Wpisy archiwalne w kategorii
po 3M
Dystans całkowity: | 13378.34 km (w terenie 182.90 km; 1.37%) |
Czas w ruchu: | 33:32 |
Średnia prędkość: | 20.67 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.49 km/h |
Liczba aktywności: | 333 |
Średnio na aktywność: | 40.18 km i 1h 35m |
Więcej statystyk |
To tu, to tam!
Piątek, 27 listopada 2009 | dodano:27.11.2009Kategoria 0.00 - 49.99 km, po 3M, W szponach Kugu
Tym razem trochę spokojniej, muzyka z przepięknego filmu....
Miałam dzisiaj nigdzie się nie ruszać ale jak zawsze plany jedno a życie drugie. Po południu przyszła siostra na obiad:D Później postanowiłam ją odprowadzić, jednak w dwójkę to zawsze raźniej..... uciekać:D
Przechodziłyśmy przez tereny uczelni, nie mogłam odmówić sobie tego zdjęcia.....
Gdy odstawiłam siostrę bezpiecznie do Akademika podjechałam do Adama przehandlować mu sztycę, która do mojego roweru okazała się za duża:(( a była taka ładna, co za tłuczek na aukcji nawet nie umiał dobrze opisać przedmiotu który sprzedawał. Ale już mi złość przeszła.
Później pędem na umówione spotkanie do koleżanki gdzie czekała mnie super niespodzianka!
Trochę u niej zabawiłam i powrót do domu.
Straty po dzisiejszym wyjeździe:
Dziura w najulubieńszych spodniach, głupia śruba pod siodełkiem raptem zaczęła haczyć i nim to zauważyłam było po sprawie. Ale co tam przynajmniej sobie jakąś śmieszną łatę na spodniach przyszyję;)
Grudzień się zbliża, czas otworzyć sezon łyżwiarski:D:D to dopiero będzie zabawa!!
Pozdrower!
Miałam dzisiaj nigdzie się nie ruszać ale jak zawsze plany jedno a życie drugie. Po południu przyszła siostra na obiad:D Później postanowiłam ją odprowadzić, jednak w dwójkę to zawsze raźniej..... uciekać:D
Przechodziłyśmy przez tereny uczelni, nie mogłam odmówić sobie tego zdjęcia.....
Kugu na studiach!© kuguar
Gdy odstawiłam siostrę bezpiecznie do Akademika podjechałam do Adama przehandlować mu sztycę, która do mojego roweru okazała się za duża:(( a była taka ładna, co za tłuczek na aukcji nawet nie umiał dobrze opisać przedmiotu który sprzedawał. Ale już mi złość przeszła.
Później pędem na umówione spotkanie do koleżanki gdzie czekała mnie super niespodzianka!
Trochę u niej zabawiłam i powrót do domu.
Straty po dzisiejszym wyjeździe:
Dziura w najulubieńszych spodniach, głupia śruba pod siodełkiem raptem zaczęła haczyć i nim to zauważyłam było po sprawie. Ale co tam przynajmniej sobie jakąś śmieszną łatę na spodniach przyszyję;)
Grudzień się zbliża, czas otworzyć sezon łyżwiarski:D:D to dopiero będzie zabawa!!
Pozdrower!
Dane wycieczki:
Km: | 18.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Urodziny Rudej............;]
Czwartek, 26 listopada 2009 | dodano:26.11.2009Kategoria 0.00 - 49.99 km, po 3M, W szponach Kugu
Cały dzień dzisiaj chodził za mną ten utwór, teraz niech pochodzi trochę za Wami:
Po pracy chwila na zapakowanie prezentu, wyczyszczenie roweru z wczorajszego piasku który obsechł przez noc (sporo się go uzbierało) i w trasę. Fakt nie było daleko, po drodze zajechałam na stację pod pompować koła i prosto do Ani!
Nie ma to jak spotkanie ze znajomymi ze studiów i powspominanie ,,dawnych" czasów, bezcenne hihi, a za resztę zapłacisz kartą MC:D
pozdrower!
.
Po pracy chwila na zapakowanie prezentu, wyczyszczenie roweru z wczorajszego piasku który obsechł przez noc (sporo się go uzbierało) i w trasę. Fakt nie było daleko, po drodze zajechałam na stację pod pompować koła i prosto do Ani!
Chwila!! Tylko się uczeszę do zdjęcia......:)© kuguar
Nie ma to jak spotkanie ze znajomymi ze studiów i powspominanie ,,dawnych" czasów, bezcenne hihi, a za resztę zapłacisz kartą MC:D
pozdrower!
.
Dane wycieczki:
Km: | 5.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Środowe kręcenie....:)
Środa, 25 listopada 2009 | dodano:25.11.2009Kategoria 0.00 - 49.99 km, po 3M, W szponach Kugu
Odświeżyłam ostatnio starą listę i znalazłam taką perełkę - czasy rycerskie, kodeksy, damy serca, pojedynki, bitwy - to dopiero były ciekawe czasy!
W pracy dzisiaj jakoś od 12 zamulałam;/ Plan na popołudnie - oczywiście rower!
W drodze do domu miałam okazję być świadkiem ciekawego dialogu pomiędzy dwoma Panami wracającymi z pracy, średnia wieku około 50 lat.
- To jak idziesz ze mną na piwo?? - Zapytał niższy?
- Nie, dzisiaj nie mogę, muszę wracać do domu.
- Oj tylko na jedno!
- Naprawdę nie mogę.
- Nie fanzol głupot tylko chodź! - Nalegał ciągle. - Przecież Twoja Stara i tak się nie dowie.
- Tego nie wiesz!
- Ale przecież Cię nie zbije jak wrócisz trochę później!
- No właśnie tego NIGDY nie jestem pewien.
I Panowie się rozeszli - niższy poszedł na piwo do pubu a wyższy spuścił głowę i podreptał na autobus. Uśmiałam się w duchu z całej tej rozmowy. Zastanawiająca jest pozycja żony..... hihih:)
Szybki obiad i na rower! Dzisiejszy plan - przekręcić chociaż 40 km ale niestety nie udało się.
Jadąc ścieżką rowerową przez Hallera mało brakło abym miała spotkania pierwsze stopnia z grupką trzech młodych robotników wychodzących z budowy. Ich szczęście, że się zatrzymali w porę:D
Jeden mówi do drugiego:
- Patrz jaki ,,Szybkostrzał"! <Nie powiem fajne określenie:D>
- Oj głupi jesteś, to ostre koło!
Więcej z rozmowy nie dosłyszałam, pojechałam dalej.
Tak jak w piątek chciałam trochę pocisnąć ze średnią. Niestety w połowie planowanego dystansu na trasie wysiadło oświetlenie i zamiast skupiać się na szybkim pedałowaniu musiałam uważać aby nie wjechać na nieoświetlonego rowerzystę albo niedzielnego biegacza..... i tak skończył się mój dzisiejszy wypad zrobieniem połowy normy.
Baterie w aparacie wystarczyły tylko na jedno zdjęcie.
Pozdrower!!!
W pracy dzisiaj jakoś od 12 zamulałam;/ Plan na popołudnie - oczywiście rower!
W drodze do domu miałam okazję być świadkiem ciekawego dialogu pomiędzy dwoma Panami wracającymi z pracy, średnia wieku około 50 lat.
- To jak idziesz ze mną na piwo?? - Zapytał niższy?
- Nie, dzisiaj nie mogę, muszę wracać do domu.
- Oj tylko na jedno!
- Naprawdę nie mogę.
- Nie fanzol głupot tylko chodź! - Nalegał ciągle. - Przecież Twoja Stara i tak się nie dowie.
- Tego nie wiesz!
- Ale przecież Cię nie zbije jak wrócisz trochę później!
- No właśnie tego NIGDY nie jestem pewien.
I Panowie się rozeszli - niższy poszedł na piwo do pubu a wyższy spuścił głowę i podreptał na autobus. Uśmiałam się w duchu z całej tej rozmowy. Zastanawiająca jest pozycja żony..... hihih:)
Szybki obiad i na rower! Dzisiejszy plan - przekręcić chociaż 40 km ale niestety nie udało się.
Jadąc ścieżką rowerową przez Hallera mało brakło abym miała spotkania pierwsze stopnia z grupką trzech młodych robotników wychodzących z budowy. Ich szczęście, że się zatrzymali w porę:D
Jeden mówi do drugiego:
- Patrz jaki ,,Szybkostrzał"! <Nie powiem fajne określenie:D>
- Oj głupi jesteś, to ostre koło!
Więcej z rozmowy nie dosłyszałam, pojechałam dalej.
Tak jak w piątek chciałam trochę pocisnąć ze średnią. Niestety w połowie planowanego dystansu na trasie wysiadło oświetlenie i zamiast skupiać się na szybkim pedałowaniu musiałam uważać aby nie wjechać na nieoświetlonego rowerzystę albo niedzielnego biegacza..... i tak skończył się mój dzisiejszy wypad zrobieniem połowy normy.
Baterie w aparacie wystarczyły tylko na jedno zdjęcie.
Pozdrower!!!
Dane wycieczki:
Km: | 25.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:04 | km/h: | 23.44 |
Pr. maks.: | 33.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Próba sił - podejście drugie/Kaszuby!
Sobota, 21 listopada 2009 | dodano:21.11.2009Kategoria 100.00 - 149.99 km, po 3M, W szponach Kugu, w towarzystwie, ostre ustwki
Chociaż jazda nie była tak dynamiczna jak wczorajsza - kontynuacja motywu muzycznego.
Dzisiejsza relacja będzie długa i nudna, ostrzegam na początku jeszcze można zrezygnować z czytania:D Żeby nie było, że nie uprzedzałam:D
Wczoraj wieczorem odezwał się do mnie Travis i zaproponował wyprawę na Kaszuby. Czytałam o tej ustawce ostrzaków, jednak znając swoje możliwości jazdy wiedziałam, że to raczej nie miejsce dla mnie - przynajmniej na razie! Jednak okazało się, że będą dwie grupy i jak coś mogę potowarzyszyć ,,góralom". Perspektywa normalnego tempa skusiła mnie. Miałam już plany trasy na sobotę, ale nic mnie nie powstrzymywało, aby je zmienić!!!
Rano jakieś pożywne śniadanie, na deser galaretka agrestowa, spakowanie plecaka z wszystkimi kluczami, dętkami, pompką.... i tym podobnymi rzeczami które mogłyby się przydać na trasie!
0 10 jestem przed Galerią. Grupa Ostrokołowców tym razem liczyła 5 osób + jeden kolega na góralu:)
Jeszcze godzinkę kręciliśmy się po sklepach rowerowych, a to kupić dętki albo pedał albo dokręcić suport i tak jakoś zeszło!
W końcu na trasę wyruszyliśmy przed 11. Słowackiego do góry na Rębiechowo - Banino - Miszewo - Hopy - Łebno - Luzino - Częstkowo - Szemud - Kielno - Chwaszczyno - Reja Sopot - Gdańsk.
To taki tylko zarys, a teraz trochę faktów:D
Nic nie wyszło z drugiej grupy na góralach, ponieważ przyjechał tylko jeden śmiałek - który musiał podporządkować się OK. Nie powiem to mnie też zmartwiło.
A to pierwszy przystanek. Grupa czekała na ostatniego lamera - czyli na mnie. No cóż na górkach po prostu się ślimaczyłam.
Chłopaki byli na tyle mili że co jakiś czas zatrzymywali się i czekali:D Może nie męczyłabym się tak gdyby nie ciągły wiatr w twarz;/ czasami czułam, że pedałuję, pedałuję i kurde nic, co za porażka.....;/
Górki niektóre naprawdę duże. O zgrozo i jedna większej od drugiej. Po drodze zaliczaliśmy kolejne sklepy aby uzupełnić zapasy wysokoenergetycznych produktów: a to banany albo czekolada, kto co lubi.... Nie wiem dokładnie gdzie ale po 30 km kolega na góralu odłączył się i wtedy dopiero zaczęła się ostra jazda.
W pewnym momencie chciałam zawrócić, miałam kryzys - nie wierzyłam, że dam radę, ale pod namową chłopaków postanowiłam jechać dalej. Obiecali, że nie będą tak pędzić - kłamali.....:D no dobra żartuję, eskortę miałam wyborną. Po bananie i 10 min odpoczynku siły wróciły.... nawet próbowałam prześcignąć Mateusza, ale kurcze trochę zabrakło! Jednak widziałam ten strach w oczach.... co będzie później;)
W Łebnie odłączył się Travis. Chciałam wrócić z nim do Gda, jednak nie było takiej opcji, Adam spieszył się, nie dałabym rady dorównać do jego tempa. Strach w oczach, czyli przede mną perspektywa kolejnych 2-3 h pedałowania, no nic - nie ma że boli, wiedziałam na co się piszę....
Ruszyliśmy dalej w trasę.
Teraz jechało się lepiej, wiatr w plecy, częściej zjazdy niż górki, rewelacja! Czasami jechaliśmy zwartą grupa, jednak większą część czasu rozciągnięci na 2-3 km i każdy jechał swoim tempem...
Jakieś 10 km od obwodnicy kolejny przystanek i ustalanie gdzie dokładnie jesteśmy i czy daleko jeszcze..... Niestety daleko, ale humory i tak dopisywały a perspektywa domu zaczynała rysować się coraz wyraźniej.
Od 70 km odnowił mi się ból w prawym kolanie, co nie podnosiło niestety komfortu jazdy, zmiana ustawienia siodła i dalej w drogę.
Tym razem zostałam na maxa w tyle, nawet sylwetki chłopaków nie majaczyły mi na horyzoncie, jechałam dalej. Przy dość sporym zjeździe zagapiłam się i wjechałam w dość porządna dziurę. No dobra jadę dalej....... ale nie za długo...... Przebiła się dętka w przednim kole;/
Zjeżdżam na pobocze i biorę się do pracy, mając nadzieję, że jednak moja nieobecność zostanie zauważona i ktoś wróci po mnie... Wiadomo pierwszy raz zmiany dętki musi kiedyś nastąpić, ale czemu akurat teraz gdy ściemniało się i spieszyło mi się do domu;/
W końcu się udało! Zadowolona, że mogę jechać. Jednak coś mi nie grało jak prowadziłam rower - patrze i mówię już sama do siebie: Nie wierze!!!! W tylnym kole tez fakt;/ No kurde!!!!! co jest grane! głupia dziura, żeby dwa koła załatwić.
Dobrze, że miałam dwie dętki ze sobą. Zabrałam się za zmienianie drugiej. Tym razem to już była brudna robota, łańcuch zrobił swoje.
Za drugim razem szło mi o dziwo gorzej, kurde przydałaby się jakaś pomoc, a tu nic;/ Gdy już montowałam koło w widełkach zauważyłam Mateusza. A jednak pamiętali!!
Dzięki wielkie za to!
W miarę mocno się już ściemniło, czołówki poszły w ruch.
Po ponad półgodzinnym odpoczynku miałam niezłe tempo, spieszyło mi się do domu, jednak ciągle kolano gdzieś tam czułam i to z każdym km mocniej.
Tym razem już cały czas jechaliśmy zwartą grupą, abym się drugi raz nie zgubiła...
Na Spacerowej wjechaliśmy w lasy i ul. Reja zjechaliśmy do Sopotu. Ostatni postój przy stacji.
Niestety zabrakło Adama brązowo - złotego ostrzaka.
Teraz ,,pędem" do domu.
Jeszcze raz dzięki za wyprawę i moc wrażeń!!
Sorki za zaniżanie średniej;p
Dzisiejsza relacja będzie długa i nudna, ostrzegam na początku jeszcze można zrezygnować z czytania:D Żeby nie było, że nie uprzedzałam:D
Wczoraj wieczorem odezwał się do mnie Travis i zaproponował wyprawę na Kaszuby. Czytałam o tej ustawce ostrzaków, jednak znając swoje możliwości jazdy wiedziałam, że to raczej nie miejsce dla mnie - przynajmniej na razie! Jednak okazało się, że będą dwie grupy i jak coś mogę potowarzyszyć ,,góralom". Perspektywa normalnego tempa skusiła mnie. Miałam już plany trasy na sobotę, ale nic mnie nie powstrzymywało, aby je zmienić!!!
Rano jakieś pożywne śniadanie, na deser galaretka agrestowa, spakowanie plecaka z wszystkimi kluczami, dętkami, pompką.... i tym podobnymi rzeczami które mogłyby się przydać na trasie!
0 10 jestem przed Galerią. Grupa Ostrokołowców tym razem liczyła 5 osób + jeden kolega na góralu:)
Jeszcze godzinkę kręciliśmy się po sklepach rowerowych, a to kupić dętki albo pedał albo dokręcić suport i tak jakoś zeszło!
W końcu na trasę wyruszyliśmy przed 11. Słowackiego do góry na Rębiechowo - Banino - Miszewo - Hopy - Łebno - Luzino - Częstkowo - Szemud - Kielno - Chwaszczyno - Reja Sopot - Gdańsk.
To taki tylko zarys, a teraz trochę faktów:D
Nic nie wyszło z drugiej grupy na góralach, ponieważ przyjechał tylko jeden śmiałek - który musiał podporządkować się OK. Nie powiem to mnie też zmartwiło.
A to pierwszy przystanek. Grupa czekała na ostatniego lamera - czyli na mnie. No cóż na górkach po prostu się ślimaczyłam.
Chłopaki byli na tyle mili że co jakiś czas zatrzymywali się i czekali:D Może nie męczyłabym się tak gdyby nie ciągły wiatr w twarz;/ czasami czułam, że pedałuję, pedałuję i kurde nic, co za porażka.....;/
Górki niektóre naprawdę duże. O zgrozo i jedna większej od drugiej. Po drodze zaliczaliśmy kolejne sklepy aby uzupełnić zapasy wysokoenergetycznych produktów: a to banany albo czekolada, kto co lubi.... Nie wiem dokładnie gdzie ale po 30 km kolega na góralu odłączył się i wtedy dopiero zaczęła się ostra jazda.
W pewnym momencie chciałam zawrócić, miałam kryzys - nie wierzyłam, że dam radę, ale pod namową chłopaków postanowiłam jechać dalej. Obiecali, że nie będą tak pędzić - kłamali.....:D no dobra żartuję, eskortę miałam wyborną. Po bananie i 10 min odpoczynku siły wróciły.... nawet próbowałam prześcignąć Mateusza, ale kurcze trochę zabrakło! Jednak widziałam ten strach w oczach.... co będzie później;)
W Łebnie odłączył się Travis. Chciałam wrócić z nim do Gda, jednak nie było takiej opcji, Adam spieszył się, nie dałabym rady dorównać do jego tempa. Strach w oczach, czyli przede mną perspektywa kolejnych 2-3 h pedałowania, no nic - nie ma że boli, wiedziałam na co się piszę....
Mapka poglądowa© kuguar
Ruszyliśmy dalej w trasę.
Teraz jechało się lepiej, wiatr w plecy, częściej zjazdy niż górki, rewelacja! Czasami jechaliśmy zwartą grupa, jednak większą część czasu rozciągnięci na 2-3 km i każdy jechał swoim tempem...
No to gdzie jesteśmy....© kuguar
Daleko jeszcze......© kuguar
Jakieś 10 km od obwodnicy kolejny przystanek i ustalanie gdzie dokładnie jesteśmy i czy daleko jeszcze..... Niestety daleko, ale humory i tak dopisywały a perspektywa domu zaczynała rysować się coraz wyraźniej.
Od 70 km odnowił mi się ból w prawym kolanie, co nie podnosiło niestety komfortu jazdy, zmiana ustawienia siodła i dalej w drogę.
Tym razem zostałam na maxa w tyle, nawet sylwetki chłopaków nie majaczyły mi na horyzoncie, jechałam dalej. Przy dość sporym zjeździe zagapiłam się i wjechałam w dość porządna dziurę. No dobra jadę dalej....... ale nie za długo...... Przebiła się dętka w przednim kole;/
Zjeżdżam na pobocze i biorę się do pracy, mając nadzieję, że jednak moja nieobecność zostanie zauważona i ktoś wróci po mnie... Wiadomo pierwszy raz zmiany dętki musi kiedyś nastąpić, ale czemu akurat teraz gdy ściemniało się i spieszyło mi się do domu;/
Zabawę czas zacząć.....© kuguar
W końcu się udało! Zadowolona, że mogę jechać. Jednak coś mi nie grało jak prowadziłam rower - patrze i mówię już sama do siebie: Nie wierze!!!! W tylnym kole tez fakt;/ No kurde!!!!! co jest grane! głupia dziura, żeby dwa koła załatwić.
Dobrze, że miałam dwie dętki ze sobą. Zabrałam się za zmienianie drugiej. Tym razem to już była brudna robota, łańcuch zrobił swoje.
Za drugim razem szło mi o dziwo gorzej, kurde przydałaby się jakaś pomoc, a tu nic;/ Gdy już montowałam koło w widełkach zauważyłam Mateusza. A jednak pamiętali!!
Dzięki wielkie za to!
Ekipa w komplecie© kuguar
W miarę mocno się już ściemniło, czołówki poszły w ruch.
Po ponad półgodzinnym odpoczynku miałam niezłe tempo, spieszyło mi się do domu, jednak ciągle kolano gdzieś tam czułam i to z każdym km mocniej.
Tym razem już cały czas jechaliśmy zwartą grupą, abym się drugi raz nie zgubiła...
Na Spacerowej wjechaliśmy w lasy i ul. Reja zjechaliśmy do Sopotu. Ostatni postój przy stacji.
Rumaki© kuguar
Niestety zabrakło Adama brązowo - złotego ostrzaka.
Teraz ,,pędem" do domu.
Jeszcze raz dzięki za wyprawę i moc wrażeń!!
Sorki za zaniżanie średniej;p
Dane wycieczki:
Km: | 100.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:13 | km/h: | 19.17 |
Pr. maks.: | 50.49 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Próba sił......:)
Piątek, 20 listopada 2009 | dodano:20.11.2009Kategoria 0.00 - 49.99 km, po 3M, W szponach Kugu
Z racji tego, że dzisiaj wszystko działo się na szybkich obrotach - utwór też musi się w to wpasować:D
Jak zwykle po pracy żałowałam, że nie jestem rowerem, tylko musiałam czekać na autobus który z resztą spóźnił się dobre 20 min, co za porażka;/
W domu szybki obiad, chwila relaksu i na rower:D:D
W pierwszej kolejności do sklepu po klucz imbusowy, jakieś zaopatrzenie w gruszki - gdy opadnę z sił i w drogę:)
Plan na dziś - sprawdzić co potrafię i ewentualnie szacowanie jutrzejszej trasy na podstawie dzisiejszego wypadu oraz wycisnięcie z siebie ile się da! I dało się, ale chyba tylko troszkę.....
Godzinę dwadzieścia trwał główny sprawdzian, średnio jechałam z prędkością 27-29 km/h. Zakręty tylko mnie niepotrzebnie zwalniały... ale jechało się świetnie. Im dalej tym nogi czuły się jeszcze lepiej. Gdyby nie to, że o 19 chciałam się pojawić na prezentacji Adama o wyprawie wakacyjnej pewnie jeździłabym dłużej. Relacja z wyprawy udała się bardzo dobrze, czuło się atmosferę tych miejsc które zobaczyli, trud zdobywanych kolejnych kilometrów i podjazdów.
Pozdrawiam!
Jak zwykle po pracy żałowałam, że nie jestem rowerem, tylko musiałam czekać na autobus który z resztą spóźnił się dobre 20 min, co za porażka;/
W domu szybki obiad, chwila relaksu i na rower:D:D
W pierwszej kolejności do sklepu po klucz imbusowy, jakieś zaopatrzenie w gruszki - gdy opadnę z sił i w drogę:)
Plan na dziś - sprawdzić co potrafię i ewentualnie szacowanie jutrzejszej trasy na podstawie dzisiejszego wypadu oraz wycisnięcie z siebie ile się da! I dało się, ale chyba tylko troszkę.....
Godzinę dwadzieścia trwał główny sprawdzian, średnio jechałam z prędkością 27-29 km/h. Zakręty tylko mnie niepotrzebnie zwalniały... ale jechało się świetnie. Im dalej tym nogi czuły się jeszcze lepiej. Gdyby nie to, że o 19 chciałam się pojawić na prezentacji Adama o wyprawie wakacyjnej pewnie jeździłabym dłużej. Relacja z wyprawy udała się bardzo dobrze, czuło się atmosferę tych miejsc które zobaczyli, trud zdobywanych kolejnych kilometrów i podjazdów.
Pozdrawiam!
Dane wycieczki:
Km: | 45.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:47 | km/h: | 25.23 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Popołudniowe wojaże....:)
Czwartek, 19 listopada 2009 | dodano:19.11.2009Kategoria 0.00 - 49.99 km, po 3M, W szponach Kugu
,,Again" to jeden z nielicznych utworów który nigdy mi się nie znudzi, mistrzostwo, najwyższa półka....
Plan na dziś: robienie magisterki. Ale jak wiadomo plany są po to aby je zmieniać, a co!!! Zadzwoniła do mnie koleżanka i zaproponowała abym ją odwiedziła, nie trzeba było mi dwa razy powtarzać:D Po herbacie trochę ruchu spacerze brzegiem morza. Kasia szła deptaną dwójką a ja grzecznie, wolniutko koło niej jechałam na OK. Kasia popadła aparat co zaowocowało kilkoma fotkami....
Ogólnie pogoda bajeczna: bezwietrznie, ciepło - niemalże czuło się wiosnę a nie nadchodzącą zimę. Naprawdę coś dziwnego się dzieje, gdzie śniegi, zima.....
Pozdrawiam roweromaniaków!!!
Plan na dziś: robienie magisterki. Ale jak wiadomo plany są po to aby je zmieniać, a co!!! Zadzwoniła do mnie koleżanka i zaproponowała abym ją odwiedziła, nie trzeba było mi dwa razy powtarzać:D Po herbacie trochę ruchu spacerze brzegiem morza. Kasia szła deptaną dwójką a ja grzecznie, wolniutko koło niej jechałam na OK. Kasia popadła aparat co zaowocowało kilkoma fotkami....
Kuguar & Kugu.....© kuguar
Kuguar & Kugu 2© kuguar
Ogólnie pogoda bajeczna: bezwietrznie, ciepło - niemalże czuło się wiosnę a nie nadchodzącą zimę. Naprawdę coś dziwnego się dzieje, gdzie śniegi, zima.....
Pozdrawiam roweromaniaków!!!
Dane wycieczki:
Km: | 12.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Słonecznie.....:)
Środa, 18 listopada 2009 | dodano:18.11.2009Kategoria 0.00 - 49.99 km, po 3M, W szponach Kugu
Może trochę spokojniej:
Dzisiejszy dzień jest naprawdę długi... w pracy byłam na 6 (czasami uda się wstać) uporałam się z dwoma projektami i tak koło 12.30 nie miałam co robić. Ania pozwoliła mi dzisiaj skończyć wcześniej - i tak nie było nic dla mnie więcej do pracy!
Pędem do domu przebrać się w miarę przyzwoite ciuchy na rower i w drogę.
Pogoda wyborna, ciepło (jak nie w listopadzie), brak deszczu (tym razem obyło się bez czyszczenia roweru) I całe popołudnie przede mną!
Prosto Hallera w stronę morza. Przy wjeździe na molo dwóch starszych panów skomentowało moje pojawienie się:
,,- Patrz! Tak teraz się jeździ. Górale już nie modne."
A później jeden z nich się zapytał:
,,- Czy to ostre koło?"
Tym całkowicie mnie zbił z tropu, jedynie co zrobiłam to uśmiechnęłam się, przytaknęłam i podreptałam na plażę. Jakiś zapalony rowerzysta, może dawniej trenował. Tego już się nie dowiem.
Mewy dla mnie są bardzo pociesznymi ptakami. Jedna stojąc na linii morza - najzwyczajniej w świecie trzęsła się z zimna jak ,,galareta" - rozbawiło mnie to mocno - dobry humor miałam do końca! Na zdjęciu niestety tego nie widać.
Wyjątkowo dzisiaj miałam ochotę porobić trochę zdjęć, zawsze wożę ze sobą aparat i jak przychodzi co do czego to wracam bez żadnych fotek, jakaś odmiana, chyba przez to słońce.
Przejeżdżając przez Sopot nie mogłam nie zatrzymać się na plaży. Przy molo spotkałam Adama z dziewczyną na spacerze.
Zawsze znajdzie się w stadzie ,,brzydkie kaczątko". Jeszcze młody, niewypierzony młody osobnik. Za swoją inność zasłużył na zdjęcie i to nie jedno!
Później w stronę Gdyni i w drogę powrotną do domu na obiad, zahaczając jeszcze o Zaspę i Przymorze.
Na sobotę jakąś trasę przydałoby się zaplanować, ale to jeszcze dwa dni!
Pozdrawiam!
Dzisiejszy dzień jest naprawdę długi... w pracy byłam na 6 (czasami uda się wstać) uporałam się z dwoma projektami i tak koło 12.30 nie miałam co robić. Ania pozwoliła mi dzisiaj skończyć wcześniej - i tak nie było nic dla mnie więcej do pracy!
Pędem do domu przebrać się w miarę przyzwoite ciuchy na rower i w drogę.
Pogoda wyborna, ciepło (jak nie w listopadzie), brak deszczu (tym razem obyło się bez czyszczenia roweru) I całe popołudnie przede mną!
Prosto Hallera w stronę morza. Przy wjeździe na molo dwóch starszych panów skomentowało moje pojawienie się:
,,- Patrz! Tak teraz się jeździ. Górale już nie modne."
A później jeden z nich się zapytał:
,,- Czy to ostre koło?"
Tym całkowicie mnie zbił z tropu, jedynie co zrobiłam to uśmiechnęłam się, przytaknęłam i podreptałam na plażę. Jakiś zapalony rowerzysta, może dawniej trenował. Tego już się nie dowiem.
Mewy dla mnie są bardzo pociesznymi ptakami. Jedna stojąc na linii morza - najzwyczajniej w świecie trzęsła się z zimna jak ,,galareta" - rozbawiło mnie to mocno - dobry humor miałam do końca! Na zdjęciu niestety tego nie widać.
Plażowanie Kugu!© kuguar
Wyjątkowo dzisiaj miałam ochotę porobić trochę zdjęć, zawsze wożę ze sobą aparat i jak przychodzi co do czego to wracam bez żadnych fotek, jakaś odmiana, chyba przez to słońce.
Przejeżdżając przez Sopot nie mogłam nie zatrzymać się na plaży. Przy molo spotkałam Adama z dziewczyną na spacerze.
Brzydkie kaczątko© kuguar
Zawsze znajdzie się w stadzie ,,brzydkie kaczątko". Jeszcze młody, niewypierzony młody osobnik. Za swoją inność zasłużył na zdjęcie i to nie jedno!
Później w stronę Gdyni i w drogę powrotną do domu na obiad, zahaczając jeszcze o Zaspę i Przymorze.
Na sobotę jakąś trasę przydałoby się zaplanować, ale to jeszcze dwa dni!
Pozdrawiam!
Dane wycieczki:
Km: | 27.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:10 | km/h: | 23.14 |
Pr. maks.: | 37.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
wieczorową porą....
Wtorek, 17 listopada 2009 | dodano:17.11.2009Kategoria 0.00 - 49.99 km, po 3M, W szponach Kugu
Uwielbiam ten utwór, tą gitarkę mogę słuchać godzinami, chociaż perkusista też daje czadu!
Coś ostatnio wychodzę na rower tylko o zmroku, to chyba nie poczucie bezpieczeństwa dzięki przedniej lampce, chociaż nie powiem - przynajmniej widać mnie dzięki niej na drodze. I tu zasługa kolegi który mi ją podarował, dzięki!
Dzisiaj krótko, tylko do siostry w celu wykorzystania jej łazienki z prysznicem, chwilowy remont zmusił mnie do tego:D Mała rundka po pustych ulicach i do domu.
Coś ostatnio wychodzę na rower tylko o zmroku, to chyba nie poczucie bezpieczeństwa dzięki przedniej lampce, chociaż nie powiem - przynajmniej widać mnie dzięki niej na drodze. I tu zasługa kolegi który mi ją podarował, dzięki!
Dzisiaj krótko, tylko do siostry w celu wykorzystania jej łazienki z prysznicem, chwilowy remont zmusił mnie do tego:D Mała rundka po pustych ulicach i do domu.
Dane wycieczki:
Km: | 10.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:30 | km/h: | 20.00 |
Pr. maks.: | 34.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Do kuzynki....;)
Poniedziałek, 16 listopada 2009 | dodano:16.11.2009Kategoria 0.00 - 49.99 km, po 3M, W szponach Kugu
Lubię jednak do nich wracać...
Plan dnia był taki: stawić się w pracy na 6 (oczywiście rowerem - nic z tego, wolałam trochę postać i pojechać komunikacją) odbiłam to sobie za to po południu:)
Wybrałam się odwiedzić kuzynkę: trochę zdziwiła się jak powiedziałam jej, że przyjadę rowerem. Przecież pada!!! - mówiła do słuchawki. Może padało, ale w nocy. Fakt chodniki nie grzeszyły suchością! Ale jak tylko to by miało mnie powstrzymać - trochę marny powód.
Gdy czekałam na kuzynkę w umówionym miejscu, nawet udało mi się zrobić jedno w miarę sensowne zdjęcie.
Posiedziałam trochę u niej, wypiłam dobrą herbatę - odebrałam co chciałam i czas zbierać się.
Zauważyłam jedną różnicę: gdy we wrześniu miałam na 4 piętro wnieść górala, pod sam koniec brakowało mi sił, a teraz jeden ruch i już Kugu jest na ramieniu i nawet na 10 mogę tak śmigać. Rewelacja!!!
Mało rowerzystów mijałam, to nie to co jeszcze miesiąc temu - sami najwytrwalsi zostali.
Po powrocie mycie, jeszcze tyle błota nigdy nie było na ramie;/
10 min i znów wygląda jak nowy;)
Dzisiaj dostałam zdjęcia z piątkowej ustawki:
Foto by Damian
Foto by Damian
Pozdrawiam!
Plan dnia był taki: stawić się w pracy na 6 (oczywiście rowerem - nic z tego, wolałam trochę postać i pojechać komunikacją) odbiłam to sobie za to po południu:)
Wybrałam się odwiedzić kuzynkę: trochę zdziwiła się jak powiedziałam jej, że przyjadę rowerem. Przecież pada!!! - mówiła do słuchawki. Może padało, ale w nocy. Fakt chodniki nie grzeszyły suchością! Ale jak tylko to by miało mnie powstrzymać - trochę marny powód.
Gdy czekałam na kuzynkę w umówionym miejscu, nawet udało mi się zrobić jedno w miarę sensowne zdjęcie.
Posiedziałam trochę u niej, wypiłam dobrą herbatę - odebrałam co chciałam i czas zbierać się.
Zauważyłam jedną różnicę: gdy we wrześniu miałam na 4 piętro wnieść górala, pod sam koniec brakowało mi sił, a teraz jeden ruch i już Kugu jest na ramieniu i nawet na 10 mogę tak śmigać. Rewelacja!!!
Mało rowerzystów mijałam, to nie to co jeszcze miesiąc temu - sami najwytrwalsi zostali.
Po powrocie mycie, jeszcze tyle błota nigdy nie było na ramie;/
10 min i znów wygląda jak nowy;)
Dzisiaj dostałam zdjęcia z piątkowej ustawki:
Foto by Damian
Foto by Damian
Pozdrawiam!
Dane wycieczki:
Km: | 20.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 20.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |
Niedzielnie!
Niedziela, 15 listopada 2009 | dodano:15.11.2009Kategoria 0.00 - 49.99 km, po 3M, W szponach Kugu
Czy te gitarki nie są wyśmienite;)
Dzisiaj spokojnie, aby nie przeciążać kolana. Tylko wieczorkiem do koleżanki w odwiedziny na herbatę i powrót. Nowe ustawienie siodełka działa cuda;) Myślę, że jednak jest dla mnie jakaś szansa.
Po powrocie jak zwykle pielęgnacje i czyszczenie. Ilość wody na jezdni i ścieżkach odbija się wprost proporcjonalnie do ilości ściąganego błota z roweru:D Może kiedyś ułożę na to jakieś równanie.....:)
Dzisiaj spokojnie, aby nie przeciążać kolana. Tylko wieczorkiem do koleżanki w odwiedziny na herbatę i powrót. Nowe ustawienie siodełka działa cuda;) Myślę, że jednak jest dla mnie jakaś szansa.
Po powrocie jak zwykle pielęgnacje i czyszczenie. Ilość wody na jezdni i ścieżkach odbija się wprost proporcjonalnie do ilości ściąganego błota z roweru:D Może kiedyś ułożę na to jakieś równanie.....:)
Dane wycieczki:
Km: | 9.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kugu - ostre koło |