zerować licznik przed startem i męczyłam się z nim chwilę podczas jazdy, gdy spojrzałam przed siebie cały peleton odjechał mi w siną dal... no dobra zostałam na samym końcu;/ ale nic to – gdy miałam już zrobiony licznik mogłam depnąć na pedał, trzydzieści i więcej grzałam do przodu, po kilku kilometrach w końcu kogoś dogoniłam i tak grupką 4 osób dojechaliśmy do pierwszego postoju – prom w Mikoszewe. Średnia z tego dystansu trochę ponad 30 - no nic zobaczymy co będzie dalej! Posiliłam się herbatą z dużą ilością cukru, pysznym naleśnikiem!
Przeprawa promem chwilę trwała... Na kolejnych 30 km średnia zleciała na 29;) Znów chłopaki mi gdzieś odjechali...;) Na trasie spotkałam Jakuba oraz Sirmicho – miło było poznać;)
Po drugim postoju udało się jechać już grupą ostrych – chłopaki dzielnie osłaniali mnie w peletonie od wiatru, który zaczął dokuczać – niestety też skończyło się płaskie i pojawiły się górki;/ Pomoc Ich jest nieoceniona;D Czasami też asfalt był tak fatalny, że trzęsło niemiłosiernie;/ Ale to tylko na kilku odcinkach – dało się przeżyć;D
Trzeci punkt regeneracyjny na 80 km;) Pogoda cały czas wyborna, słońce, ciepło – organizator postarał się w tym temacie rewelacyjnie – z resztą na innych płaszczyznach wszystko świetnie zostało również zorganizowane;D Ruszamy dzielnie czwórką, po 10 km Grabarz gdzieś się ,,gubi” w tyle, Ivan za to wyrwał do przodu i resztę trasy jechałam z Szymonem... Przez cały czas czuję się świetnie, nogi kręcą się równo – nie mogę narzekać na swoje samopoczucie – co też jest dla mnie nie małym zaskoczeniem. Na 110 km średnia z trasy 28.5;D
Z obliczeń wynikało, że kolejny punkt regeneracyjny miał być na 120 km niestety małe przesunięcie i 10 km jedziemy na oparach w nadziei, że za kolejnym zakrętem to już będzie to;)
W końcu docieramy do Benowa gdzie spałaszowałam kluski ziemniaczane z mięsem i pietruszką oraz panie poczęstowały wspaniałym napojem miętowo – miodowo – cytrynowym. Orzeźwiało świetnie! Gospodynie podzieliły się nawet przepisem, ha!
Ivan rusza szybciej z kolegą spotkanym na trasie – my dalej regenerujemy siły. Między czasie pojawia się Grabarz. Z pełnymi żołądkami startujemy dalej – oj na początku ciężko się rozruszać po chwile przerwy... Wiatr w twarz daje ciągle w kość... Tereny przez które została poprowadzona trasa – piękne. Byłam wszędzie pierwszy raz więc nie mogłam się napatrzeć na malownicze obrazki jakie się roztaczały przed nami! Przejeżdżając przez jedną miejscowość pogonił mnie jeden pies burek, serio uwziął się tylko na mnie – na chłopaków nawet nie spojrzał! Mimo że była ostra górka – na liczniku na momencie pojawiło się 39 km/h...;D a może nawet i więcej:D
Miłym zaskoczeniem okazał się ostatni punkt regeneracyjny 20 km przed metą... :) Na ostatnim odcinku towarzyszy również Kuba. Mimo, że każdy był zmęczony to osiągane prędkości wcale na to nie wskazywały – poniżej 31 nie schodziliśmy do samego Tczewa;D No może jedynie na koszmarnym asfalcie :)
W końcu meta, odbiór medalu i dyplomu, pamiątkowe zdjęcie! Szczęście z osiągniętego wyniku i samego faktu ukończenia wyścigu!
O 19 na pociąg do 3m i koniec przygody.
Całą imprezę oceniam bardzo pozytywnie! I wiem, że na pewno pojawię się na niej za rok! Ludzie spotkani na trasie, klimat towarzyszący – będę często wspominać ten dzień!
Miło zaskoczyłam się tym jak mój organizm zareagował na taki dystans. Faktem jest, że Żuławy nie są aż tak ciężkie do przejechania – jestem tego świadoma, jednak bariera psychiczna tak dużego dystansu na raz blokowała mnie – teraz już będzie z górki! Kugu też nie zawiódł mnie na trasie – obeszło się bez kapcia, czego najbardziej się obawiałam.
Czas spać, zregenerować organizm.
Pozdrower!!!
<lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;feature=related<lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;feature=related<lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;feature=related<lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;lt;height="700px" width="100%" frameborder="0">
Relacja na świeżo, bo później wszystko pozapominam i będzie lipa...;D
Dystans z dojazdów: 23 km
Dystans Żuławy Wkoło: 170 km w czasie 6 h 11 min (średnia na trasie - 27.49 km/h)
Rano pobudka, po niezbyt dobrze przespanej nocy – w sumie może spałam 4h, to chyba przez te stresy;) (w końcu skończyłam kota;D)
To dzisiaj się najeżdżę© Kuguar
Jechaliśmy ekipą 4 śmiałków z Gdańska i Gdyni: Kazumi, Grabarz, Ivan i ja... Pociąg relacji Gdańsk Główny – Tczew szczęśliwie dowiózł nas na miejsce, szybo do Biura się zapisać, zabrać numerek, chipa i na start.
Przed biurem© Iwan
Ruszaliśmy o 9.00., jak się okazało w grupie z tej godziny byłam jedyną przedstawicielką kobiet:D Wystartowaliśmy – zapomniałam jedynie z zerować licznik przed startem i męczyłam się z nim chwilę podczas jazdy, gdy spojrzałam przed siebie cały peleton odjechał mi w siną dal... no dobra zostałam na samym końcu;/ ale nic to – gdy miałam już zrobiony licznik mogłam depnąć na pedał, trzydzieści i więcej grzałam do przodu, po kilku kilometrach w końcu kogoś dogoniłam i tak grupką 4 osób dojechaliśmy do pierwszego postoju – prom w Mikoszewe. Średnia z tego dystansu trochę ponad 30 - no nic zobaczymy co będzie dalej! Posiliłam się herbatą z dużą ilością cukru, pysznym naleśnikiem!
Przeprawa promem chwilę trwała... Na kolejnych 30 km średnia zleciała na 29;) Znów chłopaki mi gdzieś odjechali...;) Na trasie spotkałam Jakuba oraz Sirmicho – miło było poznać;)
Po drugim postoju udało się jechać już grupą ostrych – chłopaki dzielnie osłaniali mnie w peletonie od wiatru, który zaczął dokuczać – niestety też skończyło się płaskie i pojawiły się górki;/ Pomoc Ich jest nieoceniona;D Czasami też asfalt był tak fatalny, że trzęsło niemiłosiernie;/ Ale to tylko na kilku odcinkach – dało się przeżyć;D
Trzecia regeneracja© Kuguar
Trzeci punkt regeneracyjny na 80 km;) Pogoda cały czas wyborna, słońce, ciepło – organizator postarał się w tym temacie rewelacyjnie – z resztą na innych płaszczyznach wszystko świetnie zostało również zorganizowane;D Ruszamy dzielnie czwórką, po 10 km Grabarz gdzieś się ,,gubi” w tyle, Ivan za to wyrwał do przodu i resztę trasy jechałam z Szymonem... Przez cały czas czuję się świetnie, nogi kręcą się równo – nie mogę narzekać na swoje samopoczucie – co też jest dla mnie nie małym zaskoczeniem. Na 110 km średnia z trasy 28.5;D
Z obliczeń wynikało, że kolejny punkt regeneracyjny miał być na 120 km niestety małe przesunięcie i 10 km jedziemy na oparach w nadziei, że za kolejnym zakrętem to już będzie to;)
W końcu docieramy do Benowa gdzie spałaszowałam kluski ziemniaczane z mięsem i pietruszką oraz panie poczęstowały wspaniałym napojem miętowo – miodowo – cytrynowym. Orzeźwiało świetnie! Gospodynie podzieliły się nawet przepisem, ha!
Odpoczynek czwarty© Kuguar
Ivan rusza szybciej z kolegą spotkanym na trasie – my dalej regenerujemy siły. Między czasie pojawia się Grabarz. Z pełnymi żołądkami startujemy dalej – oj na początku ciężko się rozruszać po chwile przerwy... Wiatr w twarz daje ciągle w kość... Tereny przez które została poprowadzona trasa – piękne. Byłam wszędzie pierwszy raz więc nie mogłam się napatrzeć na malownicze obrazki jakie się roztaczały przed nami! Przejeżdżając przez jedną miejscowość pogonił mnie jeden pies burek, serio uwziął się tylko na mnie – na chłopaków nawet nie spojrzał! Mimo że była ostra górka – na liczniku na momencie pojawiło się 39 km/h...;D a może nawet i więcej:D
Miłym zaskoczeniem okazał się ostatni punkt regeneracyjny 20 km przed metą... :) Na ostatnim odcinku towarzyszy również Kuba. Mimo, że każdy był zmęczony to osiągane prędkości wcale na to nie wskazywały – poniżej 31 nie schodziliśmy do samego Tczewa;D No może jedynie na koszmarnym asfalcie :)
W końcu meta, odbiór medalu i dyplomu, pamiątkowe zdjęcie! Szczęście z osiągniętego wyniku i samego faktu ukończenia wyścigu!
Wytchnienie w Tczewie© Kuguar
O 19 na pociąg do 3m i koniec przygody.
W końcu do domu© Kuguar
Całą imprezę oceniam bardzo pozytywnie! I wiem, że na pewno pojawię się na niej za rok! Ludzie spotkani na trasie, klimat towarzyszący – będę często wspominać ten dzień!
Miło zaskoczyłam się tym jak mój organizm zareagował na taki dystans. Faktem jest, że Żuławy nie są aż tak ciężkie do przejechania – jestem tego świadoma, jednak bariera psychiczna tak dużego dystansu na raz blokowała mnie – teraz już będzie z górki! Kugu też nie zawiódł mnie na trasie – obeszło się bez kapcia, czego najbardziej się obawiałam.
Czas spać, zregenerować organizm.
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 193.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |